Szukam miłej, atrakcyjnej pani do wykonania masażu – takimi słowami często zaczynają się oferty pracy. Pod wieloma kryje się nic innego, jak agencja towarzyska. Rzecz w tym, że narobiły one smrodu fizjoterapeutom i masażystom.
Świadczenie usług seksualnych ma się w Polsce dobrze. Chociaż stręczycielstwo jest prawnie zakazane, to sprytni alfonsi omijają prawo, proponując pracę nie wprost, ale za pomocą zakamuflowanych sztuczek. Do tego stopnia, że nie dość, że przeszkadzają niektórym w wykonywaniu właściwego zawodu, to jeszcze mało ostrożna osoba może wdepnąć w robotę, której wcale nie chciała. Jak uniknąć wdepnięcia w ogłoszenie o pracę, które tak naprawdę jest propozycją sprzedawania swojego ciała?
Zacznijmy od podstaw. Są takie miejsca jak oglaszamy24, gdzie można dostać chyba wszystko. Tam oferty są bardzo sugestywne, mają przekaz jasny jak słońce. „Zatrudnimy panią do pracy w apartamencie”, „nie musisz być modelką, by dużo zarabiać”, „atrakcyjne panie zatrudnimy”. Pod spodem widnieją zdjęcia kobiet w bieliźnie erotycznej. Nawet osoba, która ma trudności z zawiązaniem sznurowadeł skojarzy, że chodzi tu o pracę w charakterze pani do bardzo bliskiego towarzystwa. W te oferty raczej nikt przypadkiem nie wdepnie.
Problem w tym, co kryje się pod innym hasłem. Które utrudnia pracę innym ludziom, takim z wykształceniem, przeszkoleniem i prawdziwą pasją do zawodu: fizjoterapeutom.
Masaż tantryczny prostytucja
To właśnie pod hasłem „szukam atrakcyjnej dziewczyny do salonu masażu” kryją się oferty, co do których można mieć wątpliwości. W wyszukiwanych hasłach nie ma nic napisane wprost, dlatego ktoś o mniejszej czujności, skuszony bardzo wysokimi zarobkami, może się wmanewrować w nieprzyjemną sytuację. Ale to nie wszystko. Utrudniają też pracę prawdziwym fizjoterapeutom.
Jeśli wpisze się w Google zapytanie o średnie zarobki masażysty z doświadczeniem, fizjoterapeuty i tym podobnego, to nagle okazuje się, że oscylują one w granicach dwóch tysięcy, trzech. Może w stolicy około czterech. Tymczasem coraz częściej można znaleźć oferty, w których – na przykład – oferuje się dziewczynom stawkę sześciuset złotych dziennie. Wszystko pod hasłem „masaż tantryczny”, polegający także na… wymasowaniu okolic intymnych. Cieszy się to, jakby to powiedzieć, wielką popularnością. Zwłaszcza, że zarówno masujący, jak i masowany są wtedy nadzy. O ile są salony, w których stanowi to rodzaj modlitwy, tak tutaj trudno sobie wyobrazić, żeby chodziło o ideę.
Zarobki? 4500 – 7500 złotych. Tutaj zresztą nie ma wielkiego ukrywania, na czym praca będzie polegać. Pracująca ma być młoda, ładna, szczupła, wykonywać masaż całego ciała, a reszta najwyraźniej przyjdzie już sama.
Są też nieco bardziej bezpośrednie oferty:
Wiadomo: ty wykonujesz masaż i możesz tu… hmm, pomieszkiwać. Chociaż odnoszę wrażenie, że nie o to chodzi.
Są też takie, niby niepozorne oferty:
Sprawdziłam dane „pracodawcy”. Na ich stronie znajduje się oferta masażu, a także zdjęcia masażystek. W samej bieliźnie, ze wskazaniem na konkretne miejsca. Ach.
Ciężki kawałek chleba masażysty
W tym wszystkim nie chodzi nawet o to, że gdzieś tam ktoś świadczy usługi seksualne lub rekrutuje osoby do świadczenia takowych. Są nawet oferty, w których od razu zaznacza się, że nie szukają fizjoterapeutów (to tak, jakby ktoś rekrutował nauczyciela języka polskiego, tylko nie szukał nauczyciela). Efekt? Salony masażu bardzo często zaznaczają w swoich ogłoszeniach, że nie świadczą usług seksualnych, wizyty domowe tylko za poleceniem i tym podobne.
Zadzwoniłam do kilku salonów masażu leczniczego. Część przyznała mi, że problem jest częsty. Przyjeżdżają panowie z samochodami na obcych rejestracjach. Pytają, czy masaż będzie z „happy endem”, albo czy masażystka mogłaby im wyświadczyć potem przysługę. Niektórzy posuwają się nawet do tego, że zaczynają łapać fizjoterapeutki za nogi czy ręce w trakcie masażu. Zresztą, paniom również się to zdarza, kiedy są w salonie prowadzonym przez panów. Są jednak salony, w których powiedziano mi wprost: problem występuje rzadko, albo w ogóle go nie ma. Na dwoje babka wróżyła.
Zajrzałam na grupę fizjoterapeutów. Dwa lata temu opublikowano tam post, w którym dziewczyna szukała masażysty na wieczór panieński. Większość fizjoterapeutów ją obśmiała, część była oburzona: jak ludzie mają szanować nasz zawód, skoro sprowadza się go do takiej roli? I nie ma się im co dziwić, agencje towarzyskie załatwiły ich pod tym względem równo.