Polski system podatkowy nie należy do specjalnie przyjaznych. Najdelikatniej rzecz ujmując. A jednak okazuje się, że sama liczba kontroli skarbowych systematycznie spada. W 2020 r. ten fenomen można łatwo wyjaśnić epidemii koronawirusa. Sięga on jednak także kilka lat wstecz.
W zeszłym roku liczba kontroli skarbowych była rekordowo wręcz niska
Nie ma co się oszukiwać: najprawdopodobniej Polska ma najgorszy system podatkowy w Europie. Prawo podatkowe jest skomplikowane i nieprzyjazne. Ustawodawca uwielbia dokonywać częstych nowelizacji poszczególnych przepisów. Co rusz stara się wymyślić jakąś nową daninę. Organy podatkowe mają tendencję traktować podatników nie tyle jako klientów administracji, co podmioty jeszcze nie ukarane.
Wydawać by się mogło, że w warunkach nieukrywanej opresji podatkowej liczba kontroli skarbowych w Polsce będzie systematycznie rosła z roku na rok rosła. A jednak tak się wcale nie dzieje. Można by wręcz stwierdzić, że mamy do czynienia z dokładnie odwrotnym trendem. Z roku na rok urzędnicy przeprowadzają coraz mniej kontroli skarbowych.
Jak podaje Puls Biznesu, liczba kontroli skarbowych w 2020 r. wyniosła zaledwie nieco ponad 2 tysiące. To spadek o 70 proc. względem poprzedniego roku. Łączna wartość stwierdzonych podatkowych nieprawidłowości wyniosła 7,2 mld zł. Najwięcej z nich, bo aż 5 mld zł dotyczy podatku VAT. 1,2 mln zł to podatek CIT, 640 mln zł – podatek akcyzowy. Nieprawidłowości dotyczące podatku PIT to raptem 325 mln zł.
Warto przy tym zauważyć, że stwierdzenie nieprawidłowości nie oznacza jeszcze, że pieniądze automatycznie zasilą budżet państwa. W rzeczywistości trafia tam kwota stosunkowo niewielka względem ustaleń.
Bardzo łatwo wyjaśnić niską liczbę kontroli w zeszłym roku. Wszystkiemu winna jest sytuacja epidemiologiczna. Pandemia koronawirusa sprawiła, że posyłanie urzędników do kontrolowanych podmiotów obarczone jest ryzykiem zakażenia dla obydwu stron. Do tego bardzo często dochodzi przestój w działalności gospodarczej wywołany przez lockdown i poszczególne obostrzenia.
Liczba kontroli skarbowych w 2021 r. zapewne wzrośnie, choć koronawirus wciąż może pokrzyżować szyki organom podatkowym
O ile organy podatkowe przekonują, że wykonują swoje zadania równie sumiennie co przed pandemią, o tyle statystyki są tutaj dość jednoznaczne. Co ciekawe jednak, liczba kontroli skarbowych systematycznie spadała również przed pandemią. Zgodnie z danymi Krajowej Administracji Skarbowej, w 2019 urzędy skarbowe zakończyły 20374 kontroli podatkowych, gdy w 2018 r. zrealizowano ich 23036, a w 2017 r. 27226.
Równocześnie z roku na rok rosły wpłaty będące skutkiem kontroli. W roku 2019 Skarbówka odnotowała wzrost względem roku 2018 o ok. 400 milionów złotych, jeśli liczyć równocześnie kontrole celno-skarbowe i typowe kontrole podatkowe.
Malejące liczba kontroli skarbowych nie musi oznaczać więc, że działania organów podatkowych stają się coraz mniej skuteczne. Te deklarują skupienie się w dużej mierze na elektronicznych narzędziach analitycznych, oraz takich jak system STIR, Jednolity Plik Kontrolny i elektroniczne księgi podatkowe. Dzięki temu, zgodnie z zapewnieniami Skarbówki, łatwiej wytypować właściwy podmiot do kontroli.
Co więcej, sama kontrola skarbowa staje się narzędziem wykorzystywanym w momencie, w którym mniej inwazyjne środki nie są wystarczające. Krajowa Administracja Skarbowa częściej korzysta przy tym z mniej sformalizowanych i uciążliwych dla podatnika metod, takich jak na przykład czynności sprawdzające.
Warto się zastanowić, jaka przyszłość czeka podatników i organy podatkowe w 2021 r. Wszystko wskazuje na to, że także ten rok może być „rokiem straconym” z powodu koronawirusa. Równocześnie jednak przynajmniej od zeszłej jesieni doniesienia medialne sugerują intensywną akcję kontroli przedsiębiorców – w celach czysto fiskalnych. Rządzący niewątpliwie potrzebują więcej pieniędzy w budżecie.
Wydaje się więc, że w tym roku trend spadkowy się odwróci. Nie oznacza to jednak, że liczba kontroli skarbowych od razu do poziomu z chociażby 2019 r.