Wielu ekspertów uważa obecnie, że wysoka inflacja utrzyma się jeszcze dość długo. Nawet przy spadku inflacji do około 7 proc., każdy Polak i tak straci co najmniej kilkaset złotych. A alarmujących sygnałów z rynku jest więcej.
Każdy Polak straci co najmniej kilkaset złotych przez inflację
Obniżka stóp procentowych o 0,75 pkt proc. była zaskakująca – praktycznie nikt nie spodziewał się, że RPP zdecyduje się na aż tak dużą obniżkę. Ekonomiści alarmują, że decyzja Rady może sprawić, że wysoka inflacja będzie utrzymywać się dłużej niż zakładano. Jak podaje money.pl, pojawiły się już pierwsze wyliczenia, że jeśli w przyszłym roku inflacja utrzyma się na poziomie 7 proc. (czyli i tak niższym, niż obecnie), to każdy Polak straci przez to co najmniej kilkaset złotych – i to mimo tego, że jednocześnie z prognoz zawartych w projekcie budżetu wynika, że płace wciąż będą dodatnie (mają wzrosnąć o ok. 10 proc.). Inflacja sprawi bowiem, że ceny na sklepowych półkach nadal będą rosnąć; w dodatku nie każdy będzie mógł liczyć na wzrost wynagrodzenia o wspomniane 10 proc. A to tylko jeden z wielu potencjalnych problemów.
Polacy już teraz muszą szykować się na wzrost cen. I to praktycznie wszystkiego
Wzrost cen spowodowany utrzymującą się inflacją to jednak tylko wierzchołek góry lodowej problemów, z którymi Polacy mogą być zmuszeni się zmierzyć. Kolejnym jest możliwe zniesienie zerowego VAT-u na żywność; zgodnie z obecnymi przepisami, ma on obowiązywać jedynie do końca tego roku. Jeśli rząd nie zdecyduje się na jego przedłużenie, żywność podrożeje jeszcze mocniej – wzrost cen będzie zatem w tym przypadku skumulowany, ponieważ jego przyczyną będzie zarówno inflacja, jak i powrót do wcześniejszej stawki VAT.
Polacy muszą przygotować się również na znacznie wyższe rachunki za ciepło – choć w tym przypadku również wiele zależy od tego, co ostatecznie zrobi rząd. Obecnie gospodarstwa domowe są objęte ochroną przed podwyżkami przekraczającymi maksymalny poziom; odpowiednie przepisy również i w tym wypadku obowiązują jednak do końca roku. Jeśli nie zostaną przedłużone, Polaków czeka podwyżka za ogrzewanie rzędu kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu procent.
Prawdopodobne są również podwyżki cen paliw – obecnie Polska należy do niewielkiej grupy krajów UE z najniższą ceną benzyny. To jednak niemal na pewno będzie musiało się zmienić, biorąc pod uwagę fakt, że notowania ropy pozostają blisko tegorocznych maksimów – i jednocześnie są najwyższe od listopada zeszłego roku.
Może się zatem okazać, że już wkrótce obciążenia przeciętnego gospodarstwa domowego znacząco się zwiększą – i raczej trudno w tej sytuacji o optymizm.