REKLAMA
  1. Home -
  2. Biznes -
  3. Lockdown upadnie oddolnie. Biznes się otworzy, a rząd nie odważy się go "dojechać"
Lockdown upadnie oddolnie. Biznes się otworzy, a rząd nie odważy się go "dojechać"

Coraz więcej przedsiębiorców otwiera swoje lokale, bo wolą narazić się na karę niż upaść z założonymi rękoma. A jako że rząd nie kwapi się do wyciągania odpowiedzialności za naruszenie zasad, niebawem gospodarczy lockdown stanie się fikcją. 

Patryk Słowik26.01.2021 6:45
Biznes

Wyjaśnijmy coś na wstępie: nic nie usprawiedliwia patologicznych zachowań polegających na organizowaniu imprezek na kilkaset osób w centrach miast. To narażanie ludzi na utratę zdrowia, a być może nawet i życia. Tyle że nie każdy jest kombinatorem. Ludzie chcą otworzyć knajpkę z dwoma stolikami, małą kawiarnię, sklep z bibelotami, siłownię. Właściciele dyskotek zaś chętnie by je otworzyli przy zachowaniu zdrowej logiki i wymogów sanitarnych. W świetle obowiązujących ograniczeń - nie mogą. Nie mi jednak oceniać zachowanie ludzi, którzy otwierają swe biznesy.

Patryk Słowik – dwukrotny laureat nagrody Grand Press, prawnik, dziennikarz Dziennika Gazety Prawnej, felietonista Bezprawnika

Oczywiste dla mnie jest, że większość robi to nie z potrzeby pokazania rządowi środkowego palca oraz lekceważenia pandemicznego ryzyka, lecz z powodu bardzo prozaicznego: bo trzeba za coś żyć, mieć pieniądze na utrzymanie rodziny, na zakup leków i - jeśli się uda - na wakacje w przyszłości. Dla przedsiębiorcy, który prowadził od kilkunastu lat swoją działalność i udało mu się dzięki biznesowi spłacić dom i odłożyć na bankowym rachunku 100 tys. zł, a dziś ma 100 tys. zł długu, sytuacja jawi się jako dramatyczna. Tym bardziej że przytłaczająca jest niepewność - bo nikt z nas nie wie, kiedy obostrzenia zostaną zdjęte.

REKLAMA

Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej wskazała kilka dni temu, że od 18 stycznia 2020 r. otwartych było nawet 20 tys. lokali w całej Polsce, które powinny być zamknięte. Liczby te zapewne są przesadzone (a tak przynajmniej twierdzą rynkowi eksperci), ale kluczowy jest trend: coraz więcej osób podejmuje decyzję o naruszeniu obowiązujących ograniczeń; i liczba tych osób idzie już w tysiące.

Rządzący mają teraz trzy wyjścia. Pierwsze zakłada restrykcyjne podejście do wszystkich, którzy naruszają prawo (rzecz jasna moglibyśmy długo dyskutować, czy ograniczenia w wykonywaniu działalności gospodarczej wprowadzono w sposób legalny i zgodny z konstytucją). W efekcie tysiące przedsiębiorców zostałoby ukarane sankcjami do 30 tys. zł na łebka. Ten wariant, jak sądzę, jest mało prawdopodobny. Ostatnie, czego teraz potrzeba Prawu i Sprawiedliwości, to wytoczenie dział przeciwko naprawdę poważnie dotkniętej pandemicznym kryzysem grupie, jaką są przedsiębiorcy. Mówiąc wprost: na "dojechaniu" kombinatora politycy raczej zyskają, niż stracą. Ale na pogrążeniu zapłakanych ludzi, którym przychodzą na myśl najczarniejsze wizje, żaden polityk nic nie zyska.

REKLAMA

Drugi wariant to nie robić nic. On jednak w praktyce oznacza, że gospodarczy lockdown co prawda na papierze będzie obowiązywał, ale w praktyce upadnie. Gdy bowiem na ulicy, na której biznesy prowadzi 10 osób, trzy postanowią ponownie otworzyć działalność, to siedem pozostałych szybko dostrzeże, że nie warto frajersko - ich zdaniem - czekać na lepsze czasy.

Trzecia możliwość - myślę, że właśnie ten scenariusz się ziści - to strategiczne wycofanie się z obostrzeń. Rządzący dostrzegają, że przedsiębiorcy są na skraju wytrzymałości i coraz trudniej utrzymać dyscyplinę w narodzie. Można więc zrobić z siebie pośmiewisko i pokazać, że nawet ryzyko kar nie wywołuje w ludziach strachu. Można też nakładać kary na każdego łamiącego prawo i w efekcie doczekać się widowiskowego samobójstwa przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Ale można także niebawem wyjść na konferencję prasową i sprzedać ludziom historię o coraz mniejszej liczbie zakażeń i tym samym zmniejszających się zagrożeniach, co poskutkuje otwarciem biznesu w - jak rzecz jasna usłyszymy - pełnym reżimie sanitarnym (cokolwiek by to znaczyło). Wówczas politycy wyszliby z tej sytuacji z twarzą, a być może nawet niektórzy byliby wdzięczni, że w końcu ktoś wsłuchał się w głos przedsiębiorców.

REKLAMA
Dołącz do dyskusji

zobacz więcej:

Najnowsze
Warte Uwagi