Kowalski coraz biedniejszy. Jest drogo i będzie jeszcze drożej. Aż 71 procent przebadanych przez Grant Thornton przedsiębiorstw planuje podnosić ceny swoich towarów i usług. Polacy już na obecną drożyznę zareagowali ograniczaniem wydatków. Firmy odnotowują niewielki spadek zamówień. To nie są dobre informacje. Czy to chwilowa zadyszka, czy zapowiedź poważnych problemów, które nas czekają?
Kowalski coraz biedniejszy
Inflacja, słowo już prawie przez Polaków zapomniane, atakuje nas od miesięcy na każdym kroku. Jeśli porównamy ceny z września tego roku do września 2020, to dynamika wzrostu jest najwyższa od 20 lat. Żywność pochłania już prawie 30 procent miesięcznych wydatków przeciętnego Polaka. W 2016 roku było to 24 procent.
„Łącznie wydatki na żywność i energię stanowią około 44 procent całości wydatków. W kolejnych kwartałach tego roku odsetek ten z całą pewnością będzie rósł. Istotnie obniżając możliwości wydawania pieniędzy na inne niż podstawowe cele i wpłynie na dalszy spadek dobrobytu przeciętnego Kowalskiego” prognozuje Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych
Wzrost płac, tego nie rekompensuje. Nominalnie wynagrodzenia wzrosły co prawda o 8,7 proc. w skali roku. To jednak po uwzględnieniu wysokości inflacji, ich realny wzrost zredukowany został o ponad 70 procent. Wyniósł zaledwie 2,4 proc. w skali roku. Dlatego Polacy wyhamowali z zakupami. Dzisiaj zarządzający wieloma polskimi firmami mierzą się ze spadającym popytem ze strony klientów. Presją na wzrost płac ze strony pracowników. Coraz droższymi surowcami, półfabrykatami i energią potrzebną do produkcji. Pandemia i rewolucja w systemie podatkowym, to kolejne powody do zmartwienia. Nic dziwnego, że zatrudnienie nie rośnie już tak, jak wcześniej. Rośnie za to ostrożność w planowaniu inwestycji.
„Z miesiąca na miesiąc przybywa składowych zwiastujących wytracanie tempa wzrostu gospodarczego” informują analitycy BIiCE.
Inflacja się rozkręca
Na dodatek nie widać światełka w tunelu. Wręcz przeciwnie. Wzrost cen może przyspieszać. Jak wynika z badania Grant Thornton, już 71 proc. średnich i dużych firm w Polsce zamierza w najbliższych 12 miesiącach podnosić ceny swoich produktów. Od 11 lat nie było takiej dysproporcji między firmami planującymi podwyżki, a zapowiadającymi obniżki (5 proc.). Co ważne, jak informuje Grant Thornton, dotąd wskaźnik skłonności firm do podnoszenia cen był dość dobrze skojarzony z późniejszymi faktycznymi odczytami inflacji. Gdyby ta prawidłowość miała się utrzymać, mogłoby to oznaczać, że w najbliższych 12 miesiącach inflacja wzrośnie nawet do około 9 procent!
„Ludzie pogodzili się z tym, że ceny rosną. Akceptują kolejne podwyżki cen oraz żądają od pracodawców podwyżek płac. A to z kolei zachęca przedsiębiorców do dalszego podnoszenia cen. Nasze badanie sugeruje, że ten scenariusz błędnego koła niestety zaczyna być coraz bardziej realny” uważa Mariusz Maik, Partner, Coporate Finance, Grant Thornton.
Niestety nie są to dobre prognozy na przyszłość. Część tych problemów jest od nas niezależna. Z wysokimi cenami surowców borykają się wszyscy. Wszędzie inflacja wzrosła, ale nie aż tak. Już nawet minister finansów, wyraził wczoraj nadzieję, że stopy pójdą w górę. Dotąd wyższa inflacja przy bardzo niskich stopach procentowych pozwalała mu taniej obsługiwać dług publiczny. Jeśli stopy wzrosną, to i tak efektu nie odczujemy od razu.