Gdzie stanie polska elektrownia jądrowa? Otóż stanie nad Bałtykiem, w gminie Choczewo. Spółka Polskie Elektrownie Jądrowe właśnie poinformowała o wyborze lokalizacji pod tę potężną inwestycję. Lokalizacja nazywa się Lubiatowo-Kopalino. I nie jest żadną niespodzianką. Bo taką samą lokalizację wybrano jeszcze… za czasów Platformy Obywatelskiej.
Gdzie stanie polska elektrownia jądrowa?
Polska elektrownia atomowa ma stanąć pomiędzy wsiami Osetnik i Kopalino na Pomorzu. Jej maksymalny obszar działania obejmuje nie tylko ten nadmorski teren, ale też kilka kilometrów w głąb Bałtyku. Warto dodać, że mówimy tu o obszarze stosunkowo mało popularnym turystycznie (pomiędzy Łebą a Karwią). Nie ma tu większych miejscowości i dużych hoteli, choć właśnie z tego powodu sporo osób przyjeżdża tu odetchnąć od codziennego zgiełku. Dziś wiemy już jednak, że za kilka lat ta sielanka zostanie przerwana, bo pierwszy blok elektrowni jądrowej ma zacząć działać już w 2033 roku.
Dla mieszkańców gminy Choczewo, na terenie której stanie elektrownia, dzisiejsza decyzja PEJ to żadne zaskoczenie. Jeszcze za czasów rządów Platformy Obywatelskiej to właśnie Lubiatowo-Kopalino było domyślną lokalizacją. Konkurencyjnie brano jeszcze pod uwagę położony nieopodal Żarnowiec. Ale wygrała opcja „bliżej morza”. – Wybór preferowanej lokalizacji nie oznacza finalnej zgody na realizację inwestycji w takim wariancie. Polskie Elektrownie Jądrowe będą się teraz ubiegać o uzyskanie niezbędnych decyzji administracyjnych dla umiejscowienia przyszłej elektrowni – czytamy w komunikacie spółki Polskie Elektrownie Jądrowe.
Od atomu nie uciekniemy
Ministerstwo Klimatu i Środowiska informuje, że przeprowadziło ostatnio badanie poparcia dla budowy elektrowni jądrowej. Z danych wynika, że „za” jest aż 74% Polaków. To oznacza najwyższe w historii poparcie dla tej inwestycji. Skąd się bierze? Przede wszystkim dlatego, że energia jądrowa jest jednym z kluczowych elementów planu polegającego na tym jak rozwiązać kryzys klimatyczny. Nie da się odejść od węgla opierając się jedynie na odnawialnych źródłach energii, potrzebne jest coś więcej, a w dzisiejszych realiach atom jest po prostu sensowną perspektywą. Minęło też już na tyle sporo czasu od lat 80-tych, Czarnobyla i płynu lugola, by Polacy zrozumieli że elektrownie jądrowe są bezpieczne i to co się stało w ZSRR było jedynie incydentem. Warto jednak zwrócić uwagę, że poparcie wśród mieszkańców gmin potencjalnie sąsiadujących z elektrownią (Choczewo, Gniewino, Krokowa) jest już nieco mniejsze – 63%. Ważne więc, żeby nie pominąć tych ludzi i ich interesów w planowaniu przedsięwzięcia.
Przed nami długi, żmudny i kosztowny proces przygotowywania, a następnie realizacji tej potężnej inwestycji. Samo uzyskiwanie odpowiednich pozwoleń potrwa kilka lat. Ale termin 2033 brzmi realnie. Miejmy jednak nadzieję, że polskie władze do elektrowni jądrowej podejdą odpowiedzialnie i nie będziemy mieli powtórki z Elektrowni Ostrołęka, którą tuż po wybudowaniu trzeba było rozebrać. Atom to wielka okazja, której nie powinno się zmarnować.