Rzecznik Praw Pacjenta zapowiedział przygotowanie projektu nowych przepisów. W założeniu mają ukrócić działalność osób niebędących lekarzami, ale próbujący „leczyć” albo „diagnozować” pacjentów w sposób sprzeczny z wiedzą medyczną. Kary za pseudoterapie mogą wynieść nawet 500 tysięcy złotych.
Obecne prawo pozostaje bezsilne wobec amatorów próbujących leczyć i diagnozować pacjentów nienaukowymi metodami
Wiele osób nie ma zaufania do opieki zdrowotnej i medycyny. Korzystają na nim różnego rodzaju osoby, które oferują bardziej „naturalne”, „tradycyjne” albo „eksperymentalne” rozwiązanie problemów zdrowotnych. Problem w tym, że duża część tzw. medycyny alternatywnej nie ma żadnego oparcia w aktualnej wiedzy.
Gdy chodzi jedynie o bardzo specyficzny wybór stylu życia zdrowej osoby, to stosowanie takich kuracji i sposobów diagnozy nie przynosi większych szkód. Pomińmy w tym momencie wydatki na coś, co może nam zaoferować co najwyżej efekt placebo albo ekwiwalent wróżenia z fusów. Jeśli jednak mamy do czynienia z poważnie chorym, który desperacko sztuka ratunku, to możemy mieć do czynienia nawet z tragedią. Wystarczy, że zostanie zachęcony do przerwania prawdziwej terapii. W większej skali warto wspomnieć, że już niemal co trzeci Polak powątpiewa w bezpieczeństwo szczepionek.
Nic więc dziwnego, że środowisko medyczne od dłuższego czasu zwalcza szarlatanów oraz środowiska aktywnie antynaukowe. Pewnym katalizatorem zmian w podejściu do tematu okazała się epidemia covid-19 i wspominana antyszczepionkowa eksplozja. Sama edukacja połączona z apelami i prośbami nie zdaje rezultatu. Potrzebna jest bardziej aktywna interwencja ustawodawcy. Tyle tylko, że politycy bardzo nie lubią podejmować działań niepopularnych w elektoracie, do którego akurat próbują się łasić.
Dlatego swego rodzaju zaskoczeniem jest zapowiedź Rzecznika Praw Pacjenta Bartłomieja Chmielowca. W rozmowie z Wirtualną Polską poinformował, że przygotowywany jest projekt zmian w przepisach, który przewiduje między innymi kary za pseudoterapie. Podmiot, który nie udowodni, że stosowane przez niego metody są oparte na aktualnej wiedzy medycznej, zapłaci nawet 500 tys. zł kary.
Rzecznik Praw Pacjenta już teraz może karać, ale tylko podmioty opieki zdrowotnej
Jak dokładnie miałoby to działać? Wbrew pozorom zmiana jest bardzo prosta. Obecnie ustawa o Rzeczniku Praw Pacjenta pozwala temu organowi na nakładanie dokładnie takich sam kar administracyjnych, ale tylko na podmioty lecznicze. Przepisem ustanawiającym taką karę jest art. 68 przywołanego aktu prawnego, który jednak odwołuje się do art. 64. Znajdziemy w nim całą procedurę nakładania kar za uskutecznianie praktyk naruszających zbiorowe interesy pacjentów.
1. W przypadku wydania przez Rzecznika decyzji o uznaniu praktyki za naruszającą zbiorowe prawa pacjentów nakazuje on jej zaniechanie lub wskazuje działania niezbędne do usunięcia skutków naruszenia zbiorowych praw pacjentów, wyznaczając terminy podjęcia tych działań. Decyzji nadaje się rygor natychmiastowej wykonalności.
2. W decyzji, o której mowa w ust. 1, Rzecznik może nałożyć na podmiot udzielający świadczeń zdrowotnych albo organizatora strajku obowiązek składania w wyznaczonym terminie informacji o stopniu realizacji działań niezbędnych do zaniechania praktyki naruszającej zbiorowe prawa pacjentów lub usunięcia skutków naruszenia zbiorowych praw pacjentów.
