Jak zaoszczędzić cenny czas i sprawić, by pracownicy przestali popełniać błędy? Najlepiej wprowadzić taryfikator kar za najdrobniejsze potknięcia i zacierać ręce, jakim to się jest mistrzem gospodarności. Tak zrobił jeden pracodawca, który rozesłał do swoich pracowników bardzo ciekawego e-maila.
Szefowie sklepów potrafią zaskoczyć czasami najbardziej wydumanymi czy głupimi wymaganiami. W moje ręce wpadła niedawno treść maila, którego pewien bardzo przedsiębiorczy szef rozesłał do swoich pracowników. Jak sam bowiem stwierdził, nie mogą sobie pozwolić na marnotrawienie czasu. Każda pomyłka czy niewłaściwe – jego zdaniem – zachowanie zasługuje na dotkliwą karę. W tym wypadku finansową.
Problem w tym, że nijak nie załatwił tego od strony prawnej. Nie wręczył pracownikom aneksu do umów (jeśli były one cywilno-prawne), a w przypadku umowy o pracę stosuje się kary, które przewiduje Kodeks Pracy. I tylko on. Państwowa Inspekcja Pracy powinna interesować się takimi delikwentami, zwłaszcza w okresie wakacyjnym, kiedy w najlepsze skórują swoich pracowników.
Kary finansowe w pracy
Sama treść maila jest urzekająca. Co prawda w niektórych punktach szef ma nieco racji, aczkolwiek nadal nie ma prawa żądać za to pieniędzy, jeśli obie strony się na to nie zgodziły na piśmie. I tak oto ten taryfikator kar wygląda (pisownia oryginalna):
1. Za każdy błędnie wykonany zwrot prasy – obciążenie w kwocie błędnie oddanej lub nie oddanej gazety
2. Za nie wyjęcie składników – jednorazowa kara 10 zł
3. Za wyjęcie bułek w workach z zamrażarki – 10 zł
4. Za nieterminowe przyjęcie przesyłki dhl na stan – 5 zł za każdą paczkę
5. Za wydanie przesyłki bez przekazania jej w systemie – 5 zł za każdąa paczkę
6. Za niesprawdzenie terminów soków, nabiału, dań obiadowych, kanapek – 5 zł za każdą sztukę znalezioną następnego dnia (obciążenie osoby, która zamyka dzień wcześniej)
7. Za nie oznaczenie terminem przydatności składników – 5 zł za każdą sztukę bez oznaczenia
8. Za pomylenie klawisza C z klawiszem V – 10 zł
9. Za obsługiwanie kasy na siedząco – 10 zł za każdy udokumentowany przypadek (usiąść można, kiedy klienta nie ma przy kasie)
10. Za nie podpisanie dokumentu przyjęcia dostawy – 10 zł za każdą dostawę. (Każda dostawa musi być podpisana przez osobę sprawdzającą i ta osoba bierze odpowiedzialność za poprawne sprawdzenie)
11. Dokładanie towaru JEST OBOWIĄZKOWE w każdym sklepie. Nie toleruję dziur na pólkach i od tej chwili będę to też weryfikował osobiście lub za pośrednictwem zaufanych mi osób. Nie toleruję również „fejsowania” towaru w weekendy (pod warunkiem, że jest co dołożyć). Każdy taki przypadek będzie poruszany i analizowany indywidualnie.
Jak widać, wymagań sporo, niektóre zasadne (termin ważności produktów, podpisywanie dokumentów przyjęcia dostawy). A czym jest „fejsowanie” towarów? To układanie obok siebie dwóch takich samych produktów, żeby stworzyć wrażenie pełnej półki. Niektóre jednak pan szef wziął chyba z kapelusza.
Bolesna pomyłka
Kto karze za pomylenie literki C z literką V? To aż taki problem wydrukować jeszcze raz? Czy czas jest aż tak cenny, żeby karać 10 złotych za to, że komuś omsknie się palec na klawiszu? Wręcz przeciwnie, pracownik będzie wykonywał swoją robotę znacznie wolniej, bo jeśli ma zapłacić za pomyłkę, to będzie starał się być precyzyjnym.
Podobnie ma się sprawa z obsługiwaniem kas na siedząco. Nie wiem, czy pan pracodawca był kiedyś w Tesco albo Biedronce, ale tam przy kasach się siedzi. Zakładam jednak, że to jakiś drobny sklepik i najwyrażniej wielce wielmożnego klienta miałoby urazić to, że dziewczyna obsługuje kasę z perspektywy krzesła. Młode ma nogi, niech stoi, czy ją coś boli, czy nie. Aha, no i to „udokumentowanie przypadku”. Ktoś jej będzie robił zdjęcia z zaskoczenia?
Ponadto: motywowanie pracowników karami jest najlepszym sposobem na to, żeby zdobyć złoty laur pracodawcy roku w kategorii „dziewiętnastowieczny wyzysk”. Jak szybko się szef przekona, jego podwładni nie są takim stanem rzeczy zachwyceni, nie będą przez to pracować szybciej (a zaczną wręcz wolniej), a do tego jeszcze cała sprawa wypłynęła do internetu. Niniejszym zostawiam ku przestrodze – pamiętajcie, że jeśli nagle dostaniecie od szefa kartkę z „taryfikatorem kar”, możecie zaprosić Państwową Inspekcję Pracy na wizytę. Będą zachwyceni.