Już kilka dni temu wspominałam na łamach Bezprawnika, że najprawdopodobniej Kredyt na start nie zostanie uruchomiony – m.in. ze względu na fakt, że rząd będzie zmuszony znaleźć dodatkowe pieniądze na wsparcie powodzian. Teraz do tego tematu odniósł się minister finansów. Okazuje się, że całkowita rezygnacja z wprowadzenia kredytu 0 proc. nie jest jednak aż tak prawdopodobna, jak się wydawało.
Kredyt na start wciąż nie został całkowicie zatopiony. Minister finansów zabrał głos
Jeszcze kilka dni temu wszystko wskazywało na to, że Kredytu na start nie będzie – nie tylko ze względu na ostre tarcia między koalicjantami, ale przede wszystkim ze względu na fakt, że budżet państwa zostanie mocno obciążony ze względu na konieczność znalezienia dodatkowych środków na pomoc powodzianom. Dziś na antenie Radia ZET głos zabrał minister finansów Andrzej Domański; stwierdził, że rząd faktycznie rozważa propozycję przesunięcia środków zarezerwowanych w tegorocznym budżecie na tzw. kredyt 0 proc. na pomoc powodzianom. Sęk w tym, że minister, dopytywany, czy takie przesunięcie środków oznaczałoby jednocześnie ostateczną rezygnację z wprowadzenia Kredytu na start, odparł, że „oznaczałoby to rezygnację z kredytu 0 proc. w tym roku”. A, jak zaznaczył, realizacja programu i tak nie miała nastąpić w 2024 r. – choć jednocześnie, jak twierdzi, zarezerwowano środki na ten cel. Mowa najprawdopodobniej o rezerwie na realizację programów mieszkaniowych; jak wskazuje minister,
Więc jeżeli będzie podjęta taka decyzja, one zostaną przesunięte właśnie na pomoc prawdopodobnie w obszarze mieszkalnictwa osobom z terenów poszkodowanych.
Taka wypowiedź ze strony ministra finansów sugeruje zatem, że temat Kredytu na start wcale nie został zamknięty – choć mogłoby się wydawać, że w obecnej sytuacji będzie to najrozsądniejsze rozwiązanie. Trudno jednak mimo wszystko uwierzyć, by program miał wystartować już na początku 2025 r., choćby ze względu na brak ostatecznego projektu przepisów; być może rządzący opóźnią jego wejście w życie do drugiej połowy przyszłego roku lub do stycznia 2026 r. Najwyraźniej jednak determinacja ze strony KO i PSL, by wprowadzić program, faktycznie jest ogromna – i wiele wskazuje na to, że oba ugrupowania nadal będą do tego dążyć.
Potrzebna ostateczna decyzja rządu
Jednocześnie nie da się ukryć, że część osób planujących zakup nieruchomości w najbliższym czasie czeka na ostateczną decyzję rządu w sprawie wprowadzenia programu – nie wiedzą bowiem, czy lepiej kupić mieszkanie albo dom jak najszybciej, czy też może poczekać na dopłaty do kredytu. Rząd powinien zatem jak najszybciej zdecydować, czy wprowadza program, a jeśli tak – to czy zamierza zrobić to jeszcze w przyszłym roku, czy może znacznie później.