Nikt nie chce zobaczyć na swoim koncie bankowym debetu. Szczególnie gdy jest on związany z egzekucją komorniczą. Jednak zupełnie inaczej wygląda minus kilkuset, a nawet kilku tysięcy złotych, niż… dwa miliony długu. Taką kwotę zobaczył 21-latek z Gdańska.
Jak zrobić dwa miliony długu w jedną noc?
Pan Karol, 21-latek z Gdańska, pracuje w firmie zajmującej się klimatyzacją i wentylacją. Jak sam siebie określa, jest „przeciętnym obywatelem”. Choć może bardziej odpowiednie jest stwierdzenie „był”. Dziś Urząd Skarbowy uznał go za przestępcę, który ma… dwa miliony długu. Wyobrażacie sobie? Idziecie spać w niedzielę, myśląc o przyszłym tygodni, a w poniedziałek bomba. Wchodzicie na konto a tam dostępne środki: – 1 959 989,33 zł. No mnie by chyba ścięło z nóg. Po pierwsze w jednym momencie tracicie środki do życia (jeśli trzymacie wszystko na koncie). Po drugie chyba każdy z tyłu głowy miałby wątpliwości, czy będzie musiał oddać te pieniądze. A oddanie takiej kwoty przeciętnemu obywatelowi zajęłoby pewnie całe życie.
Pierwsza myśl pana Karola była niezwykle logiczna — telefon do Urzędu Skarbowego. A tam kolejna bomba: pan Karol nawet nie widnieje w ich rejestrze! Myśleliście, że US nie może zająć konta bankowego osobie, która nie ma długów skarbowych? Polska jest krainą cudów! Choć w tym przypadku okazuje się, że namieszał bank, a konkretniej mBank.
Pieniądze zablokowane, pomocy żadnej
Skoro winny jest bank, to trzeba się do niego udać. Pan Karol w oddziale usłyszał, że nie zdejmą blokady, bo… dług jest wystawiony na niego. Dochodzimy do podwalin błędu, czyli niekompetencji. Zapewne pracownika banku, jednak mBank nie chce pomóc swojemu klientowi i odsyła go z kwitkiem. Podobnie postępuje Policja i odsyła do prokuratury. Gorący ziemniak wpadł w tryby maszyny państwowo-finansowej i każdy próbuje się go pozbyć, a absurdy zaczynają się mnożyć. Urząd Skarbowy w Żarach (tak, ponad 500 km od miejsca zamieszkania pana Karola) nie chce wystawić pisma, które potwierdzi, że to nie jego dług. Dlaczego? Bo to pan Karol musi najpierw złożyć oficjalne pismo o wystawienie takiego dokumentu. Oczywiście wszystko zgodnie z urzędowymi terminami.
Czy z tej sytuacji płynie jakakolwiek puenta? Zwykły obywatel zawsze w takiej sytuacji będzie Dawidem, a wszelkie instytucje Goliatem. Najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że nikt nie spojrzy na tę sytuację od strony pana Karola. Prawdopodobnie został pozbawiony środków do życia, a tych dwóch milionów długów i tak nikt od niego w tym momencie nie dostanie. Oby ta sprawa miała swój happy end i już żaden „zwykły obywatel” nie musiał przeżywać tego, co pan Karol.