Wolę Messengera czy nawet pozornie podobnego do WhatsAppa Telegrama. Te komunikatory w o wiele lepszym stopniu odpowiadają mojemu poczuciu komfortu i estetyki. Te oraz dziesiątki innych, zanim mógłbym na tej liście umieścić WhatsAppa, który z jakiegoś przeklętego powodu jest w Polsce bardzo popularny.
A jednak często jestem zmuszany rozmawiać z ludźmi przez WhatsApp, bo oni nie wyobrażają sobie bez niego życia
Czekam więc z nadzieją na dzień, w którym zyskamy możliwość prowadzenia rozmów whatsappowych – czy to czatu, czy połączenia – za pośrednictwem ulubionego komunikatora, a nie odwrotnie. Ktoś powie "Kralka, obudź się, czasy kombajnów pokroju konnekta czy WTW już dawno minęły". I właśnie tu wkracza Unia Europejska, która swoimi - jak zawsze - regulacjami niesie nadzieję.
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
DMA i nowy porządek na rynku komunikatorów
Unijny Digital Markets Act (DMA), który wszedł w życie 7 marca 2024 roku, zmienia zasady gry w cyfrowych usługach. Zwykle są to nudne kwestie, ale... Jednym z jego wielu celów jest wymuszenie interoperacyjności w przypadku największych graczy, tak zwanych gatekeeperów.
W kontekście komunikatorów z dnia na dzień Meta (właściciel facebookowego Messengera i WhatsAppa, a tak naprawdę jeszcze DM-ów Instagrama) stała się takim właśnie gatekeeperem. Oznacza to, że musi ona pozwolić innym usługom komunikacyjnym na wymianę wiadomości z WhatsAppem i Messengerem. Dzięki temu użytkownicy innych aplikacji, którzy włączą interoperacyjność, będą mogli wysyłać i odbierać wiadomości od osób używających Messengera lub WhatsAppa.
Termin na dostosowanie był krótki – DMA dał sześć miesięcy na wdrożenie podstawowego spektrum interoperacyjności (czyli czatów tekstowych 1:1 i wymiany plików) od momentu wejścia prawa w życie. W praktyce oznacza to, że do marca 2024 musiały być gotowe przynajmniej podstawowe czaty międzyplatformowe i - jak zapewne się domyślacie - póki co nic z tego nie wyszło.
Tymczasem w kolejnych latach lista funkcji ma się poszerzać. Meta zapowiadała, że wkrótce potem dojdą czaty grupowe, a pełne wsparcie dla połączeń głosowych i wideo między komunikatorami ma pojawić się dopiero w roku 2027
Pierwsze testy i plany Meta
Coś tam się jednak dzieje. Monitoruję ten temat niesiony nienawiścią do WhatsAppa, więc wiem.
Można powiedzieć, że właśnie trwają pierwsze próby techniczne. Przykładowo na łamach The Verge jeszcze w 2023 roku opisano, że w beta wersji WhatsAppa pojawił się ekran "Third-party chats". Tyle tylko, że nic potem z tego nie wyszło.
Z kolei Deccan Herald donosił chwilę temu, bo w sierpniu 2025, że WhatsApp wznowił prace nad testowaniem komunikacji między platformami. Meta potwierdza, że już teraz pracuje nad funkcjami, które pozwolą na prowadzenie rozmów (czatów i połączeń) z użytkownikami innych sieci. Niestety według tych planów dopiero do końca 2027 roku ma być gotowe wsparcie wszystkich zapowiedzianych funkcji (połączeń audio/wideo i czatów z zewnętrznymi komunikatorami). Nie jest więc tak, że wytycznymi DMA przejmują się jakoś bardzo.
Jak to konkretnie ma działać? Meta udostępnia dokumentację i umowę, którą musi podpisać każdy zewnętrzny dostawca chcący połączyć się z WhatsAppem czy Messengerem. Wspólnym fundamentem wszystkich usług ma być protokół Signal, znany z zapewniania silnego szyfrowania end-to-end. Obie aplikacje Mety (Messenger i WhatsApp) już od dawna korzystają z szyfrowania Signal Protocol, i Meta wymaga, by także współpracujące komunikatory używały kompatybilnej implementacji.
Gdy ktoś z komunikatora A wyśle wiadomość do użytkownika WhatsAppa, to aplikacja A (lub jej serwer) łączy się z serwerem WhatsAppa, przekazując zaszyfrowane dane. WhatsApp zaś traktuje to jak swój wewnętrzny protokół. Pliki multimedialne np. są przechowywane u nadawcy i pobierane przez odbiorcę – w dalszym ciągu połączenie między nimi nadzorowane będzie przez serwery Meta.
Koniec żonglowania aplikacjami (i koniec z WhatsAppem)
Co z tego wynika dla nas? Przede wszystkim wolność wyboru i wygoda. Obecnie, żeby napisać do kogoś na WhatsAppie, muszę mieć akurat tę aplikację - nawet jeśli reaguję na nią mniej więcej tak, jak Michael Scott na widok Toby'ego z HR-u w serialu The Office.
