Premier Donald Tusk ogłasza kolejne formy pomocy dla powodzian; dziś poinformował, że kredyty mieszkaniowe osób poszkodowanych w wyniku powodzi zostaną umorzone na 12 miesięcy. Oprócz tego powodzianie mogą ubiegać się nawet o 200 tys. zł bezzwrotnego wsparcia na odbudowę nieruchomości lub 100 tys. zł na jej remont; dostępna jest też pomoc doraźna w kwocie 10 tys. zł. To jednak oznacza również niebywałe wydatki ze strony państwa, a co za tym idzie – niemal na pewno wyklucza wprowadzenie Kredytu na start.
Kredytu na start nie będzie. Państwo mogłoby mieć problem ze znalezieniem pieniędzy
Wydatki państwa na walkę ze skutkami powodzi będą sięgać miliardów złotych – nikt raczej nie ma co do tego wątpliwości. Mowa tu zarówno o bezpośredniej pomocy finansowej samym powodzianom, jak i samorządom. Konieczne będzie też znalezienie środków na odbudowę infrastruktury. Można wprawdzie spodziewać się sporego wsparcia finansowego ze strony UE, jednak państwo będzie musiało w dużej mierze bazować również na środkach własnych. To natomiast oznacza coś, czego rządzący prawdopodobnie nie będą chcieli przyznać jeszcze przez jakiś czas – czyli porzucenie niektórych obietnic wyborczych ze względu na brak wystarczających środków do ich realizacji. Wydaje się na ten moment, że w pierwszej kolejności rządzący wycofają się z wprowadzenia Kredytu na start.
Powodów do wycofania się akurat z tej obietnicy jest kilka. Po pierwsze, należy pamiętać, że na realizację programu oficjalnie nie zarezerwowano pieniędzy w budżecie – na jego wdrożenie prawdopodobnie zostałaby przeznaczona rezerwa na programy mieszkaniowe. Po drugie, los Kredytu na start już od dłuższego czasu pozostaje niejasny; wydaje się, że o ile Koalicja Obywatelska i PSL aktywnie dążą do wprowadzenia programu, o tyle już Polska 2050 i Lewica robią wszystko, by kredyt 0 proc. nie wszedł w życie. Wycofanie się z obietnicy pomogłoby zatem załagodzić tarcia między koalicjantami. Po trzecie – nie można zapominać o sprzeciwie dużej części obywateli. Wielu Polaków jest przeciwko wprowadzeniu Kredytu na start, m.in. w obawie o kolejne, znaczące wzrosty cen nieruchomości. Nie bez przyczyny – taki był jeden ze skutków wprowadzenia Bezpiecznego Kredytu.
Wdrożenie programu może też zostać odroczone
Niewykluczone też jednak, że rządzący nie porzucą całkowicie chęci wprowadzenia programu. Najprawdopodobniej jednak Kredyt na start, biorąc pod uwagę najnowsze wydatki państwa w związku z powodzią, raczej nie zostanie wprowadzony w 2025 r. – a przynajmniej szanse na to znacząco zmalały. Być może jednak program mógłby ruszyć w 2026 lub 2027 r. Wszystko zależy jednak od tego, jak duża będzie determinacja części koalicjantów, by wprowadzić Kredyt na start za wszelką cenę.