Czy dwie różne sprawy sądowe powinny kończyć się wyrokiem opatrzonym identycznym uzasadnieniem? Zanim ktoś odpowie, że przecież mogą być tożsame, to pozwolę sobie dopytać: dotyczy to także literówek? Kopiowanie uzasadnień wyroków to wciąż powszechna praktyka w polskich sądach. Każdy taki przypadek fatalnie świadczy o sędziach, którym nie chce się takiego uzasadnienia napisać samodzielnie.
Kopiowanie uzasadnień wyroków innych sądów to przepis na kłopoty większe niż uchylenie wyroku w wyższej instancji
Polski wymiar sprawiedliwości od lat cierpi na całe mnóstwo bolączek. W społeczeństwie od wielu lat poprzedzających czasy „Dobrej Zmiany” istniał konsensus, w myśl którego sądy działają źle. Bez niego skok na sądownictwo, zwany dla niepoznaki „reformą”, nie byłby właściwie możliwy. Tym bardziej drażnią sytuacje, gdy sędziowie sami się wręcz podkładają. Nie chodzi tutaj bynajmniej o sytuacje, nad którymi tak lubią się rozwodzić rządowe media. Mowa o dużo poważniejszych winach, jak na przykład kopiowanie uzasadnień wyroków innych sądów lub poprzednich spraw.
Jako ktoś, kto zawodowo zajmuje się pisaniem dużej ilości tekstów, jestem w stanie zrozumieć, że czasem się może po ludzku nie chcieć. W takich przypadkach istnieje spora pokusa, by pójść na skróty. Tym łatwiej jej ulec, że nierzadko już w szkole uczniowie kombinują, jak by tu nie musieć tracić czasu na te wszystkie nudne prace domowe. Internet pełen jest już przecież gotowców. Także sędziowie mają do dyspozycji obszerny zbiór tekstów, na których mogą bazować przy uzasadnianiu wydanych wyroków. W niektórych przypadkach nawet powinni to robić.
Mowa oczywiście o uwzględnianiu orzecznictwa innych sądów, zwłaszcza tych wyższych instancji, wszędzie tam, gdzie jest to możliwe lub niezbędne. Problem zaczyna się w momencie, gdy uzasadnienie wyroku w dwóch różnych sprawach jest identyczne. Przez „identyczne” mam tu na myśli bezczelne wręcz skopiowanie uzasadnienia wcześniejszej sprawy, razem z błędami ortograficznymi i interpunkcyjnymi. Słowem: jak w liceum. Ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że logicznym następnym krokiem jest zlecanie przez sędziów-leniuchów napisania uzasadnienia wyroku sztucznej inteligencji. Wychodzi właściwie na jedno.
Ktoś mógłby stwierdzić, że przecież sprawy mogą się okazać na tyle podobne, że kopiowanie uzasadnień wyroków nabiera sensu. Są przecież takie gałęzie prawa, w których indywidualne podejście do stron postępowania trochę zamiera. Trudno oprzeć się wrażeniu, że w sprawach podatkowych wyroki wydawane są wręcz taśmowo. Zbliżony lub identyczny stan faktyczny, te same przepisy, ta sama interpretacja, ta sama wykładnia, ten sam wyrok. Czemu w takiej sytuacji uzasadnienie miałoby się w ogóle różnić?
Sędziowie przecież pisali magisterki na studiach, więc wiedzą jak napisać tekst samodzielnie
Przede wszystkim dlatego, że na tego typu praktyki bardzo krzywi się zarówno Naczelny Sąd Administracyjny, jak i Sąd Najwyższy. Kopiowanie uzasadnień wyroków bywa wręcz proszeniem się o uchylenie wydanego w ten sposób wyroku. Niedawno zrobił to NSA w sprawach dotyczących karuzel vatowskich, gdzie sąd przekopiował sobie argumentację z innych wyroków wydanych wcześniej wobec tej samej strony postępowania. W 2020 r. głośna była sprawa skutecznej kasacji wniesionej przez Rzecznika Praw Obywatelskich do Sądu Najwyższego. Ten konkretny przypadek był o tyle bulwersujący, że sąd drugiej instancji do uzasadnienia przekleił… fragmenty pisma powoda.
Uchylanie wyroków, w których sędziów przyłapano na kopiowaniu uzasadnień, nie powinno nikogo dziwić. Praktyka ta stanowi dość jednoznaczną poszlakę, że skład orzekający w rozstrzygnięciu nie odniósł się w merytoryczny sposób do argumentów i materiału dowodowego zgormadzonego w trakcie postępowania. Czy wręcz, że nie zwracał większej uwagi na to, co się działo na sali sądowej. Można także argumentować, że kopiowanie uzasadnień wyroków od innych sądów łamie konstytucyjne prawo do sprawiedliwego rozpatrzenia sprawy.
Mało? Zdarzały się już procesy dyscyplinarne wobec sędziów, którzy plagiatują cudze wyroki. Nawet jeśli jednak przyjąć, że nie mamy do czynienia z uchybieniem obowiązkom sędziego, to nie sposób zaprzeczyć, że „wyrok kopiuj-wklej” robi naprawdę paskudne wrażenie i podkopuje zaufanie obywateli do wymiaru sprawiedliwości oraz własnego państwa.
Obłożenie sędziów sprawami nie może tutaj stanowi tutaj usprawiedliwienia. Według ogólnodostępnych danych najbardziej zapracowani są w stanie wydać około 20 wyroków miesięcznie. Nie jest to aż tak dużo, by sędziowie nie byli w stanie napisać uzasadnienia w sposób samodzielny. Przecież każdy z nich skończył wyższe studia prawnicze, a więc napisał pracę magisterską. Te najczęściej też nie należą do szczególnie twórczych tekstów i opierają się głównie o cytowanie innych autorów. Dokładnie te same zasady cytowania można zastosować także do pisania uzasadnień.