Polska wprowadza kwarantannę po przylocie z Wielkiej Brytanii. Żeby uchronić się przed wariantem indyjskim, tak jak nie udało się z brytyjskim

Zagranica Zdrowie Dołącz do dyskusji (227)
Polska wprowadza kwarantannę po przylocie z Wielkiej Brytanii. Żeby uchronić się przed wariantem indyjskim, tak jak nie udało się z brytyjskim

Rząd zdecydował: będzie obowiązkowa kwarantanna po przylocie z UK. To reakcja na rosnącą liczbę zakażeń na Wyspach Brytyjskich. Dominuje tam wariant Delta, po raz pierwszy wykryty w Indiach, uznany za najbardziej zakaźny z dotychczasowych. Polska reaguje więc inaczej niż w grudniu 2020 roku, kiedy brytyjski wariant wpuściła do nas praktycznie z otwartymi ramionami.

Kwarantanna po przylocie z UK

Nowe zasady wejdą w życie natychmiast, w środę 22 czerwca. Od tego dnia osoby, które przylecą do Polski z Wielkiej Brytanii, będą poddane obowiązkowej kwarantannie. Potrwa ona co do zasady 10 dni, ale będzie można ją ukończyć po 7 dniach pod warunkiem wykonania testu i uzyskania negatywnego wyniku. Co ważne, takiej kwarantannie nie będą poddawane osoby w pełni zaszczepione, o czym napisał dziś wieczorem na Twitterze minister zdrowia Adam Niedzielski. Zatem od środy to rozwiązanie zacznie działać w obie strony, bo przypomnijmy, że kwarantanna w Wielkiej Brytanii jest dla przybywających obowiązkowa nieprzerwanie od wielu miesięcy.

Ten ruch ma powstrzymać rozsianie się po Polsce indyjskiego wariantu koronawirusa. Mutacja określona jako Delta poczyniła spustoszenie w Indiach, a obecnie na terenie Wielkiej Brytanii jest mutacją dominującą. W ostatnich dniach na wyspach wykrywa się około 10 tysięcy nowych zakażeń. I to pomimo tego, że Zjednoczone Królestwo od początku było liderem szczepień. Problem w tym, że tamtejszy rząd postawił na podawanie przede wszystkim pierwszych dawek. Stąd niepełna odporność u wciąż wielu mieszkańców. Według najnowszych danych sytuacja zaczęła się pod tym względem polepszać – po co najmniej pierwszej dawce są 43 miliony osób, a w pełni zaszczepionych jest 31,5 miliona (w UK żyje około 66 milionów osób).

Czy jest się czego obawiać?

Warto tutaj zwrócić uwagę na jedną rzecz – w Wielkiej Brytanii wykonuje się niebotycznie wręcz dużą liczbę testów na koronawirusa. Na tle Europy, a szczególnie Polski, wygląda to niesamowicie – MILION testów wykonanych dziennie (przy i tak sporej ich liczbie w Polsce, sięgającej około 50 tysięcy). Dlaczego tak się dzieje? Bo brytyjski rząd postawił na to, by obywatele sami testowali się i robili to regularnie. Stąd tak wiele potwierdzonych przypadków, również u osób, które nie wykazują żadnych objawów choroby. U nas testuje się głównie osoby objawowe albo wykonuje się typowe testy przesiewowe bądź związane z podróżami.

To, na co warto zwrócić uwagę, to aktualna liczba zgonów związanych z Covid-19 w Wielkiej Brytanii. Utrzymuje się ona od kilkunastu dni na poziomie od 5 do 20 dziennie. To dowód na to, że choć infekcji jest sporo, to bardzo mało z nich kończy się ciężkim przebiegiem choroby. Oczywiście najgorzej mają ci, którzy nie przyjęli ani jednej dawki szczepionki. Reszta powinna czuć się w miarę bezpiecznie, tym bardziej że badania dowodzą że wszystkie najbardziej znane preparaty radzą sobie z wariantem indyjskim. Ale brytyjski rząd uznał, że mimo wszystko zagrożenie istnieje i… przełożył o cztery tygodnie luzowanie obostrzeń.

Brytyjczycy – paranoicy

Czy kwarantanna po powrocie z UK do Polski pozwoli nam uchronić się przed wzrostem zakażeń? Nie sądzę. Bo i tak wprowadzono ją za późno. A nawet jeśli wprowadzonoby ją dwa tygodnie temu, to powiedzmy sobie szczerze – wariant Delta już u nas jest i roznosi się po ludziach. Mamy jednak jako społeczeństwo już naprawdę sporą odporność i nawet jeśli ludzie się nim zakażają, to wielu z nich nawet tego nie zauważy. Dlatego uważam, że polski rząd dobrze robi nie idąc w ślady brytyjskiego, który – mam takie wrażenie – popadł w obsesję testowania. A z tego już bardzo blisko do paranoi.

Rząd jednak wprowadzając kwarantannę dmucha na swój sposób na zimne, co – można powiedzieć – nie jest w jego stylu. Pamiętamy przecież, że przed Bożym Narodzeniem zagrożenie było naprawdę realne i wtedy żadnej kwarantanny po przylocie nie było. Były jedynie dobrowolne testy. Senator PiS Stanisław Karczewski tłumaczył, że rząd bał się hejtu po takiej decyzji. A dziś się nie boi? Zadziwiające. Bo wielu Polaków z UK planujących wakacje w swojej ojczyźnie na pewno mocno się wkurzy.