Zatory płatnicze są jednym z poważniejszych problemów całej branży finansowej. Nie tylko obniżają komfort pracy wielu przedsiębiorców, ale często wręcz paraliżują działanie małych i średnich firm. Rząd deklaruje, że ma pomysł na walkę z nieuczciwymi kontrahentami. Niestety – każdy przedsiębiorca, który oczekiwał jakiegoś przełomowego rozwiązania, prawdopodobnie się zawiedzie. Warto też zauważyć, że część rozwiązań nie jest pomysłem rządu. To po prostu implementacja wskazań zawartych w unijnej dyrektywie z 2011 r.
Skrócenie terminów płatności
Główny pomysł Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii opiera się na skróceniu terminów płatności faktur. Instytucja publiczna, która miałaby uregulować zobowiązanie na rzecz przedsiębiorcy musiałaby to zrobić w przeciągu 30 dni. Dokładnie to samo zawarte jest w unijnej Dyrektywie Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/7/UE z dnia 16 lutego 2011 r. w sprawie zwalczania opóźnień w płatnościach w transakcjach handlowych. Okazuje się zatem, że rząd zwyczajnie implementuje unijne prawo.
Co jeszcze jest zapisane w projekcie? Jeśli duży kontrahent musiałby zapłacić fakturę wystawioną przez mniejszego przedsiębiorcę, to według projektu miałby na to maksymalnie 60 dni. Jest jednak pewien problem. Kontrahenta, co do zasady, już teraz obowiązuje termin 60 dni. Może on zostać wprawdzie wydłużony, ale po wyraźnym ustaleniu obu stron. Odpowiednie zapisy możemy znaleźć w Ustawie z dnia 8 marca 2013 r. o terminach zapłaty w transakcjach handlowych (art. 7 ust. 2). Oczywiście w projekcie chodzi o to, by maksymalny termin zawsze wynosił 60 dni (w relacjach asymetrycznych, czyli duży-mały kontrahent). Co oznacza, że nawet jeśli kontrahenci dogadaliby się, to w tym przypadku prawo raczej ograniczałoby ich, zamiast chronić. Wprawdzie nierzadko dochodzi do wymuszania przez większych kontrahentów dłuższych terminów, jednak to nie w obowiązujących zapisach jest problem, tylko raczej z tym, jak funkcjonują w praktyce.
Obowiązek sprawozdań z przebiegu regulowania zobowiązań
Ciekawszy wydaje się pomysł, który skupia znacznie mniejszą uwagę mediów. Projekt zakłada bowiem, że duże przedsiębiorstwa byłyby dodatkowo zobowiązane do składania sprawozdań z przebiegu regulowania zobowiązań. To oznacza, że firmy musiałyby wskazać, ile faktur opłaciły w ciągu 30 dni, ile w ciągu 60, a ile – po tym czasie. Ministerstwo Finansów, do którego trafiałyby dokumenty, publikowałoby wszystkie sprawozdania. Dzięki temu zainteresowani przedsiębiorcy mogliby dowiedzieć się, które firmy regularnie spóźniają się z płatnościami. Taka wiedza pozwoliłaby uniknąć prowadzenia interesów z dużymi, nie do końca uczciwymi kontrahentami. Jednocześnie publikacja takich sprawozdań mogłaby skutecznie podziałać na firmy, które do tej pory odwlekały regulowanie zobowiązań.
Inne udogodnienie, jakie niesie za sobą projekt, to ulga na tzw. złe długi. Oznaczałoby to, że przedsiębiorca, który wywiązał się ze swojej części zobowiązania (czyli np. dostarczył zgodnie z umową odpowiednie towary czy usługi) i wystawił fakturę zapłaci podatek VAT dopiero po opłaceniu przez kontrahenta faktury. To również krok w dobrą stronę.
Zatory płatnicze: Głos zabiera Związek Pracodawców RP
Temat zatorów płatniczych powrócił do życia za sprawą ustosunkowania się do projektu Związku Pracodawców RP (tzw. Zielona Księga, w której zawarte są propozycje zmian, została opublikowana już w kwietniu 2018 r.). Arkadiusz Pączka, dyrektor Centrum Monitoringu Legislacji Pracodawców RP, który wypowiedział się w tej sprawie przekonuje, że skrócenie terminów płatności (zwłaszcza w sektorze publicznym) powinno doprowadzić do ograniczenia zatorów płatniczych. Bardzo optymistyczne podejście…
Brak pomysłu na skuteczniejsze egzekwowanie roszczeń
Tak naprawdę wydaje się, że problemy z zatorami płatniczymi leżą gdzie indziej. Po pierwsze – kontrahenci często czują się bezkarni. Windykacja jest mało skuteczna, a małe firmy nierzadko zostają doprowadzone na skraj bankructwa (i są zmuszone ratować się kredytem lub faktoringiem). Skrócenie terminu płatności nie zmieni przede wszystkim mentalności kontrahentów, którzy wydłużają w nieskończoność czas zapłaty faktury lub robią wszystko co mogą, by uniknąć tego obowiązku. A to wyraźnie pokazuje, że rząd powinien sięgnąć po zupełnie inne środki. Wprawdzie w Zielonej Księdze uwzględniono np. kwestię sankcji, jednak są to raczej mgliste ogólniki, które niewiele wnoszą do sprawy.