Podczas gdy wciąż nie wiadomo, czy Kredyt na start w ogóle wejdzie w życie (a jeśli tak, to czy stanie się to w przyszłym roku), pojawiają się nowe pomysły na poprawę sytuacji mieszkaniowej Polaków. Alternatywą nadal ma być kredyt ze stałą stopą – i to nawet przez 20 czy 30 lat – ale oprocentowany wyżej.
Alternatywa dla kredytu 0 proc. Ekonomiści podają swój pomysł
Istotą programu „Kredyt na start” mają być dopłaty do kredytów – tak, by ostatecznie oprocentowanie było nie większe niż 0-1,5 proc. (w zależności od tego, do której grupy należałby beneficjent) przez okres 10 lat. Jest to jednak rozwiązanie zarówno kosztowne z punktu widzenia państwa (dopłaty realizuje BGK), jak i może mieć negatywne skutki dla rynku nieruchomości (czyli mocno napędzić popyt przy relatywnie nadal niewielkiej podaży, co najprawdopodobniej skończy się sporymi podwyżkami cen mieszkań).
Nic dziwnego zatem, że eksperci proponują zastępcze rozwiązania. Jak informuje Interia Biznes, ekonomiści Kamil Sobolewski i Grzegorz Zatryb, autorzy raportu „Jak zaspokoić potrzeby mieszkaniowe Polaków”, przygotowanego na zlecenie Pracodawców RP, postulują m.in. uwolnienie gruntów pod zabudowę mieszkań, wskazując że zabudowa dostępnych w tym momencie działek będzie absolutnie niewystarczająca, by zaspokoić potrzeby mieszkaniowe Polaków. Oprócz tego jednak – i z punktu widzenia przeciętnego obywatela jest to znacznie bardziej interesujące – ekonomiści proponują kredyt 5 proc. dla wszystkich zamiast kredytu 0 proc.
Kredyt 5 proc. dla wszystkich. I to nawet na 20-30 lat
Jak twierdzą ekonomiści,
Rekomendujemy niskokosztową dla budżetu i „mniej atomową” alternatywę do kredytu „Na start”, która nie będzie musiała być reglamentowana, w mniejszym stopniu podniesie ceny, będzie wiarygodnym rozwiązaniem długoterminowym, nowym modelem finansowania mieszkań w Polsce podobnym do praktyki z krajów rozwiniętych, skuteczniej zmniejszy chwiejność popytu.
Kredyt z oprocentowaniem na poziomie 5 proc. dla wszystkich nie byłby kredytem z dopłatami; oprocentowanie na poziomie 5 proc. miałoby obowiązywać przez cały okres spłaty (czyli de facto przez 20-30 lat). Co ciekawe, konsument miałby prawo oddać bankowi mieszkanie w zamian za zwolnienie z obowiązku dalszej spłaty zobowiązania. Banki musiałyby obniżyć swoją marżę (do 1,25 proc.), natomiast miałyby w zamian za to zostać zwolnione z obowiązku uiszczania podatku bankowego. Zaletą kredytów 5 proc., z punktu widzenia banków, miałoby być również niższe ryzyko udzielania takich zobowiązań.
Zdaniem ekonomistów potencjalnych nabywców mieszkań, którzy chcą posiłkować się kredytem przy zakupie nieruchomości, zniechęcają obecnie wahania wysokości raty kredytu. W przypadku kredytu 5 proc. ze stałą stopą przez cały okres kredytowania, kredytobiorca znałby wysokość raty do końca okresu spłacania zobowiązania. Z drugiej strony nie sposób jednak nie zauważyć, że już teraz kredyty hipoteczne są oprocentowane na ok. 7 proc.; korzyść dla kredytobiorców (poza większą stabilnością) byłaby zatem stosunkowo niewielka.
Być może kredyt 5 proc. dla wszystkich (bez konieczności spełnienia dodatkowych warunków) byłby faktycznie dobrą alternatywą dla kredytu 0 proc. Jest jednak mało prawdopodobne, by rząd faktycznie wziął to rozwiązanie pod uwagę.