Marsz równości Gdańsk 2019 po raz kolejny musi sięgać po partyzanckie metody, żeby w spokoju zorganizować zgromadzenie. Trasa przemarszu parady była trzymana w tajemnicy do samego końca, a przed zgłoszeniem znały ją tylko dwie osoby.
Jedną z częściej opowiadanych historii w kontekście tajemnicy przedsiębiorstwa jest ta na temat coca-coli. Podobno pełną recepturę tego napoju znają tylko dwie osoby na świecie. Z racji powierzenia im tak ogromnego sekretu mają oni absolutny zakaz podróżowania tym samym samolotem. Dzięki temu koncern nie musi obawiać się, że nagle zostaną bez przepisu na ten napój. Co ma wspólnego skład coca-coli z organizowaniem parady równości? Paradoksalnie całkiem sporo.
Organizatorzy gdańskiego marszu równości 2019 czekali dosłownie do ostatniej minuty, żeby zgłosić to wydarzenie do władz miasta. W zasadzie samą paradę zgłaszano już wcześniej, a doprecyzowania wymagała jedynie trasa przemarszu. Tą zgłosili w nocy z czwartku na piątek. To chyba ostatni możliwy termin, żeby zgłoszenie takiej imprezy było zgodne z prawem. Nie mam wątpliwości, że organizatorzy tego wydarzenia prawo o zgromadzeniach znają praktycznie na pamięć. To oczywiście bardzo rozsądne z ich strony. Prowokowanie niepotrzebnych postępowań administracyjnych, które mogłyby podważać legalność wydarzenia, mija się z celem.
Marsz równości Gdańsk 2019
Parada równości to wydarzenie, które zawsze wzbudza zainteresowanie obserwujących. Z jednej strony lokalni politycy, którzy wykorzystują to jako dobrą okazję do pokazania się w blasku fleszy. Niezależnie od tego, którą stronę wojny polsko-polskiej reprezentują. Z drugiej strony dziennikarze, którzy podchodzą do tego wydarzenia tak samo, jak nasi politycy. Nie należy również zapominać o innych osobach, które obowiązkowo muszą na takiej paradzie się pojawić. Niestety nie chodzi o jej uczestników, a o osoby, które chcą zakłócać jej przebieg.
Nauczeni doświadczeniem organizatorzy muszą posuwać się do partyzanckich metod, żeby skutecznie zapobiegać prawdopodobieństwu bójki. Dwa lata temu organizatorzy w ostatniej chwili zmienili przebieg trasy zgromadzenia, dzięki czemu koncertowo wykiwali 50 kontrmanifestacji, które nie miały czasu zmodyfikować swoich zgłoszeń. W tym roku przebieg trasy był objęty ścisłą tajemnicą, którą znały tylko dwie osoby. Dzięki temu znacznie spadło ryzyko wystąpienia kontrmanifestacji na trasie przemarszu. Tych zgłoszono ponad 30, ale gdański magistrat poinformował, że w stosunku do 5 z nich wydano zakaz organizacji.
Ta sytuacja bardzo dużo mówi o kondycji naszego społeczeństwa. Pomijając zupełnie kwestie tego, co sądzimy o samym marszu, to organizatorzy powinni liczyć na pomoc policji w przypadku zakłóceń. Niestety doświadczenie pokazuje zupełnie co innego i nic dziwnego, że trzeba uciekać się do takich metod.