Wszyscy płacimy podatki, nawet jeśli nie jest to podatek dochodowy. Najczęściej dokładamy się do budżetu państwa, robiąc codzienne zakupy. Mam na myśli oczywiście podatek VAT. Sprzedawca automatycznie nalicza go do ceny towaru, a my nie musimy sobie nim zaprzątać głowy. Co jednak w sytuacji, gdy sprzedawca jest zwykłą osobą fizyczną? W takiej sytuacji grozi nam konieczność zapłaty podatku od czynności cywilnoprawnych.

Nie da się ukryć, że najbardziej trzeba uważać na PCC przy zakupach w sieci. Dotyczy to przede wszystkim serwisów typu marketplace w rodzaju Allegro. Gdy kupujemy coś na żywo, zazwyczaj wiemy, z kim mamy do czynienia. Portale tego typu pozwalają sprzedawać praktycznie każdemu. Wcale nie trzeba być przedsiębiorcą.

Ustawa o podatku od czynności cywilnoprawnych jasno określa, w jakich przypadkach zetkniemy się z tą daniną. Zgodnie z jej przepisami, umowa sprzedaży co do zasady podlega rygorom tego podatku. Możemy się uwolnić od tego obowiązku dzięki zwolnieniom przedmiotowym. Nas interesują dwa przypadki. Pierwszy wynika z art. 2 przywołanego wyżej aktu prawnego.

Jak należy rozumieć ten przepis? Jeżeli kupujemy od przedsiębiorcy, to PCC przy zakupach w sieci nas nie interesuje. Dotyczy to także sytuacji, w których sprzedawca prowadzi na tyle małą firmę, że jest ona zwolniona z VAT.

Drugie zwolnienie obejmuje transakcje, którymi zdaniem ustawodawcy nie trzeba sobie zaprzątać głowy ze względu na zbyt niską wartość. Wynika ono z art. 9 omawianej ustawy.

Takie rozwiązanie jak najbardziej ma sens. Stawka PCC przy zakupach w sieci wynosi 2 proc. Tym samym minimalna kwota zobowiązania podatkowego z tego tytułu wynosi zawrotne 20 zł.

Dlaczego jednak powinniśmy zaprzątać sobie głowę tym podatkiem? W przeciwieństwie do podatku VAT, PCC przy zakupach musi odprowadzić kupujący. Teoretycznie rzecz biorąc, podatek ten ma zrekompensować Fiskusowi VAT niewystępujący przy transakcjach pomiędzy osobami fizycznymi.

Nie da się przy tym ukryć, że kwota wolna na poziomie 1000 zł w dzisiejszych czasach tylko się wydaje taka wysoka. Obowiązek zapłaty PCC przy zakupach może występować przy naprawdę ogromnej ilości towarów. W grę wchodzi wszelkiej maści elektronika. Typowy komputer osobisty czy laptop będzie kosztować zauważalnie powyżej tej kwoty. Podobnie jest w przypadku konsol do gier nowszej generacji, tabletów czy flagowych smartfonów z ostatnich paru lat. Kwotę 1000 zł zapewne przekroczymy przy zakupie drogiej biżuterii, lepszej jakości kosiarki ogrodowej, nowego roweru górskiego, czy nawet kolekcjonerskich zestawów klocków Lego. PCC Występuje oczywiście także poza światem wirtualnym. Dość typowym przykładem będzie zakup psa rasowego.

Ktoś mógłby teraz powiedzieć, że przecież Skarbówka i tak nie ma pojęcia, co kupujemy w internecie. Jeszcze kilka lat temu można by się z takim stwierdzeniem do pewnego stopnia zgodzić. Od 2024 r. sytuacja zauważalnie się zmieniła. Pamiętacie jeszcze dyrektywę DAC7 i obowiązek raportowania organom podatkowym informacji o użytkownikach platform cyfrowych? To właśnie przypilnowanie poprawnego odprowadzania PCC przy zakupach w sieci było jednym z głównych powodów wdrożenia nowych przepisów.

W ostatnich dniach pojawiły się nawet informacje medialne o zaskoczonych konsumentach, którzy nagle zdają sobie sprawę z tego, że organy podatkowe mogą zgłosić się do nich po pieniądze. Jak uniknąć surowych kar sięgających potencjalnie nawet 93 tys. zł? To bardzo proste. W ciągu 14 dni od daty zakupu powinniśmy złożyć deklarację PCC-3 i najzwyczajniej w świecie zapłacić należny podatek.