Niedziele wolne od handlu - kość niezgody
Pomysł wprowadzenia niedziel wolnych od handlu był od początku kontrowersyjny. Przeciwnicy argumentowali, że to jedyny ich dzień na zrobienie zakupów dla wszystkich pracujących od rana do wieczora, zwolennicy – że kiedyś wszystko było zamknięte w niedzielę i ludzie żyli. Złotym środkiem miał być więc porządek polegający na ograniczeniu liczby pracujących niedziel. Dziś można śmiało pokusić się o stwierdzenie, że idea pomału się przyjmuje, jednak pracownikom Biedronki niekoniecznie wyszło to na dobre.
Strajk w Biedronce
Zakaz handlu w niedziele w Biedronce może mieć opłakane skutki. Jak się okazało, konsekwencją wolnych niedziel były wydłużone godziny pracy w soboty poprzedzające dni wolne od handlu, a niekiedy również absurdalnie wczesne godziny pracy w następujące po wolnych niedzielach poniedziałki. Jak donosi Dziennik Gazeta Prawna, NSZZ Solidarność dopatrzyło się jednak w działaniach Biedronki nieprawidłowości. Zmiana regulaminu Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych wraz z uchwaleniem nowego, powinno było nastąpić z zachowaniem terminu 30 dni. W tym czasie organizacje związkowe działające u pracodawcy mogą rozpatrzeć wspólne stanowisko.
Nowy regulamin sieci zawiera zapis o wydłużeniu czasu pracy o godzinę w dni poprzedzające wolne niedziele. Jak twierdzi przewodniczący zakładowej Solidarności w Biedronce, Piotr Adamczak, nowy zapis narusza przepisy ustaw: o związkach zawodowych oraz o funduszu świadczeń socjalnych. W związku z tym NSZZ Solidarność rozważa skierowanie sprawy na drogę sądową.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Uchwalenie nowego regulaminu pracy bez zachowania terminu 30 dni to nie jedyne powody, dla których Solidarność szykuje spór zbiorowy. Okazuje się bowiem, że wydłużenie godzin pracy pracownikom sieci nie koreluje z wydłużeniem pracy ochrony sklepów, co w oczywisty sposób naraża personel na niebezpieczeństwo. Strajk w Biedronce może być jedynym sposobem na wyegzekwowaniu na pracodawcy postulatów.
Jak mówi członek zarządu Jeronimo Martins, Jarosław Sobczyk:
Dodaje również, że wydłużenie godzin pracy w określone dni nie spowodował indywidualnego wydłużenia czasu pracy pracowników, a wszystkie sklepy są objęte ochroną stałą bądź mobilną.
NSZZ Solidarność nie zgadza się z wynikami kontroli PIP
Jeronimo Martins jest całą sprawą zaskoczone. Członek zarządu sieci twierdzi, że kontrola PIP na przełomie marca i kwietnia nie wykazała żadnych nieprawidłowości. Tymczasem Solidarność nie zgodziła się z wynikami kontroli PIP i przesłała do Głównego Inspektoratu Pracy skargę na czynności inspektora pracy w Poznaniu. Prawnik występujący w imieniu biedronkowej Solidarności twierdzi, że inspektor pracy wskazał w protokole błędne daty wprowadzenia przez Biedronkę aneksu do regulaminu Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych. Czy jest to kwestia zwykłej pomyłki inspektora, czy też świadomego działania na korzyść pracodawcy – wykaże ponowna kontrola.
Brak woli porozumienia?
NSZZ Solidarność chciała odstąpić od sporu i przygotować porozumienie zbiorowe. Wzorem innych znanych sieci miał się w nim znaleźć zapis o ograniczeniu czasu otwarcia sklepów w podziale regionalnym, czyli do 22 w dużych miastach i do 21 w mniejszych. Jednak, jak zauważa przedstawiciel zakładowej Solidarności w Biedronce:
Jarosław Sobczyk odbija tę piłeczkę następująco:
Wygląda na to, że żadna ze stron nie zamierza się poddać, a na szali leżą słowa zarządu Jeronimo Martins przeciwko słowom przedstawicieli biedronkowej Solidarności. Brak porozumienia grozi strajkiem, który nie tylko może pociągnąć za sobą potężne straty finansowe, ale również przedstawić w złym świetle najpopularniejszą sieć dyskontów w Polsce, kreującą się dotąd na wzorowego pracodawcę.