Sposób, w jaki mBank informuje o dywidendach, to jest po prostu koszmar

Finanse Dołącz do dyskusji
Sposób, w jaki mBank informuje o dywidendach, to jest po prostu koszmar

mBank nie ma ostatnio przesadnie dobrej prasy w polskich mediach, ale ja korzystam z ich usług od 20 lat i jestem zadowolony. No, prawie zadowolony. 

Napisałem kiedyś felieton, że doprowadza mnie do szału generowanie zestawienia operacji na rachunku firmowym. Nie wiem czy minął miesiąc, a funkcja zepsuta (lub źle zaprojektowana) od wielu lat była zrobiona jak trzeba. Zaplusowali tym u mnie, spodobało mi się, że nie tylko wsłuchują się w głosy klientów (i marudnych blogerów), ale przede wszystkim są w stanie szybko naprawiać swoje błędy.

Dziś chciałbym ponarzekać na dywidendy w mBanku

Jestem też po rozmowach z kilkoma kolegami, którzy również korzystają z usług Domu Maklerskiego mBanku i podzielają oni moją opinię: sposób obsługi dywidend to w mBanku najzwyklejsza w świecie katastrofa.

Nie każdy musi bawić się w giełdę, może nawet nie każdy powinien, więc w skrócie – najprościej jak się da – wyjasnię jak działa mechanizm dywidendowy. Kupując akcje danej firmy na giełdzie często nabywamy prawo do dywidendy, czyli udziału w zyskach. Oczywiście tutaj pojawia się jeszcze wiele zmiennych, bo na przykład niektóre firmy w ogóle nie wypłacają dywidend, inne wypłacają głodowe, jeszcze inne – całkiem niezłe. A są i takie historie, że ktoś dziś żyje z dywidend, które są warte więcej, niż dał za swoje akcje kilkanaście lat temu. O takim scenariuszu śnimy po nocach oczywiście wszyscy.

Procedura wypłaty dywidendy jest stosunkowo złożona i rozłożona w czasie. Na ogół mamy więc uchwały zarządu o wypłacie dywidendy, po których wciąż jeszcze możemy kupować akcje, by prawo do dywidendy nabyć. Jest dzień dywidendy, w którym ustala się komu ta dywidenda przysługuje i wreszcie jest dzień wypłaty dywidendy, w którym pieniądze wpadają na nasze konto. Po dniu dywidendy możemy nawet wszystkie zgromadzone akcje sprzedać, a i tak dywidendę dostaniemy na nasze konto.

mBank staje na głowie, by ten proces uczynić maksymalnie niewygodnym

Zarówno Biuro Maklerskie mBanku, jak i sam mBank sprawiają wrażenie instytucji, które postawiły sobie za punkt honoru, by monitorowanie naszych dywidend było problematyczne i trudne. Jeżeli ktoś nie śledzi tego w starym stylu (po prostu nakupował akcji i zapomniał), to z dużą dozą prawdopodobieństwa nawet nie odnotuje, że została mu wypłacona lub przyznana dywidenda.

Po pierwsze, Dom Maklerski zaszywa informacje o wypłaconych dywidendach stosunkowo głęboko. W miejscu, do którego nawet nie zaszywa się na co dzień. Po drugie, gdy nasza dywidenda trafia na konto w banku, bank z jakimś uporem maniaka (nie wiem czy u każdego, ale u mnie i u moich kolegów tak) ustawia te transakcje jako „nieistotne”, czyli na pierwszy rzut oka nie będzie ich nawet widać w podglądzie rachunku, nie dostaniemy na ich temat powiadomienia z aplikacji mobilnej, ani SMS-a.

Właśnie odkryłem jedną z wypłaconych mi kilka tygodniu temu dywidend i choć to miła informacja, to nie powinno się to odbywać w ten sposób.

mBanku i domu maklerski mBanku – dywidendy są ważne

Oczywiście mówię w imieniu osób, które nie odświeżają giełdy na co dzień po kilka razy dziennie. To pewnie wasi najważniejsi klienci. Ale na przykład mnie bardziej interesują dywidendy, niż spekulacja i wierzę, że nie jestem odosobniony w swoim podejściu do inwestycji.

Pomyślcie, proszę, o tym jak usprawnić system komunikacji dla korzystających z waszych usług. Zarówno od tak niezbędnego minimum – jak po prostu komunikowanie nam, że na konto wpłynęły pieniądze z dywidendy, jak i pod jakieś fajne funkcje, typu kalendarze dywidend i dni dywidendy. Po stokroć zobowiązani bylibyśmy my, klienci.