Co zrobić, gdy imię ojca dziecka jest nieznane, a matka dziecka nie chce go podać? Żaden problem, bo przepisy ustawy prawo o aktach stanu cywilnego nakazują kierownikowi urzędu stanu cywilnego zmyślić dziecku ojca. Będzie on figurować w dokumentach takiej osoby z panieńskim nazwiskiem matki. Brzmi jak kompletny absurd, ale w rzeczywistości chodzi o całkiem trywialne lenistwo ustawodawcy.
Imię ojca musi się znaleźć w akcie urodzenia dziecka, nawet jeśli będzie całkowicie zmyślone
Polacy lubią się śmiać z niektórych przepisów prawa Unii Europejskiej, przy których tworzeniu urzędnicy wykazali się kreatywnością. Zapewne każdy z nas słyszał o ślimaku będącym „rybą lądową”, albo o marchewce uznanej za owoc. Za każdym z tych przypadków kryje się całkiem realny problem, który można było rozwiązać na dwa sposoby. Stworzenie fikcji prawnej na potrzeby danego aktu jest tym prostszym i szybszym. Wspominam o tym dlatego, że na gruncie prawa krajowego znajdziemy przypadki dużo bardziej absurdalne, które okazują się mieć bardzo podobny sens.
Weźmy takie imię ojca dziecka. Łatwo sobie wyobrazić w dzisiejszych czasach sytuację, że matka nie chce (albo nie jest w stanie) takowego podać. Może nie zna ojca dziecka, może zna tego konkretnego mężczyznę aż za dobrze. Życie bywa czasem dość skomplikowane. Problem w tym, że zgodnie z obowiązującym prawem, dziecko jakiegoś ojca w dokumentach mieć musi. Obowiązek ten wynika wprost z przepisu art. 61 ust. 2 ustawy prawo o aktach stanu cywilnego.
Jeżeli nie nastąpiło uznanie ojcostwa albo sądowe ustalenie ojcostwa, w akcie urodzenia zamieszcza się jako imię ojca imię wskazane przez osobę zgłaszającą urodzenie, a w razie braku takiego wskazania w akcie urodzenia zamieszcza się jako imię ojca imię wybrane przez kierownika urzędu stanu cywilnego; jako nazwisko ojca i jego nazwisko rodowe zamieszcza się nazwisko matki z chwili urodzenia dziecka, z adnotacją o wpisaniu nazwiska matki i wybranego imienia jako danych ojca
Dobrze przeczytaliście: urzędnik ma obowiązek zmyślić dziecku ojca. Taka nieistniejąca osoba będzie figurować w jego dokumentach z panieńskim nazwiskiem matki. Ktoś mógłby się zastanawiać, co też ustawodawcy odbiło tym razem, że zdecydował się na takie a nie inne rozwiązanie. Na szczęście nie musimy zgadywać.
MSWiA uważa, że obowiązujący przepis służy ochronie interesów dziecka i poniekąd trochę racji ma
Facebookowy profil „Rodzice solo – kontra” zwrócił uwagę nie tylko na istnienie problemu, ale także na podejmowane w tej sprawie interwencje. Przeprowadził ją Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Więcej, swoje przeprowadzili także senatorowie Krzysztof Kwiatkowski i Wadim Tyszkiewicz. Dzięki temu wiemy, dlaczego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji uważa, że obowiązujące przepisy są jak najbardziej słuszne.
Zdaniem MSWiA wyżej wskazany przepis ma na celu… ochronę interesów dziecka. Pozwala bowiem na zrównanie statusu wszystkich dzieci w zakresie danych ojca. Dla resortu spraw wewnętrznych nie jest problemem fakt, iż w tych konkretnych przypadkach ojciec figurujący w akcie urodzenia dosłownie nie istnieje. Tym bardziej urzędnicy nie przejmują się innymi kwestiami, takimi jak na przykład świadczeniem alimentacyjnym. Zmyślone imię ojca nie pomaga nawet w uzyskaniu statusu samotnego rodzica przez matkę.
Po co w takim razie tworzyć kuriozalny obowiązek dla urzędników stanu cywilnego? Wbrew pozorom, argumentacja MSWiA ma pewien sens. Tutaj jednak wracamy do marchewki-owocu i ryby lądowej. Pozostawienie pustego pola w rubryce „imię ojca” lub wpis „ojciec nieznany” powodowałyby zdecydowanie więcej kłopotów dla dziecka.
Z jakiegoś powodu państwo polskie za sposób weryfikacji personaliów obywateli obiera sobie często imiona rodziców. Częściej jest to właśnie imię ojca niż imię matki, bo żyjemy w takiej, a nie innej, postpatriarchalnej kulturze.
Po raz kolejny sprawdza się powiedzonko, że jeżeli coś jest głupie i działa, to wcale nie jest takie głupie
Wyobraźmy sobie teraz, że dana osoba nie posiada takiego identyfikatora. To trochę tak, jakby nie mieć numeru PESEL. Problemy nie pojawiają się zresztą tylko wtedy, gdy dziecko zmyślonego ojca chce załatwić sprawę w urzędzie albo w banku. Nie da się ukryć, że możemy mieć także do czynienia z pewną dozą stygmatyzacji takiej osoby. Ludzie bywają okrutni wobec innych z dużo bardziej błahych powodów. Dotyczy to zwłaszcza dzieci i młodzieży w szkołach, czy mniejszych społeczności lubiących ingerować w życie sąsiadów.
Państwo ma w takiej sytuacji dwa rozwiązania. Pierwszym byłoby zrezygnowanie z tego reliktu zaboru rosyjskiego. Niestety, wymagałoby to od ustawodawcy wysiłku i znalezienia sobie jakiegoś rozsądniejszego identyfikatora. Dałoby się to zrobić bez problemu, zwłaszcza odkąd istnieje przywoływany już numer PESEL. Tak daleko idąca ingerencja w podstawy funkcjonowania aparatu urzędniczego wymagałoby jednak nowelizacji wielu przepisów.
Po co się jednak męczyć, jeśli można zamiast tego wykreować fikcję prawną i odtrąbić sukces? Zmyślone imię ojca teoretycznie nikomu nie czyni żadnej szkody Pozwala także uniknąć krępujących sytuacji, przypadków krzywdzącej stygmatyzacji dzieci i matek.