Andrzej Duda dał się poznać jako najbardziej pro-socjalistyczny prezydent Polski, a do tego nie sposób stwierdzić, że jego kadencja w jakiś znaczący sposób przyczyniła się wzrostowi pozycji międzynarodowej Polski. Wręcz przeciwnie, kładzie się na nią cień zagadkowych biznesów ze Stanami Zjednoczonymi czy uległości wobec Izraela.
Pod tym względem jest mi bardzo trudno znaleźć kandydata tak odległego od ideałów Konfederacji, jak Andrzej Duda. Owszem, prezydent lubi występować na tle biało-czerwonej flagi i głosić wzniosłe hasła, ale też znajomi sympatycy partii utożsamianej obecnie z Krzysztofem Bosakiem często w rozmowach ze mną podkreślają, by strzec się fałszywych proroków i że polityków poznajemy po „owocach”. Ja nie umiem ocenić czy Polska aktualnie bardziej realizuje polską czy amerykańską politykę. Biorąc pod uwagę, że ambasador USA dyscyplinuje naszych reprezentantów przez Twittera… mam bardzo poważne wątpliwości w kwestii niezależności rządu PiS i prezydenta.
Czym jest Konfederacja?
Otóż Konfederacja jest stosunkowo nienaturalnym tworem politycznym, który jednak ma pewną wewnętrzną zdolność koalicyjną. W jej ramach udało się połączyć konserwatywnych liberałów oraz nacjonalistów. Jest to mieszanka możliwa do połączenia, ale w drodze sporego kompromisu. Narodowcy musieli się trochę uwolnić gospodarczo, a liberałowie zaakceptować ciężar nieco już przebrzmiałego skrzydła konserwatywnego, nie mówiąc już o tym, że nacjonalizm został negatywnie zweryfikowany przez historię, ale po narodzinach internetu stał się na dodatek doktryną archaiczną.
Siłą i przekleństwem Konfederacji są jej personalia. Zawsze mam problem z tym ugrupowaniem, bo z jednej strony kreśli zdecydowanie najbardziej trafne diagnozy gospodarcze czy geopolityczne na polskiej scenie politycznej (gwiazdy PiS-u czy PO brzmią przy nich jak przedszkolaki), by zaraz potem w ramach recept rzucać takimi bonmotami, że uszy płoną ze wstydu na samą myśl o chwilowej sympatii. Jest to też partia silnie antyunijna, co moim zdaniem jest słuszne w zakresie krytycznej oceny mechanizmów działania Wspólnoty, ale postulaty jej opuszczenia wskazują na brak realizmu geopolitycznego i prawidłowej oceny potencjału Polski na arenie międzynarodowej.
Janusz Korwin-Mikke jest dla polskiej sceny liberalizmu tym, kim Leo Messi stał się dla Barcelony – największą marką, największym wzmocnieniem na boisku, a zarazem największym przekleństwem, które obciąża budżet klubu i ingeruje w zarządzanie. Jest mi naprawdę trudno ocenić – a nieudane projekty Ryszarda Petru nie pomagają – czy JKM wyciska z polskiego liberalizmu 120%, czy też jest największym obciążeniem polskich przedsiębiorców, którzy z racji siły polityka przez lata nie są w stanie zbudować realnej, poważnej alternatywy dla osób o wolnościowych poglądach.
Kiedy widzę Konrada Berkowicza wciskającego komuś na głowę jarmułkę, załamuję ręce. Ale z drugiej strony, kiedy słucham Adama Szejnfelda lub Ryszarda Czarneckiego, nie jestem pewien, czy wspomniany Berkowicz intelektualnie i tak nie znajduje się przynajmniej o kilka półek wyżej.
Krzysztof Bosak szokuje wyborców swoimi racjonalnymi wypowiedziami i chłodną oceną rzeczywistości. Okazuje się nagle, że ten „faszysta” lepiej orientuje się w otaczającym świecie od poważnych polityków. Jednak wisi nad nim nie tylko cień jego reputacji, ale też środowiska czy rzeczywistych poglądów, radykalnie konserwatywnych.
Największym kapitałem Konfederacji jest dziś niewątpliwie dr Sławomir Mentzen, który pomimo relatywnie młodego wieku jest jedynym w partii politykiem ciężkiego formatu – kompletnym, rozjeżdżającym merytorycznie wszystkich swoich rozmówców w stylu niewidocznym w mediach od lat, umiejącym ważyć słowa i cynicznie kształtować strategie polityczne. Jego największym wrogiem jest jednak otoczenie, a kolejne braunizmy i korwinizmy skutecznie odciągają uwagę np. od trafnych ocen zmian podatkowych w kraju.
Konfederacja zagospodarowuje polską scenę polityczną linią prawicową
Moim zdaniem odrzucając relatywnie zbędny nurt nacjonalistyczny, Konfederacja jest dziś jedyną prawicową partią liczącą się na polskiej scenie politycznej. Kryją się za nią konserwatywne poglądy, wrogość wobec uległości względem Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych czy Izraela z szeregiem jego nieuzasadnionych prawnie roszczeń majątkowych. Konfederacja dąży do likwidacji, zmniejszenia lub uproszczenia większości podatków, demontażu władzy urzędników i ograniczenia redystrybucji dóbr materialnych.
Jednocześnie zdaniem Prawa i Sprawiedliwości naturalnym jest, że wyborcy Krzysztofa Bosaka poprą Andrzeja Dudę – prezydenta, który podpisał największe pakiety świadczeń socjalnych w historii III RP, którego kancelaria to rozdmuchany aparat administracyjny kosztujący podatnika rekordowe kwoty, który regularnie bez kliknięcia długopisem podpisuje nowe podatki wprowadzane przez rząd Mateusza Morawieckiego, a jednocześnie prowadzi z pozycji kolan politykę Polski względem Stanów Zjednoczonych i Izraela.
