Kuna domowa to stworzenie w gruncie rzeczy urocze, jednak niecieszące się przychylnością człowieka. Wszystko za sprawą ich niszczycielskich zapędów – jeżeli kuny zadomowią się w naszej okolicy, możemy drżeć o kable pod maską naszego samochodu. To zwierzątko potrafi narobić sporych szkód i niestety, nie liczy się z potencjalnymi konsekwencjami. Jakby wiedziało, że w Polsce w pewien sposób chroni je prawi i właściciel uszkodzonego pojazdu nie może wziąć odwetu za kosztowną naprawę.
Kuny coraz większym problemem
Kuna domowa to gatunek zwierząt uroczych, jednak o szczególnie niszczycielskich zapędach. Patrząc na ich zachowania, można dojść do wniosku, że kable pod maską samochodu to danie godne przynajmniej kilku gwiazdek Michelin i nigdzie na świecie nie znajdzie się równie wybornych delicji. I niestety, mało co jest w stanie odstraszyć je od oddawania się ich ulubionej, niszczycielskiej pasji gryzienia kabli.
Kostka do toalety, sierść owczarka niemieckiego, różnego rodzaju detergenty i specjalistyczne środki do zwalczania kun działają, ale tylko na chwilę. Wystarczy moment zapomnienia i już pod maską znów harcują nieproszeni goście. Urządzenia generujące nieprzyjemny dla tych zwierzątek dźwięk, który ma je odstraszać, nie zawsze mogą być stosowane, gdyż czasem są również uciążliwe dla ludzi (zwłaszcza jeżeli ktoś ma wrażliwy słuch). Jedyną opcją jest więc wybudowanie garażu, niczym fortecy, lub zaproszenie na swoją posesję psiej bojówki, które będzie przeganiała tych nieproszonych gości.
Kuna domowa jest własnością Skarbu Państwa – tego lepiej nie rób
Kuna domowa potrafi dać się we znaki, jednak zirytowany właściciel samochodu (a czasem nawet domu, bo te zwierzątka nie ustają w swojej niszczycielskiej pasji i są w stanie zniszczyć nawet termoizolację domu, aby przygotować sobie gniazdo) powinien wstrzymać z działaniami odwetowymi – jeżeli nie chce mieć poważnych problemów.
Co ważne, do 2016 roku kuna domowa była gatunkiem objętym ochroną. Obecnie już nie jest, nie oznacza to jednak, że jest zdana na łaskę i niełaskę człowieka (w dodatku człowieka żądnego zemsty za zniszczenie mienia). Kuna jest bowiem uznawana za małe zwierzę łowne, a więc jest własnością Skarbu Państwa i korzysta ze związanej z tym ochrony.
Oznacza to, że zabić kunę może tylko myśliwy (w dodatku tylko od 1 września do 31 marca, a więc kiedy nie wychowują one młodych). W przypadku samowolnego uśmiercenia kuny musimy liczyć się z karami finansowymi, a w niektórych przypadkach również z sankcjami karnymi (my akurat jesteśmy przeciwni zabijaniu zwierząt i podkreślamy, że historia zna przypadku, kiedy za zabicie kuny sprawcy trafiali przed sąd karny – w zależności od kwalifikacji czynu za takie działanie może grozić nawet 5 lat pozbawienia wolności)
Co więc pozostaje zwykłemu właścicielowi pojazdu? Albo ze zwierzęciem się zaprzyjaźnić (i pryskać stosunkowo często newralgiczne punkty środkiem odstraszającym kuny) bądź też zastosować żywołapkę, zwierzę odłowić i wypuścić w innym miejscu. Odławianie kun jest jednak niedozwolone w momencie, gdy mają one młode. Co więcej, kuny mogą być rezerwuarem wścieklizny. Wszystkim chcącym chronić swoje mienie polecamy więc odstraszanie tych zwierząt, a nie zdecydowane (i krwawe) działania odwetowe.