Przedsiębiorcy proszą, żeby kontrole podatkowe nie były takie częste. Tymczasem ich liczba wciąż rośnie

Firma Państwo Podatki Dołącz do dyskusji
Przedsiębiorcy proszą, żeby kontrole podatkowe nie były takie częste. Tymczasem ich liczba wciąż rośnie

Kontrole podatkowe w Polsce są coraz częstsze. Według danych resortu finansów w pierwszym półroczu zeszłego roku ich liczba była o 16,4 proc. wyższa w ujęciu rok do roku. Przedstawiciele przedsiębiorców proszą wręcz rządzących, by organy podatkowe dały im choćby chwilę wytchnienia. Nic więc dziwnego, że mamy jeden z najgorszych systemów podatkowych w Europie.

Przedsiębiorcy w Polsce mają już serdecznie dosyć opresji podatkowej uskutecznianej przez państwo

Portal podatki.biz poinformował jakiś czas temu, że Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wystosował dość szczególny apel. Najprościej rzecz ujmując, chodziło o to, by organy podatkowe dały sobie trochę na wstrzymanie ze stale rosnącą liczbą kontroli podatkowych. Z danych resortu finansów wynika, że w pierwszym półroczu zeszłego roku ich liczba była o 16,4 proc. wyższa w ujęciu rok do roku.

Od stycznia do czerwca 2022 r. przeprowadzonych zostało 8486 kontroli podatkowych. W pierwszym półroczu 2021 roku było ich jedynie 7293. W omawianym okresie częstsze kontrole podatkowe odnotowało 11 z 16 Izb Administracji Podatkowych w Polsce. Owszem, organy podatkowe najwyraźniej odbijają sobie okres epidemii koronawirusa. Wówczas kontrolowano przedsiębiorców nieco rzadziej niż w latach ubiegłych. Nie zmienia to jednak faktu, że kontrole podatkowe potrafią mieć negatywny wpływ na funkcjonowanie danej firmy.

Ktoś mógłby powiedzieć, że uczciwy przedsiębiorca nie ma się czego obawiać. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zwraca jednak uwagę na kilka istotnych kwestii. Przede wszystkim, uprawnienia kontrolne w Polsce posiada aż 40 różnych podmiotów. Pomimo postulatów, by choćby nieco zmniejszyć tę liczbę, pozostaje ona niezmienna.

Równocześnie, jak zauważa ZPP, liczne podmioty dublują swoje kompetencje. Komunikacja między nimi w zakresie terminów i zakresu przeprowadzania kontroli pozostaje nieefektywna. Rezultat? Przedsiębiorcy stanowczo zbyt dużo swojego czasu poświęcają po prostu na bycie kontrolowanym.

ZPP zwraca również uwagę na szczególne uwarunkowania roku 2022. To naprawdę fatalny moment na intensyfikację kontroli przedsiębiorców przez organy podatkowe. W końcu mówimy o roku, w którym rządzący intensywnie łatali Polski Ład.

Pamiętać należy, że ostatnie lata to czas dynamicznych zmian w przepisach prawa podatkowego, które przełożyły się na powstanie nowych kierunków tworzenia, a co za tym idzie, badania nadużyć. Kluczowym dla powstawania potencjalnych źródeł kontroli dokumentem było wprowadzenia Polskiego Ładu pełnego niejasności interpretacyjnych.

Teoretycznie przepisy chronią przedsiębiorców przed nadmiarem kontroli. W praktyce znajdziemy całą litanię wyjątków

Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zwrócił także uwagę na dość iluzoryczny charakter ochrony polskich firm przed nadmierną kontrolą. Teoretycznie prawodawca w art. 55 ust. 1 ustawy Prawo przedsiębiorców wskazał, że maksymalny czas trwania kontroli u przedsiębiorcy w jednym roku kalendarzowym nie może przekroczyć w odniesieniu do: mikroprzedsiębiorców – 12 dni roboczych, małych przedsiębiorców –18 dni roboczych, średnich przedsiębiorców – 24 dni roboczych i pozostałych przedsiębiorców – 48 dni roboczych. Problem w tym, że terminy te należałoby przemnożyć przez liczbę organów dysponujących uprawnieniami kontrolnymi.

Jakby tego było mało, od przytaczanego przepisu jest cała litania różnego rodzaju wyjątków. Niektóre z nich mają bardzo niszowe zastosowania. Tutaj przykładem może być postępowanie toczone na podstawie przepisów ustawy Prawo atomowe. Z drugiej jednak strony, podobny wyjątek obejmuje także kontrolę celno-skarbową prowadzoną w trybie określonym w dziale V rozdziale 1 ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej.

Nie sposób się nie zgodzić z ZPP co do jednej bardzo istotnej kwestii.

Niedoskonały system kontroli przedsiębiorstw wpływa negatywnie na ocenę Polski jako obszaru przyjaznego inwestycjom. Model kontrolowania przedsiębiorstw funkcjonujących na gruncie polskiego prawa – jak wskazują eksperci – postrzegany jest przez środowisko biznesowe jako nazbyt restrykcyjny, co implikowane jest licznymi trudnościami natury interpretacyjnej względem konkretnych przepisów.

Gdyby międzynarodowe rankingi uwzględniały kontrole podatkowe, to Polska byłaby wzorem tego, jak nie powinien funkcjonować system podatkowy

Warto byłoby wręcz rozwinąć ten wątek. Wśród krajów OECD Polska ma jeden z najgorszych systemów podatkowych. Co roku w raporcie International Tax Competitivness Index okupujemy dół tabeli. O miano absolutnie najgorszego dla podatnika państwa ścigamy się zazwyczaj z Włochami i Francją. Być może niektórych naszych czytelników to zdziwi, ale zestawienie nie uwzględnia podejścia organów podatkowych do podatnika.

Fatalne miejsce w rankingu zawdzięczamy wyłącznie naprawdę koszmarnemu stanowi polskich ustaw podatkowych. Dotyczy to przede wszystkim opodatkowania konsumpcji, zwłaszcza w przypadku ustawy o podatku od towarów i usług. Postawmy stawę wprost: mamy bezdyskusyjnie najgorszy VAT w Europie.

Gdyby dodać do tego specyficzną mentalność naszych organów podatkowych w kwestii kontrolowania przedsiębiorców, to żaden kraj nie mógłby się z nami równać. ZPP wprost wskazuje to, dlaczego ciągłe kontrole podatkowe stanowią prawdziwą zmorę dla polskich firm.

Nadmierna biurokracja przejawia się w zbytnim skomplikowaniu przepisów regulujących działanie przedsiębiorstw, dysfunkcyjnym systemie obiegu dokumentów, rozproszeniu kompetencji urzędniczych, ale także nadmiernej kontroli firm. Dotyczy ona zarówno w zasadzie nieregulowanego czasu trwania kontroli jak i liczby organów, które takowe kontrole mogą przeprowadzić.

Nie sposób jest też pozbyć się wrażenia, że kontrole podatkowe z założenia mają się zakończyć nałożeniem kary. Innymi słowy: organy podatkowe polują na przedsiębiorców niczym myśliwi. Wszystko dlatego, że budżet państwa wiecznie potrzebuje dodatkowych funduszy. Nasi rządzący zaś nie słyszeli najpewniej o maksymie rzymskiego cesarza Tyberiusza. Brzmi ona: „Dobry pasterz powinien strzyc owce, a nie obdzierać ze skóry”. Dopóki ta kwestia nie ulegnie zmianie, to Polska będzie się mogła rozwijać wyłącznie pomimo wysiłków państwa, a nie dzięki nim.