Przez ostatnie lata do „Solidarności” przylgnęła łatka związkowego fanklubu rządów Prawa i Sprawiedliwości. W sporej mierze zasłużenie – przecież otwarcie popierali go w wyborach, ale „S” ma na koncie i inicjatywy w kontrze do rządu, i pozytywne akcje społeczne. Dziś związkowcy wreszcie pokazali pazur, jakiego od nich oczekujemy. Zapowiedzieli, że wysyłają konwój humanitarny dla Białorusi. W 40 lat od powstania „Solidarności” ma ona szansę godnie o sobie przypomnieć.
Konwój humanitarny dla Białorusi
O wysłaniu konwoju poinformował dziś przewodniczący NSZZ „Solidarność” Piotr Duda. W jego skład wejdzie kilka ciężarówek wiozących tony artykułów spożywczych dla strajkujących w Mińsku i innych miastach robotników. Bo, jak podkreśla Duda, to właśnie strajki dały sukces prodemokratycznym siłom w Polsce w latach i 80-tych.
Żeby ich bastionem były zakłady pracy. Żeby tam, poprzez strajki generalne w kopalniach czy komunikacji miejskiej, próbowali doprowadzić do tego, co działo się u nas 40 lat temu. To jest jedyny sposób, aby zmusić reżim do rozmów.
Tak mówił dziś Piotr Duda w historycznej Sali BHP Stoczni Gdańskiej. Szef Solidarności zapowiedział też, że związek utworzył właśnie fundusz pomocowy. Na koncie „Solidarności z Białorusią” jest już milion złotych. Pieniądze mają między innymi pomóc ewentualnym uchodźcom politycznym, którzy będą zmuszeni uciekać z Białorusi do Polski.
Solidarność wysyła konwój humanitarny do Mińska. Tiry z jedzeniem jadą wesprzeć strajkujących na Białorusi robotników. Powstał też fundusz „Solidarność z Białorusią”, jest już na nim 1 mln zł. „Wolna Białoruś to dla nas najlepszy prezent na 40-lecie”, mówi @RadioZET_NEWS P. Duda. pic.twitter.com/0oVpdB0lTA
— Maciej Bąk (@MaciejBk1) August 25, 2020
O takiej Solidarności marzymy
Piotr Duda powiedział dziś, że nie wyobraża sobie lepszego prezentu na 40-lecie Solidarności niż wyzwolenie Białorusi. Od siebie dodam, że jest to też dla największego w Polsce związku zawodowego okazja do pokazania się od nowej strony. Niestety przez ostatnie lata organizacja skupiała się na dwóch elementach – chwaleniu PiSu i wykonywaniu zadań na rzecz PiSu. Ostatni przykład jest bardzo wyrazisty: Piotr Duda zagroził, że jeśli Europejskie Centrum Solidarności nie odda do 31 sierpnia tablic z 21 postulatami Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, to związkowcy… wejdą siłą do ECS-u i je sobie zabiorą. Świetny pomysł na pokazanie, że porozumienie sprzed 40 lat można o kant wiadomo czego potłuc.
To przez „Solidarność” niedziele handlowe przeszły u nas do lamusa. To rozwiązanie, które nie spodobało się bardzo wielu Polakom, ale trzeba związkowcom oddać, że postulat wolnych niedziel mieli na sztandarach od lat i ich wywalczenie to po prostu ich osobisty sukces. Trzeba też pamiętać, że choć „S” przychylnym okiem patrzy na rządy PiS, to bywały momenty gdy ich stanowiska mocno się różniły. Powstała nawet „piątka Solidarności”, lista postulatów Piotra Dudy, których niespełnienie miało się wiązać z serią ostrych manifestacji (postulatem była między innymi podwyżka płac w budżetówce). Sprawa jednak ucichła, postulaty leżą na półce, a manifestacji jak nie było, tak nie ma.
„Solidarność” dużo jednak działa w biznesie prywatnym. Potencjalny strajk w Biedronce czy walka o prawa pracownicze w Castoramie to tematy, o których być może już nie pamiętamy, ale jest to przykład aktywnej walki o dobro ludzi. Ciekawa była też inicjatywa przyznawania symbolicznych żółtych kartek instytucjom, które ogłaszały przetargi w taki sposób, że ich zwycięzca mógł bez problemu stosować różne śmieciowe formy zatrudnienia pracowników przy kiepskiej płacy, takie jak zatrudnienie na umowę zlecenie czy umowę o dzieło.
Czas na nowe otwarcie
Jak więc widać, działalności Solidarności nie można oceniać czarno-biało. Problem w tym, że łatkę widać najwyraźniej. A łatka grzecznego związku jest dla takiej historycznej formacji jak „S” po prostu wstydliwa. Dlatego świetnie się stało, że Piotr Duda i jego ludzie postanowili wejść w taką sprawę jak strajk generalny na Białorusi. Nie wiem czy konwój dojedzie do Mińska. Nie wiem czy wchodząca w jego skład pomoc będzie wystarczająca. Ważne jest jednak to, że organizacja-symbol walki o wolność wchodzi do gry. I, miejmy nadzieję, doda skrzydeł Białorusinom.
Byłoby cudownie, gdyby ta historia okazała się dla Solidarności nowym otwarciem. I że elementem tego otwarcia będą spokojne (choć pewnie jak zawsze podzielone) obchody 40. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych. Niech sprawą tablic zajmie się sąd, niech Piotr Duda odpuści sobie sprawę ich siłowego przejęcia, i – przede wszystkim – niech nie pozwoli, by twarzą 31 sierpnia znów stał się Karol Guzikiewicz. To na początek wystarczy, by Solidarność zaczęła znów kojarzyć się z nadzieją.