Jest sposób na radykalne obniżenie rachunków za prąd, ale trzeba się spieszyć

Finanse Środowisko Dołącz do dyskusji (62)
Jest sposób na radykalne obniżenie rachunków za prąd, ale trzeba się spieszyć

Kto ma fotowoltaikę, tego podwyżki prądu nie ruszają. Przypominamy, że od 1 kwietnia zmieni się system rozliczeń tzw. prosumentów z zakładami energetycznymi. Jak już pisaliśmy zmiana zmniejsza opłacalność inwestycji w fotowoltaikę. Nowe rozwiązania nie dotkną tych, którzy do 31 marca 2022 roku złożą wniosek o przyłączenie mikroinstalacji do sieci. Przez 15 lat nie zmienią się im zasady rozliczeń.

Kto ma fotowoltaikę, tego podwyżki prądu nie ruszają

Długo nie mogłam się zdecydować na montaż fotowoltaiki. Trzeba było wydać ponad 30 tys. zł. Wyliczenia robione na podstawie zużycia i cen prądu w 2020 roku pokazywały, że wydatek zwróci się za 5-6 lat. Dziś jestem bardzo zadowolona, że dałam się mężowi na tę inwestycję namówić. Przelewam Tauronowi 30 zł miesięcznie. Informacja URE o 24 procentowej podwyżce ciśnienia mi nie podniosła.

Olbrzymia popularność fotowoltaiki pokazała, że sieci nie są przystosowane do odbioru nadwyżek energii. To jeden z powodów zmian w rozliczeniach. Dzisiaj prosument, czyli ktoś, kto energię produkuje i konsumuje, oddaje do sieci jej nadwyżkę. Natomiast w czasie, gdy instalacja energii nie produkuje, prosument pobiera z sieci 80 proc. odprowadzonej wcześniej energii. Tak to się kształtuje przy instalacjach o mocy do 10 kW. Takie zwykle obsługują domy jednorodzinne. Przy większych instalacjach prosument pobiera z sieci 70 proc. odprowadzonej energii.

Taki system rozliczeń będzie funkcjonował do końca marca. Osoby, które już mają fotowoltaikę lub zainwestują z nią w pierwszym kwartale tego roku mają zagwarantowane, że 15 lat będą mogły się rozliczać w systemie upustów. Po pierwszym kwietnia nowi prosumenci będą sprzedawać nadwyżkę energii po średniej cenie z rynku hurtowego. Natomiast w sytuacji, gdy będą potrzebowali dodatkowej energii na własne potrzeby, muszą ją odkupić po wyższej cenie.  Mimo tego fotowoltaika powinna być nadal opłacalna. Zwłaszcza przy rosnących cenach energii. Wydłuży się czas zwrotu inwestycji. Szacuje się, że potrwa to ok. 3 lata dłużej, niż dziś.

Należy się ulga

Koszty inwestycji w fotowoltaikę pomniejsza podatkowa ulga termomodernizacyjna. Pozwala maksymalnie odliczyć 53 tys. zł od dochodu. Ci, którzy mieszczą się w pierwszym progu podatkowym mogą sobie odliczyć 17 procent inwestycji. Przy koszcie inwestycji rzędu 30 tys. zł, ulga wyniesie 5100 zł. Lepiej zarabiający, w drugim progu podatkowym (32 proc.) przy tej wielkości inwestycji, zyskają 9600 zł.

Jest jeszcze korzyść w postaci dotacji z programu „Mój prąd„, ale tym bym się nie kierowała. Nie dość, że rząd zmniejszył dotację z 5 tys. zł do 3 tys., to jeszcze nie można się tych pieniędzy doczekać. W zeszłym roku Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przyjmowanie wniosków rozpoczął dopiero w lipcu. Do dziś ci, którzy złożyli je w pierwszych dniach lipca pieniędzy nie dostali. Zadaliśmy NFOŚiGW 2 stycznia pytanie, jak idzie rozliczanie wniosków. Do dziś nie mamy odpowiedzi.

Dziś przeszkodą w realizacji instalacji do końca marca mogą być moce firm, które się tym zajmują. Kolejki wydłużają się również z powodu braku komponentów potrzebnych do produkcji paneli. Dlatego jeśli ktoś rozważa taką inwestycję, to nie ma co czekać, bo po prostu można nie zdążyć do 31 marca ze zgłoszeniem.