Wiele osób uważa, że oprocentowanie kredytów hipotecznych jest zbyt wysokie. Należy mieć jednak świadomość, że kredyty hipoteczne na zakup części nieruchomości będą coraz droższe – wszystko ze względu na unijną dyrektywę.
Kredyty hipoteczne będą coraz droższe. Przynajmniej w niektórych przypadkach
Już dziś oprocentowanie kredytów hipotecznych jest tak wysokie, że wiele osób nie jest w stanie zaciągnąć takiego zobowiązania, by sfinansować zakup własnego mieszkania. Wszystko wskazuje jednak na to, że kredyty hipoteczne będą coraz droższe – i wcale nie chodzi o stopy procentowe czy wskaźniki pokroju WIBOR lub WIRON. Tym razem chodzi o unijną dyrektywę EPBD – tę samą, która wymusi na państwach członkowskich masowe remonty nieruchomości.
Dyrektywa o efektywności energetycznej budynków ma bowiem składania banki różnicowania kosztów kredytu w zależności od klasy energetycznej budynku. Innymi słowy – im niższa klasa energetyczna budynku, tym droższy będzie kredyt hipoteczny, którym można byłoby sfinansować jej zakup. Ma to zachęcić obywateli do zakupu nieruchomości o wyższej klasie energetycznej. Problem polega jednak na tym, że – jak łatwo się domyślić – takie mieszkania czy domy będą znacznie droższe. Może zatem dojść do sytuacji, gdy zakup nieruchomości na kredyt będzie jeszcze trudniejszy, niż do tej pory. Wiele osób może nie być w stanie ani zaciągnąć „tańszego” kredytu na zakup droższego lokalu czy domu (ze względu na zbyt wysoką cenę nieruchomości), ani droższego, na zakup tańszej nieruchomości (np. ze względu na niewystarczającą zdolność kredytową).
Nadzieją dla osób planujących zakup mieszkania w przyszłości może być praktyka innych banków na zachodzie Europy. Tam raczej unika się karania klientów, a „eko-kredyty” (czyli kredyty na nieruchomość o wysokiej klasie energetycznej) są po prostu tańsze, a banki oferują w takiej sytuacji dodatkowe rabaty. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal koszty kredytów hipotecznych są wtedy zróżnicowane – a wyższe koszty poniosą osoby, które de facto chcą kupić tańszą nieruchomość (niższe klasy energetyczne mają zazwyczaj budynki starsze, więc na ogół – wyceniane niżej).
Eko-kredyty już wchodzą na rynek
Co ciekawe, już teraz w ofertach banków pojawiają się oferty „eko-kredytów”. Dobrym przykładem jest Bezpieczny Kredyt w Banku Ochrony Środowiska – jeśli kredytowana nieruchomość spełnia jedno z wymagań (posiada odpowiedni certyfikat, np. LEED czy BREEAM, jej wybudowanie jest sfinansowane kredytem ekologicznym dla deweloperów lub jeśli nieruchomość spełnia szczegółowe wymagania dotyczące wskaźnika EPH+W i/lub zamontowania urządzeń ograniczających energochłonność) to po okresie dopłat kredytobiorca może liczyć na niższą marżę niż w przypadku „standardowego” Bezpiecznego Kredytu. Można przypuszczać, że w kolejnych latach takich ofert będzie coraz więcej.