Robiąc sobie samemu kanapki, przyczyniasz się do ograniczenia efektu cieplarnianego. To nie dowcip, takie są wnioski z badań naukowców: globalne ocieplenie to po części skutek kupowania gotowych kanapek.
Pan/Pani Kanapka to nie działalność gospodarcza, to instytucja sprawiająca, że praca w korpo/urzędzie/firmie jest lepsza. Szlachetniejsza. Przyjemniejsza. Albo, po prostu, możliwa. Bułka z pomidorem, szynką czy sałatą nie dość, że zaspokaja głód, to jeszcze przywraca wspomnienia z dzieciństwa, gdy kanapki robiliśmy sobie sami, albo przygotowywała je mama czy babcia.
Globalne ocieplenie – jednym z winowajców… kanapki?
Okazuje się, że stare zwyczaje – tzn. robienie sobie kanapek do szkoły czy pracy w domowym zaciszu – miało jeszcze jedną zaletą, tylko jeszcze o niej nie wiedzieliśmy. I wcale nie chodzi o to, że kanapki sprzedawane przez uśmiechniętych sprzedawców mogą być produkowane w szopie niespełniającej warunków sanitarnych. Jak informuje niezastąpiony pół-człowiek, pół-GUS Janusz Piechociński:
Inspekcja Handlowa wykryła nieprawidłowości u ponad 70 proc. skontrolowanych firm cateringowych
— Janusz Piechociński (@Piechocinski) January 28, 2018
Nie jest to w sumie żadne odkrycie. Już Otto von Bismarck w XIX wieku mawiał, że ludzie nie powinni wiedzieć dwóch rzeczy: jak się robi politykę i parówki. W każdym razie, okazuje się, że domowe kanapki mają jeszcze jedną przewagę (oprócz tej, że raczej nas nie otrują): nie przyczyniają się do powstania efektu cieplarnianego tak bardzo, jak kanapki od Pana Kanapki (albo Subwaya czy Orlenu). A konkretnie, przy rzemieślniczej produkcji domowej kanapki negatywny wpływ na środowisko, rozumiany jako emisja dwutlenku węgla (jednego z gazów cieplarnianych) jest przeciętnie dwukrotnie mniejsza niż w przypadku kanapek do kupienia. Tak wynika z badań, opublikowanych w czasopiśmie Sustainable Production and Consumption.
Z czego to wynika? Winowajców jest dwóch. Pierwszy, to użyte składniki. Domowe kanapki z reguły są tworzone z miłością (o ile nie są to pączki wypełnione miłością, TĄ miłością), a więc z użyciem lepszych półproduktów (takich jak szynka czy ser). Po drugie, dystrybucja kanapek w sklepach, restauracjach czy za pośrednictwem komiwojażerów też wymaga zużycia zasobów naturalnych. A to powoduje, że o ile domowa kanapka oznacza emisję ok. 399–843 g CO2, o tyle kanapka przemysłowa to emisja ok. 739–1441 g CO2.
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Jak widać, dotyczy to nawet rzeczy tak prozaicznej, jak kanapka z serem.