Rząd podał koszt budowy 19 szpitali tymczasowych, zapominając o 13 innych, których powstaniem zajęły się spółki skarbu państwa. Ponad 500 mln złotych może być wiarygodnym wskaźnikiem spekulowanego w mediach całkowitego kosztu na poziomie od 800 mln do nawet miliarda zł. Tymczasem w szpitalach na 1176 łóżek oferowanych przez 12 tymczasowych placówek chorzy zajmują 300.
Koszt budowy szpitali tymczasowych
W odpowiedzi na interpelację posłanki Hanny Gil-Piątek ministerstwo zdrowia ujawniło koszt budowy 19 szpitali tymczasowych na podstawie danych do 7.12.2020 roku, który wniósł 498 mln 676 tys. 678 zł. Razem jednak z ceną (19 486 805 zł) za przywrócenie zaadaptowanych na szpitale infrastruktur do poprzedniej funkcji na powstanie tymczasowych placówek przeznaczono w całości 518 162 483 zł. Rządowe dane nie zawierały jednak kosztów „wybudowania” największego takiego obiektu na Stadionie Narodowym, ani innych 13 placówek, w których budowę zainwestowały m.in. KGHM, Orlen, Tauron, Węglokoks, PGZ, Grupa Azoty czy Totalizator Sportowy.
Jak podała „Rzeczpospolita”, koszt budowy szpitali tymczasowych z udziałem spółek skarbu państwa może wynosić od 800 mln do miliarda złotych. Karol Matys, rzecznik Ministerstwa Aktywów Państwowych w rozmowie z „Rz” zapewnił, że brak informacji na temat kwot, dotyczących tych inwestycji wynika z trwających jeszcze wycen, negocjacji i zakupów. Kiedy jednak MAP poda informacje o pełnym koszcie, nie wiadomo.
Koszt budowy szpitali tymczasowych a ilość pacjentów
Tymczasem, według danych sporządzonych w drugiej połowie grudnia 2020, na 1176 łóżek w 12 szpitalach tymczasowych, pacjenci zajmowali 300.
W Białymstoku jeden z dwóch szpitali tymczasowych powstały na hali sportowej tamtejszego Uniwersytetu Medycznego nie przyjmuje żadnego pacjenta. Jego budowa kosztowała budżet 14 mln 629 tys. 628 zł. Na hali stanęło 80 jednołóżkowych boksów, oddzielonych od siebie gipsowo-kartonowymi ściankami. Dwa z nich zawierają respiratory. Do każdego doprowadzono instalacje tlenu medycznego czy system monitoringu. W hali WUB dokonano też niezbędnych zmian w instalacjach elektrycznej, wodno-kanalizacyjnej czy teletechnicznej. Cały układ pomieszczeń został zmieniony. Jak poinformował dziś „Kurier Poranny”, przez ostatni miesiąc nie przebywał tam ani jeden pacjent. Chorzy w pierwszej kolejności trafiają do innej placówki tymczasowej przy ulicy Żurawiej, która udostępnia 90 łóżek, w tym 16 z respiratorami. W tej chwili przebywa tam 12 chorych na COVID-19.
Podobnie jest ze szpitalem tymczasowym na hali Międzynarodowych Targów Poznańskich. Jak podała dziś „GW”, kosztował 12 mln zł i liczy 600 łóżek. Placówka miała przyjąć pacjentów po drastycznym wzroście zachorowań na Covid w trakcie jesiennej fali wirusa. Z przyjęciem zakażonych poradził sobie jednak szpital pierwszej kolejności i w ten sposób do dziś placówka utworzona w MTP stoi pusta.
Utrzymanie szpitali tymczasowych
Za utrzymanie szpitala w Poznaniu rządowy Fundusz Przeciwdziałania COVID-19 płaci miesięcznie 2,8 mln zł. Miesięczny koszt utrzymania innych placówek tego typu wynosi m.in. 12,75 mln we Wrocławiu, 9,25 mln w Katowicach czy 7,99 mln w Lublinie. Najdroższym jednak w utrzymaniu jest szpital na Narodowym. To koszt 21, 5 mld zł miesięcznie.
I choć należy się cieszyć, że tymczasowe placówki świecą pustkami, to kwoty, które pokrywa budżet państwa nie pozwalają pozostać obojętnym. Premier Morawicki i minister Niedzielski niejednokrotnie sugerowali, że dodatkowe szpitale to bufor bezpieczeństwa na wypadek trzeciej fali zachorowań, jak również ewentualne punkty szczepień na COVID-19. Warto dostać, że od kilku miesięcy to MZ decyduje, jakie informacje o stanie zarażenia zostaną podane (więcej https://bezprawnik.pl/gis-ujednolica-system-informacji). Miejmy nadzieję, że nigdy nie dojdzie do wykorzystania tymczasowych szpitali na pełnych obrotach, bo to oznaczałoby epidemiczną katastrofę. Tak czy inaczej, już teraz wiadomo, że jeżeli nie zdrowotne, odczujemy ekonomiczne skutki walki rządu z Covidem.