Zamiast usprawnić prawo karne (wykroczeń), władza znowu wciska na siłę karę administracyjną – tym razem za niewskazanie kierującego pojazdem uwiecznionym na zdjęciu wykonanym przez fotoradar
Kara administracyjna za niewskazanie kierującego
„Dziennik.pl” donosi, że niedługo za niewskazanie kierującego grozić będzie kara administracyjna. Na pomysł wpadli: Ministerstwo Infrastruktury i Główny Inspektorat Transportu Drogowego. Celem zmian zasadniczo jest fakt, że – statystycznie – w latach 2015-2017 z 204 000 zweryfikowanych i zarejestrowanych wykroczeń drogowych przedawniło się aż 115 000 spraw.
Rządzący bez przerwy walczą z usprawnieniem ściągalności kar za wykroczenia, ale okazuje się, że nie jest to zbyt efektywny proces. Pojawia się zatem projekt nowych regulacji, co do których Szymon Huptyś, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury, dodaje nawet, że mają przekonać one o nieuchronności kary. Szkoda, że kosztem konstytucyjnych praw obywatelskich.
Źródłowy serwis zaznacza, że resort chce nieco odejść od forsowanego na przestrzeni ostatnich lat pomysłu bezwzględnej kary administracyjnej za niewskazanie kierującego, skupiając się na rozwiązaniu niejako mieszanym – od razu dodam, że pozornie mieszanym. Na czym ma ono polegać?
Kara administracyjna czy mandat?
Obecnie niewskazanie kierującego pojazdem jest wykroczeniem z art. 96 §3 Kodeksu wykroczeń
Kto wbrew obowiązkowi nie wskaże na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie, podlega karze grzywny
Skoro przepis nie reguluje wysokości grzywny to należy uznać, że wymierzyć ją można – w drodze wyroku sądu – w wysokości do 5000 złotych. W wypadku ukarania w drodze postępowania mandatowego (będącego wyjątkiem, a nie zasadą), nałożyć można 500-złotowy mandat i właśnie tę karę otrzymują najczęściej właściciele pojazdów, którzy nie wskazali kierujących.
Według projektu resortu, niewskazanie kierującego przestanie być wykroczeniem, a obarczone zostanie odpowiedzialnością karno-administracyjną. „Dziennik.pl” dodaje, że kara administracyjna (administracyjna kara pieniężna) wynosić będzie dwukrotność maksymalnej wysokości mandatu karnego, który grozi za „bazowe” wykroczenie.
Kara administracyjna – w jakiej wysokości?
Przekroczenie prędkości o 30 km/h, za które można nałożyć grzywnę w drodze postępowania mandatowego w maksymalnej wysokości 200 złotych, skutkować będzie zatem (2*200) 400 złotową karą administracyjną, w odniesieniu do niewskazania kierującego. Ciekawy jest również pomysł, by właściciele pojazdów, którzy przyznali się do ich prowadzenia, nie otrzymywali punktów karnych, a jedynie samą karę pieniężną za przekroczenie prędkości.
W wypadku, gdyby właściciel pojazdu nie popełnił wykroczenia, zobowiązany byłby do wskazania osoby, która prowadzi pojazd, wraz z koniecznością uzyskania pisemnego oświadczenia. Jeżeli takiego by nie uzyskał – no cóż – kara administracyjna.
Sam pomysł wydaje się być całkowicie nieprzemyślanym. Po pierwsze, uzależnianie wysokości kary administracyjnej od treści rozporządzenia (taryfikatora mandatów) to mało konstytucyjny łamaniec. Po drugie, obowiązek uzyskiwania pisemnego oświadczenia od osoby prowadzącej pojazd wydaje się zupełnie irracjonalne, na przykład w odniesieniu do wypożyczalni, czy carsharingów. Po trzecie – co wydaje się najważniejsze – zastępowanie kar z zakresu prawa karnego karami administracyjnymi, co do których nie istnieje jako takie prawo do sądu, a pełną władczość ma organ administracji, jest działaniem przez wielu ocenianym jako oczywiście niekonstytucyjne.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że obowiązek wskazania kierującego może – przy pewnej argumentacji – zostać zakwalifikowany do dziedziny prawa administracyjnego. Jest to przecież odrębna sfera od samego doprowadzania do ukarania za „właściwe” wykroczenia.
Niestety, celem jest po prostu zwiększenie efektywności karania. Najłatwiej zrobić to udając, że prawo karne (wykroczeń) nie ma zastosowania.