- Czytaj też: Podsumujmy sobie ostatnie 24 godziny w Warszawie, czyli jak USA i Izrael upokorzyli Polskę w jedną dobę
Mimo wszystko płatne trolle i fake konta PiS
Stąd też z pewnym zdumieniem przyjąłem w ostatnich dniach hasło „#mimoWszystkoDuda”, które w mediach społecznościowych zaczęło prezentować deklaracje wyborców Krzysztofa Bosaka, że w drugiej turze wolą wybrać Andrzeja Dudę. Nie przemawiają za tym żadne sensowne argumenty. Po pierwsze – czysto politycznie kalkulując, problemy Prawa i Sprawiedliwości to powód do radości Konfederacji, która chce odebrać socjalistom należne jej miejsce na prawicy. Po drugie – jak już wskazano powyżej, polityka PiS oraz poglądy Konfederacji znajdują się na dwóch przeciwstawnych biegunach.
Ponieważ Rafał Trzaskowski ma raczej obojętny stosunek do homoseksualistów, a Konfederacja za nimi nie przepada, Andrzej Duda zdecydował się ukierunkować swoją kampanię na zwalczanie LGBT. Duda w swoich postulatach zapędził się do tego stopnia, że w konsekwencji po raz pierwszy w historii chce wprowadzić homoseksualistów do polskiego prawa, a nawet Konstytucji. Pomijając faszystowski ton i brak politycznych szans na po wprowadzenie tego postulatu, walka o decydujący elektorat Krzysztofa Bosaka została sprowadzona do homoseksualizmu.
Los Polski zależy od tego czy facet uprawia seks z facetem
To była kampania dla idiotów. Niezależnie od tego kto zostanie prezydentem, sytuacja gejów i lesbijek w Polsce będzie wyglądała tak samo, jak teraz – nic się w tej kwestii nie zmieni. Część osób będzie im przychylna, część osób będzie ich nienawidzić, a potem jakiemuś farmerowi z Małopolski też urodzi się syn homoseksualista, potem drugiemu, trzeciemu i wreszcie za 50 lat stojąc na skrzyżowaniu Putina z Kaczyńskiego, w kolejce po przydział wody, będziemy się śmiali, że dwie kobiety w związku mogły kogoś tak ekscytować.
- Czytaj też: Trump pomaga Andrzejowi Dudzie w kampanii, ponieważ Polak jest gwarantem interesów USA i Izraela w Polsce
Natomiast głupio by było uzależniać decyzję o tym czy Polska realizuje politykę swoją lub jednak Stanów Zjednoczonych i Izraela, a także czy rozwija kraj goniąc świat zachodni, czy gnuśnieje doczesnym kupowaniem głosów wyborców i doprowadza do hiperinflacji, bo dwóch facetów się ze sobą pocałowało. I ja osobiście uważam, że elektorat Konfederacji jest tego świadomy, w drugiej turze kierując swoje głosy #jednaknaTrzaskowskiego.
Tak czy inaczej, bardzo dziękujemy @pisorgpl za znalezienie nam nowych wyborców. W 2023 prosimy o więcej.
— Sławomir Mentzen (@SlawomirMentzen) July 6, 2020
Partia Razem jako naturalny koalicjant PiS może zagłosować na Dudę
W tekście „Andrzej Duda to wprawdzie polityczny lider polskich socjalistów, ale prezydent nie jest od tego, by fundować ci wczasy” zawarłem refleksję:
To zresztą – tytułem refleksji – powód, dla którego zdarza mi się stać czasem podejrzewać, że w drugiej turze może Andrzeja Dudę procentowo poprzeć więcej wyborców Roberta Biedronia, niż Krzysztofa Bosaka. Andrzej Duda może i twierdzi, że wierzy w Boga, ale jest bardzo daleko od wielu istotnych poglądów Konfederacji.
Takie głosy faktycznie coraz częściej można znaleźć na Lewicy. Zgodnie z wyrażoną przeze mnie jakiś czas temu opinią, Lewica nieustannie pomaga PiS w paraliżowaniu prac parlamentu, a do tego szczególnie Partii Razem jest blisko do Prawa i Sprawiedliwości. Po wyborach parlamentarnych wszyscy politolodzy krzyczeli, że Konfederacja będzie przystawką do PiS-u. Ja wolałem iść pod prąd i potwierdziło się – to polska lewica jest przystawką do PiS-u, akceptując rolę przypisaną jej kilka lat temu w publicystyce Rafała Wosia, by bezrefleksyjne rozdawnictwo pieniędzy w oderwaniu od realiów ekonomicznych górowało nad sprawiedliwością, poszanowaniem prawa jako takiego czy praw jednostki.
Nigdy nie miałem cienia wątpliwości co do głosowania. Dziś nie wiem jeszcze co zrobię w lokalu wyborczym, choć z pewnością do niego pójdę.
Nie zagłosuję na Trzaskowskiego – to wiem na pewno. PO z Konfederacją reprezentują wszystko z czym walczę i taki głos byłby dla mnie hańbą.
— Bartosz Migas (@migasbartosz) July 3, 2020
Tak tweetuje przedstawiciel Rady Krajowej Partii Razem i nie jest to przypadek odosobniony. Co też utwierdza mnie w przekonaniu, że inteligentny zwolennik Konfederacji Andrzeja Dudę i jego socjalistyczne zaplecze sympatyków raczej w niedzielę będzie zwalczał, niż wspierał.