Wyżej są tylko Francuzi, ale nieznacznie. To palący problem, w którym szanse na porozumienie ma – jak ufam – nawet liberał z socjaldemokratą.
Nawet socjaliści u władzy są w stanie wprowadzać reformy systemu podatkowego, którym chętnie przyklasnęliby wolnorynkowcy. Przynajmniej w teorii. Ponieważ problemem liberałów jest nie tylko redystrybucja majątku za pośrednictwem aparatu państwowego czy wysokość podatków, ale też stopień opresyjności państwa podczas ich poboru.
Kto wie zresztą, czy nie jest to nawet problem najbardziej palący i priorytetowy, ponieważ niekiedy koszty wydane na optymalizację, księgowość, doradztwo podatkowe i inne, przewyższają korzyści wynikające z podatku niższego o 1 czy 2 punkty procentowe.
Polska ma najgorzej zorganizowany system podatkowy w Europie
Kto zyskuje na tak złożonym systemie podatkowym? Uprzywilejowanych podmiotów jest kilka:
- doradcy podatkowi i firmy księgowe
- oszuści podatkowi, którym łatwiej ukrywać się w gąszczu przepisów
- urzędy skarbowe i wszystkie inne formy działania fiskusa, którzy mogą działać w myśl zasady „dajcie mi przedsiębiorcę, a znajdziemy przepis” (polecamy nasz wczorajszy tekst: „Skarbówka to być może największa zorganizowana grupa przestępcza w kraju”)
Natomiast traci na tym cały szereg innych organów, zjawisk, że wymienię tylko kilka z brzegu: uczciwi przedsiębiorcy, nieuczciwi przedsiębiorcy, gdy już powinie im się noga, obywatele, a wreszcie – gospodarka. Gospodarka, ponieważ system podatkowy jest niekonkurencyjny i odstrasza zagraniczny kapitał.
Kilkukrotnie na łamach Bezprawnika wspominałem o Estonii
Ilekroć rząd forsuje antyprzedsiębiorcze inicjatywy, wspominam o Estonii. Ten stosunkowo nieodległy od nas kraj jest rajem dla przedsiębiorców i to do tego stopnia, że moim zdaniem realna część działającego w Polsce biznesu po prostu pewnego dnia się tam przeniesie – nie tylko pozornie, co jest w stanie zakwestionować fiskus. Ale faktycznie, bo nawet z biurem i okazjonalnymi wizytami w Tallinie, wciąż będzie to znacznie tańsze, niż prowadzenie firmy w Polsce.
Tam Foundation opublikowała w swoim raporcie Międzynarodowy Wskaźnik Konkurencyjności Podatkowej. Najbardziej konkurencyjna jest tam Estonia i to nawet pomimo tego, że niektóre podatki ma wyższe. Uwzględniano jednak prostotę prowadzenia firmy i rozliczania się z fiskusem, konstrukcję systemu podatkowego, moment opodatkowania oraz racjonalność istniejących przepisów pod kątem ich realnego użycia w praktyce.
Polska niechlubnym liderem Europy
Pod względem obciążeń podatkowych, ich wysokości, stopnia skomplikowania i ogólnego pozbawienia racjonalnego sensu, gorzej od Polski wypada tylko Francja – sklasyfikowana na 36. miejscu. Przegraliśmy z absolutnie każdym, prócz Francuzów. Włochy są 34., Grecja 30., Wielka Brytania 25., Niemcy 16., Turcja 13., Czechy 10., a prym wiodą Bałtowie plasując się zgodnie w pierwszej czwórce (nawet przed Szwajcarią). 2. miejsce w zestawieniu przypadło Nowej Zelandii.
Natomiast, Tax Foundation wskazuje też, że kraje, które znalazły się na końcu tabeli (klasyfikowano tylko do 36. miejsca) generalnie cechuje wysoki podatek dochodowy dla przedsiębiorstw (we Francji wynosi 34 proc.). Tylko Polsce udało się wylądować w tym gronie z relatywnie niskim (ekhm) 19-procentowym, co tylko potęguje skalę upadku. Dlaczego Estonia wygrywa? To proste, Tax Foundation tłumaczy:
Po pierwsze, 20-procentowy podatek od zysku przedsiębiorstwa dotyczy tylko dywidendy. Po drugie, 20-procentowy podatek dochodowy nie zalicza się do zysków dywidendy (a więc unika się podwójnego opodatkowania – w Polsce jest to zrobione dokładnie na odwrót – dop. autora). Po trzecie – podatek od nieruchomości dotyczy tylko wartości gruntu, a nie tego co na nim się znajduje. Po czwarte – z pewnymi zastrzeżeniami, system podatkowy zwalnia od podatku 100 procent przychodów estońskich firm, uzyskanych za granicą.
Cóż za piękny sposób i zachęta do ściągania kapitału do kraju.
Staram się, by ostatnie akapity tekstu były zawsze ku pokrzepieniu serc. W tym jednak wypadku będzie trudno – od ubiegłego roku spadliśmy o trzy pozycje. Nasz system podatkowy jest fatalny i co gorsza nie ma widoków na poprawę. Ja się w tym wszystkim gubię, moi rewelacyjni księgowi się w tym wszystkim gubią, moi koledzy pracujący jako doradcy podatkowi dla międzynarodowych korporacji się w tym wszystkim gubią. Dwaj różni naczelnicy urzędów skarbowych się w tym wszystkim gubią i na samym końcu gubią się jeszcze sądy.Polski system podatkowy ma w sobie zapisany imperatyw opresyjności i konfliktu. Jak ma się w tym odnaleźć zagraniczny przedsiębiorca albo zwykły podatnik, który w ramach działalności robi zdjęcia?
Usłyszałem kiedyś – niestety nie jestem w stanie zweryfikować, bo nie pamiętam, o które państwo chodziło – że w jakimś kraju panuje zwyczaj legislacyjny polegający na tym, by zanim do ustawy doda się jeden przepis, dwa już istniejące z niego wykreślić. Nawet, gdyby takie rozwiązanie przyjąć w stosunku do polskiego prawa i np. ustawy o VAT, to wciąż by nie pomogło. Polski system prawny i podatkowy dramatycznie potrzebuje stworzenia zupełnie od nowa spójnych regulacji.