Ile dać na komunię dziecku? To pytanie, które niejednokrotnie dręczy zaproszonych na obchody tego sakramentu. Czy wystarczy sto, czy też dwieście złotych? A może podarować jedynie złoty łańcuszek albo Pismo Święte?
Pieniądze z komunii są jedną z tych rzeczy, których los nigdy nie został ustalony. Wiadomo, że mieliśmy je w ręku w tym ważnym dniu, ale wkrótce potem rozpłynęły się jak kamfora, a próby naszego śledztwa spotykały się z nerwowymi odpowiedziami typu „a lekcje zrobione?”. Dziś sami jesteśmy dorośli, a nasi chrzestni i inne bliskie nam pociechy idą do tego, jakże ważnego dla wierzących katolików, sakramentu. Można oczywiście gdybać, czy nie najważniejszym jest przyjęcie komunii, uczestnictwo w Mszy Świętej czy ogólna waga samego wydarzenia. Jednak komunie to teraz małe wesela, a weselna tradycja nakazuje sprezentować świętującemu sakrament bliżej nieokreśloną sumę pieniędzy (o ile nie wręczamy jakiegoś materialnego prezentu). I właśnie tu pojawia się problem. W Polsce obowiązuje niepisana zasada „zastaw się, a postaw się”. Często dotyczy ona zarówno gości, jak i rodziców.
Ile dać na komunię?
Wszystko zależy od stopnia pokrewieństwa lub od tego, czy z dzieckiem nie łączy nas sakrament chrztu. Jeśli na jedno z pytań odpowiedź brzmi „tak”, to oczekuje się, że suma będzie nie mniejsza niż 500 złotych. Biorąc pod uwagę wyścigi w kupowaniu laptopów, quadów i innych bardzo ważnych dla pojęcia istoty Mszy Świętej rzeczy, jest to bezpieczny punkt odniesienia. Zakładamy, że pójdzie ona na coś ważnego – edukację, wakacje, ubranie dla dziecka i inne przyziemne rzeczy. Nie jest to oczywiście suma wyryta w kamieniu, dajemy zgodnie z możliwościami finansowymi. Nie ma potrzeby zapożyczać się tylko dlatego, że idziemy do kogoś na komunię, nawet, jeśli wydaje się, że „tak wypada”.
Jeśli jesteśmy dalej spokrewnieni i zostaliśmy zaproszeni z jakiegoś innego powodu (znam kogoś, kto był zaproszony, bo dobrze gotował, a pomoc w kuchni była potrzebna), to nikt nie oczekuje od nas jakichś wielkich sum. Możemy dać dziecku nawet i pięćdziesiąt (czy sto) złotych, ale nikt się nie powinien pogniewać, gdy po prostu ofiarujemy Pismo Święte lub jakiś symboliczny prezent. Sklepy z dewocjonaliami kościelnymi obfitują w takie ładne drobiazgi.
Czy w ogóle trzeba coś dawać na komunię? Ile dać na komunię
Grzeczność i tradycja nakazują dać dziecku pieniądze w obecności jego rodziców (najlepiej zapakować je w kopertę lub włożyć do książki). Miłym gestem będzie dołączyć kartkę z własnoręcznie napisanymi życzeniami. Pozostaje pytanie, czy nie ma innych okazji – na przykład urodzin – z okazji których można sprezentować mu gotówkę. Komunia Święta jest niezwykle ważnym sakramentem kościelnym, ale jej istota dawno już została przykryta materialnymi aspektami. Dzieci oczekują drogich prezentów, rodzice liczą na pewien zastrzyk finansowy, a goście prześcigują się w tym, kto da coś większego i lepszego. Wszakże każdy chce zostać zapamiętany jak najlepiej, jako ten hojny, wspaniały gość. Pamięć ludzka jest jednak ulotna, a kiedy pieniądze się rozpłyną, mało kto będzie pamiętał o tym, ile dostał od cioci Asi, czy wujka Tomka. Z kolei nadmiernie ekstrawaganckie prezenty niektórzy wspominać mogą wręcz z zażenowaniem.
Co zrobić, jeśli w ogóle nie mamy pieniędzy? W takim wypadku warto dać symboliczny prezent, na przykład coś zrobionego przez siebie. Można również powiadomić rodziców dziecka o tym fakcie i zaproponować na przykład pomoc w organizacji przyjęcia. Jeśli obawiamy się, że ich urazimy, a za naszymi plecami będą oni mówić o tym, jakie to z nas kutwy i dusigrosze to… czy naprawdę warto poświęcać swój czas dla takich ludzi?