Strach chorować w Legnicy. Kontrolerzy ZUS zaglądają ludziom do łóżek, żeby sprawdzić, czy ci dobrze wykorzystują L4

Gorące tematy Praca Zdrowie Dołącz do dyskusji (267)
Strach chorować w Legnicy. Kontrolerzy ZUS zaglądają ludziom do łóżek, żeby sprawdzić, czy ci dobrze wykorzystują L4

Pójść na L4 w dawnym województwie legnickim to zdecydować się na nieliche kłopoty. W 2017 roku urzędnikom ZUS udało się tam odzyskać niemal pół miliona złotych. Wszystko wróciło z zakwestionowanych przez orzeczników zwolnień lekarskich. 

Leżysz obłożnie chory na terenie powiatu legnickiego? To siedź w łóżku z wysoką gorączką, w przeciwnym razie nalot z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wyśle cię na powrót do pracy. Tylko w roku 2017 odzyskali prawie pół miliona złotych – co z kolei stanowi ponad jedną trzecią tego, co udało się ZUS-owi wyciągnąć w całym województwie dolnośląskim. Największa suma, jaką udało się ubezpieczycielowi odzyskać, wynosiła 14 tys. złotych za 96 dni zwolnienia. O sprawie donosi portal lca.pl.

L4 kontrola ZUS murowana (w Legnicy)

Pracownik, który zdecyduje się na pójście do lekarza i uzyska od niego upragniony, zielony druczek, musi liczyć się z kontrolą ze strony ZUS. Ubezpieczyciel może nas odwiedzić aż dwukrotnie. Możemy zostać poproszeni o udanie się do orzecznika, który zweryfikuje, czy faktycznie jesteśmy chorzy na tyle, iż nie możemy chodzić do pracy. Jeśli okaże się, że wyzdrowieliśmy w trakcie zwolnienia, nakażą nam wrócić do roboty. Nie czujemy się dobrze i leżymy w łóżku? Orzecznik przyjdzie do nas osobiście w celu zbadania. Biada nam, jeśli symulowaliśmy. Dodatkowo, orzecznik może nas wysłać do specjalisty, który dokładnie sprawdzi stan naszego zdrowia, w razie, gdyby lekarz medycyny pracy nadal miał wątpliwości co do diagnozy.

ZUS sprawdzi, czy grzecznie leżysz

Oczywiście, Zakład Ubezpieczeń Społecznych ma też prawo sprawdzić, czy nie symulujemy.  Gdyby okazało się, że mając zwolnienie lekarskie wylecieliśmy na wczasy, wzięliśmy się za generalne porządki w domu, albo gramy sobie w gry komputerowe, nie tylko następnego dnia każą nam wrócić do pracy… będziemy bowiem zmuszeni do oddania całego zasiłku razem z karnymi odsetkami. Jak widać, udawanie choroby się nie opłaca.

Legnicki ZUS najwyraźniej wziął się na sposób. Jeśli odzyskali pół miliona złotych, to musieli robić regularne naloty na domy ludzi, którzy się rozchorowali (albo i tylko udawali ten stan rzeczy). Oczywiście, można nie wpuścić do domu urzędnika, skutkuje to bowiem natychmiastowym wstrzymaniem wypłacania zasiłku. Lepiej już pozwolić im zrobić to, co muszą – i tak tego nie unikniemy.

Fot. tytułowa L4 kontrola ZUS = Pexels