Nie trzeba już mieć zaświadczenia z Hogwartu, żeby móc w Kanadzie uprawiać czary. Tamtejszy rząd planuje wykreślić ze swojego prawa przepis penalizujący „udawanie, że praktykuje się magię”. Dlaczego? Bo było szowinistyczne!
Kanada rozprawia się z przestarzałymi prawami. Jedno z nich groziło karą za nieskuteczne uprawianie magii. Co to oznacza? Gdy ktoś zaoferował się, że rzuci zaklęcie, a później wyszło na jaw, że czar nie zadziałał, to rzucający mag winny był wykroczenia. Okazuje się, że to wcale nie jest taki martwy przepis, chociaż można byłoby go przeredagować. Do tej pory kanadyjska policja ma problem ze wszelkiego rodzaju szarlatanami, którzy obiecują zdjęcie klątw oraz rzucenie uroków.
Magia w Kanadzie
Ten konkretny przepis w prawie był częścią większej całości, stanowił fragment artykułu dotyczącego fałszywych oświadczeń. Dla przykładu, dotyczył on osób, które podawały zmyślone dane przy zaciąganiu kredytu albo podczas płacenia rachunków w restauracji. Teraz ów artykuł zostanie usunięty (zapewne zastąpi go coś innego), bowiem senat w Ottawie już pracuje nad finalizacją nowego kodeksu karnego.
Przepis dotyczący magii pochodzi z końca osiemnastego wieku, kiedy to Brytyjczycy przestali wierzyć w magię. Właśnie wtedy zaczęto karać oszustów, którzy podawali się za wszelkiego rodzaju czarowników. Chociaż wiara w czary zanikła prawie zupełnie, to nawet teraz są ludzie, którzy dają się w Kanadzie nabierać szarlatanom. Za przykład podaje się tutaj kobietę, która okradła jedną z mieszanek Ontario z 68 tysięcy dolarów kanadyjskich. Utrzymywała przy tym, że praktykuje czarnoksięstwo. Z kolei policja w York aresztowała panią, która postanowiła wygnać złe duchy z domu i wyłudziła w ten sposób 600 tysięcy dolarów od pewnego starszego mężczyzny. Innym razem kobieta imieniem Vishwantee Persaud wyciągnęła 27 tysięcy dolarów od pewnego prawnika, udając, że jest opętana przez ducha jego zmarłej siostry.
Szowinistyczne korzenie
Zapytacie, czemu właściwie ten konkretny przepis został uchylony? Otóż w roku 2015 dwójka prawników, Natasha Bakht i Jordan Palmer napisali pracę, w której zauważyli, że było opierało się ono na fiksacji wokół jednej religii i miało swoje korzenie w udręce kobiet przed laty. Wiadomo: niegdyś oskarżona o uprawianie magii niewiasta mogła skończyć na stosie. Zmiany w prawie co prawda wykluczyły na dobre taką możliwość, ale zdaniem tej dwójki jurystów nie stało się tak do końca. Uważali oni, że prawo o karaniu „fałszywych czarowników” kieruje się przeciwko neopoganom czy wiccanom.
Uważali oni, że linia pomiędzy karaniem za legalne praktyki religijne a karaniem oszustów jest bardzo cienka. Na dodatek doszli oni do wniosku, że służy to jako narzędzie uciskania kobiet oraz osób, które nie wyznają „mainstreamowych” religii. Nie wiadomo, czy kanadyjski parlament właśnie z tego powodu postanowił to wykreślić, ale – znając podejście Justina Trudeau – jest to wielce możliwe.