3. Nie wydaje się decyzji, o której mowa w ust. 1, jeżeli podmiot udzielający świadczeń zdrowotnych albo organizator strajku zaprzestał stosowania praktyki, o której mowa w art. 59 ust. 1.
4. W przypadku określonym w ust. 3 Rzecznik wydaje decyzję o uznaniu praktyki za naruszającą zbiorowe prawa pacjentów i stwierdzającą zaniechanie jej stosowania.
5. Ciężar udowodnienia okoliczności, o których mowa w ust. 3, spoczywa na podmiocie udzielającym świadczeń zdrowotnych albo organizatorze strajku.
Z ustawowej definicji naruszenia zbiorowych interesów pacjentów nas interesuje „bezprawne zorganizowane działania lub zaniechania podmiotów udzielających świadczeń zdrowotnych”. Wydawać by się mogło, że szeroko rozumiana szarlataneria automatycznie stanowi takie naruszenie. Tyle tylko, że art. 2 ustawy określa, kto jest zobowiązany do przestrzegania praw pacjenta.
Przestrzeganie praw pacjenta określonych w ustawie jest obowiązkiem organów władzy publicznej właściwych w zakresie ochrony zdrowia, Narodowego Funduszu Zdrowia, podmiotów udzielających świadczeń zdrowotnych, osób wykonujących zawód medyczny oraz innych osób uczestniczących w udzielaniu świadczeń zdrowotnych.
Kary za pseudoterapie będą dokuczliwe, ale wszystkich szarlatanów wyłapać się już chyba nie da
W zakresie wskazanym przez przywołany przed chwilą przepis nie mieści się wiejski znachor, telewizyjny bioenergoterapeuta, drobny przedsiębiorca oferujący „badanie” biorezonansem, zamożny biznesmen sprzedający cudowne „specyfiki”, czy nawet ewidentny oszust. Rozwiązanie sprowadza się więc do objęcia opisanymi wyżej rygorami każdej osoby czy podmiotu, które wykonują jakieś czynności związane ze zdrowiem i pacjentami.
Bartłomiej Chmielowiec wierzy, że kary za pseudoterapie okażą się skuteczne zwłaszcza wobec faktycznych oszustów i zawodowych szarlatanów. Kluczowym elementem jest oczywiście możliwość domagania się od takich osób dowodów na skuteczność oferowanych przez siebie terapii czy sposobów diagnozy.
Po jednej, drugiej, trzeciej takiej karze, myślę, że w rok będziemy w stanie zablokować wszystkie te patologiczne praktyki, które się pojawiają.
Czy to aby na pewno takie proste? Warunkiem skuteczności nowych rozwiązań jest oczywiście sprawne działanie Rzecznika Praw Pacjenta. Dotyczy to wyszukiwania i wszczynania postępowań wobec poszczególnych szarlatanów. Z pewnością co bardziej medialne przypadki mogą się obawiać propozycji zmian w prawie. Na celowniku są także gabinety biorezonansu, który rzecznik całkiem słusznie nazwał „absolutnymi bzdurami”. Można jednak powątpiewać, czy uda się zablokować w ten sposób absolutnie wszystkie takie praktyki. Po prostu są już aż tak rozpowszechnione w naszym kraju.
Są także pseudoterapie, których wyeliminowanie jest obecnie praktycznie niemożliwe. Nie chodzi mi wcale o działalność wspomnianych już antyszczepionkowców. O wiele trudniejsza byłaby rozprawa z homeopatią, którą chronią przede wszystkim przepisy unijne.
Rzecznik Praw Pacjenta przekonuje, że projekt nowelizacji będzie gotowy jeszcze w tym roku. Liczy na szybkie jego uchwalenie. Można jednak powątpiewać, czy politycy zasiadający w Sejmie będą równie pozytywnie nastawieni do całej koncepcji.