Które sklepy będą otwarte w niedziele w 2020 roku? Może okazać się, że będzie ich zaskakująco dużo, a do grona Żabki dołączy np. Biedronka, Lidl czy Auchan.
Rewolucja pod hasłem „Zakaz handlu w niedzielę” zaczęła już na dobre pożerać własne dzieci. Prawny wytrych, jakim jest zmiana sklepu w placówkę pocztową, zatacza coraz szersze kręgi. Do działającej już tak sieci Żabka ma niedługo dołączyć kolejny gigant, czyli sieć ABC. Pomysłodawcy zakazu handlu w niedzielę, czyli związkowcy z „Solidarności”, zdają sobie sprawę z tego, że jeśli szybko nie zostanie on dodatkowo uregulowany, zacznie być coraz bardziej martwym przepisem. Rządzący jednak nie są już tak skorzy do współpracy.
Rozpoczęta w listopadzie kadencja Sejmu to już zupełnie inna rzeczywistość polityczna dla hasła: zakaz handlu w niedzielę. Dlatego ci, którzy kilka lat temu tak forsowali ten pomysł, dziś mają związane ręce. Nie ma pewności czy liberalny gospodarczo obóz wicepremiera Gowina poprze tak zwany „lex Żabka”. To ustawa mająca w założeniu docisnąć sieć, która wokół zakazu handlu zagrała rządzącym na nosie. Bo o ile do zamkniętych supermarketów część Polaków jakoś się przyzwyczaiła, to jednak odcięcie ich od dostępu do małych osiedlowych sklepów (a Żabki stanowią już bardzo istotną część takowych) mogłoby być krokiem stanowczo za radykalnym. Oczywiście nikt nie wyszedłby na ulicę bronić sklepów, ale byłby to całkiem ciężki kamyczek dołożony do społecznego niezadowolenia.
Które sklepy będą otwarte w niedziele? Żabka, ABC, kto jeszcze? Może Biedronka, Lidl i Auchan?
Stąd coraz częstsze głosy „Solidarności” poganiające obóz rządzący do pracy nad nowelizacją niedzielnego prawa. Czas leci, bo gdy placówkami pocztowymi stanie się kilka tysięcy sklepów ABC, coraz trudniej będzie ukrócić taki proceder. Tym bardziej że konkurencja nie śpi. Dobrze działające rozwiązanie zapewne podpatrzą inne sieci spożywcze. Potem może księgarnie, może sklepy budowlane, i tak dalej, i tak dalej. Gdyby tak się stało, doszlibyśmy do absurdalnej sytuacji, w której po przesyłki pocztowe moglibyśmy chodzić nawet do pasmanterii.
Jedno jest pewne – jakaś zmiana wokół niedziel nas czeka. Rząd może ugiąć się i pójść ze związkowcami w stronę radykalizacji zakazu handlu. Albo też wybierze drogę bardziej mętną i bardziej pożądaną przez branżę. Jaskółką takich zmian były słowa jednego z wiceministrów pracy jeszcze przed wyborami. Był to pomysł, by z zakazu wyłączać miejscowości turystyczne w trakcie sezonu. Znając jednak zaradność Polaków, za moment okazałoby się, że oczekiwania turystów chcą spełnić nie tylko Stegna, Łeba i Kołobrzeg, ale też na przykład Kutno, Konin czy Radom.