Drożyzna dalej nie hamuje. Inflacja w czerwcu wyniosła aż 15,6%. Do tak wysokich podwyżek najbardziej przyczyniły się ceny paliw i nośników energii. Aczkolwiek drożeje już po prostu wszystko. Względem maja podwyżki cen wyniosły 1,5%.
Jak informuje Główny Urząd Statystyczny, inflacja w czerwcu wyniosła 15,6%. Jest to poziom, jakiego spodziewali się eksperci. Niektórzy z nich uważają jednak, że szczyt rosnących cen jest już bliski. Nawet jeżeli to prawda, to czeka nas jeszcze kilka takich niemiłych wiadomości o rosnących cenach, bo zejście z poziomu dwucyfrowego do normalnych wartości trochę potrwa. Warto tutaj przypomnieć, że cel inflacyjny NBP na 2022 rok to 2,5%, co dziś brzmi jak ponury żart.
Kredytobiorcy nie mogą więc odetchnąć, zwłaszcza że głównym pomysłem na walkę z inflacją, jaki ma obecnie polski rząd, jest podnoszenie stóp procentowych. Najbliższe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej już 7 lipca i należy się spodziewać kolejnych podwyżek stóp, a co za tym idzie wyższych rat kredytu.
Drożeje wszystko, ale przede wszystkim paliwo
Na wysokość inflacji w czerwcu ogromny wpływ miały rosnące ceny paliw do prywatnych środków transportu. Rok do roku ich cena wzrosła aż o 46,7%, czyli praktycznie o połowę. Ceny na stacjach benzynowych były też wyższe o prawie 10% względem poprzedniego miesiąca. Przekonać się mógł o tym każdy, kto w ostatnim czasie musiał tankować samochód.
Bardzo podrożały też nośniki energii, które są o ponad 1/3 droższe niż rok temu. To oraz ceny paliw przekładają się na podwyżki w pozostałych sektorach, ponieważ w cenie praktycznie każdego produktu należy uwzględnić rosnące ceny prądu czy benzyny. Widać to chociażby w cenach żywności, która w porównaniu do poprzedniego czerwca jest droższa o 14,1%, a z miesiąca na miesiąc podrożała o 0,7% i to pomimo tego, że powoli wchodzimy w sezon.
https://twitter.com/mbank_research/status/1542781062346153984?s=20&t=7F9UjW82ZuhOD3qYZfW1fw
Głównym problemem dla gospodarstw domowych jest to, że wysoka inflacja utrzymuje się dłuższy czas, a jej szczyt dopiero nadchodzi lub ma miejsce. W dodatku sposobem na jej hamowanie ma być doprowadzenie do technicznej recesji, która zapewne spowoduje zwiększenie bezrobocia, a także może negatywnie wpłynąć na wynagrodzenia.
Zwłaszcza że już dochodzimy do sytuacji, że średnie podwyżki wypłat nie wystarczają nawet na pokrycie obecnej inflacji. A wiadomo przecież, że wynagrodzenia te mierzone są przez GUS tylko w firmach zatrudniających powyżej 10 osób, co oznacza, że ogrom pracowników, którzy pracują w małych firmach, nie jest brana pod uwagę. A to tam zarabia się często mniej i tam być może nie ma też takich szans na podwyżki.