Dzięki interoperacyjności wystarczy, że moje ulubione oprogramowanie (Messenger, Telegram, Signal, cokolwiek co nie jest WhatsAppem) obsłuży komunikację z tym zielonym bękartem Zuckerberga.
Zresztą, odrzućmy na bok mój trochę irracjonalny zapewne z waszej perspektywy hejt na tę konkretną platformę. Czy naprawdę nie macie powoli trochę dość, że macie na swoim telefonie zainstalowane kilka komunikatorów, bo akurat szalony wujek ufa tylko Telegramowi, a ktoś tam inny jest takim fanem Apple, że odmawia porozumiewania się poza iMessage?
To ogólnie jest rynkowo dobre, bo wymusza na firmach konkurowanie funkcjami, a nie wyłącznie liczbą użytkowników. Gadu-Gadu umarło, bo pojawiły się alternatywy. Tak naprawdę pewnie w okolicy 2003 roku byłem już na Tlenie, potem AQQ, konnekcie czy wreszcie WTW (co ciekawe, na WTW dało się rozmawiać nawet korzystając z protokołu wczesnego Facebook Messengera).
Tę samą dynamikę może wywołać DMA, bo mniejsze komunikatory (Signal, Telegram itp.) zyskają nowe możliwości, a Meta nie będzie mogła po prostu polegać na tym, że wszyscy i tak używają jej usługi. W teorii otwarty rynek komunikatorów stanie się „bardziej witalny i zdrowy”, jak piszą eksperci – a użytkownik zyska lepszą ofertę i niższe bariery zmian. Choć jeśli mam być szczery, ja chyba sobie i tak wszystko obuduję wokół Messengera. Jest, jaki jest, ale Telegramowi tak do końca nie (R)ufam. Zresztą, pytanie w ogóle, czy Telegram ze swoim własnym szyfrowaniem byłby w ogóle kompatybilny.
No właśnie, a skoro o zagrożeniach mowa
Już teraz Meta przyznaje, że wprowadzając pośrednika między komunikatorami, traci cenne informacje potrzebne do wykrywania spamu czy oszustw. Otóż serwery WhatsAppa nie będą miały bezpośredniego połączenia z klientem końcowym (tej drugiej strony czatu), co pozbawia ich możliwości weryfikacji sygnałów sieciowych przydatnych do blokowania nadużyć. Aby temu zaradzić, WhatsApp przewiduje nałożenie „dodatkowych wymagań” na zewnętrzne serwisy, ale nie wiadomo dokładnie jakich. Może to oznaczać różne nowe ograniczenia lub procedury dla partnerów, by wzajemnie weryfikować wiarygodność użytkowników.
Jak ostrzegają specjaliści, architektura tak "otwartych" komunikatorów wystawia na świat mnóstwo informacji: kto z kim rozmawia, o której godzinie, z jaką częstotliwością, co już samo w sobie jest wrażliwymi danymi. Każdy drobny błąd pośrednika może spowodować wyciek takich meta-danych.
Nie bez znaczenia jest też logistyka i ograniczenia funkcji. Na start prawdopodobnie będzie tylko czat 1:1 i wysyłanie plików. Wielu z nas przyzwyczaiło się do synchronizacji czatów na wielu urządzeniach jednocześnie czy do dużych czatów grupowych. Te rzeczy są trudniejsze do ustandaryzowania. Dokumenty Meta mówią na przykład, że użytkownik zewnętrznego komunikatora będzie musiał wybrać jedno "urządzenie docelowe" w WhatsAppie i nie będzie więc pełnego multi-roomu urządzeń na starcie. Czyli może i sobie pogadam na telefonie, ale już nie w przeglądarce komputera. A to jest akurat słabe.
Do tego dochodzą też aspekty regulacyjne i biznesowe. Wiemy, że Apple póki co wykręciło się z tego z obowiązku (iMessage rzekomo jest za mało popularne w UE), więc pytaniem pozostaje, czy inne wielkie firmy nie znajdą podobnych luk.
Kiedy? Nie wiem. Unio, dociśnij
Co wiemy na pewno? Otwarcie komunikatorów internetowych wymusza na ich producentach Unia Europejska. Największy gracz - Meta - sprawia też wrażenie firmy, która zamierza się dostosować i nad tym rozwiązaniem pracuje, ten pomysł wcale nie upadł. Tyle z dobrych informacji.
Jeśli zaś chodzi o złe, to nie sposób się oprzeć wrażeniu, że te prace nie posuwają się we właściwym tempie. Jeśli w ogóle pojawiają się jakieś komunikaty Meta na ten temat, to bardzo rzadko i w raczej lakonicznym tonie. Cóż szkodzi obiecać i pozorować działania, byle tylko biurokraci się odczepili, prawda?