To się musiało tak skończyć. Na Bezprawniku mamy długą historię opisywania promocji organizowanych przez duże sieci handlowe oraz odpowiedzi na pytania „co mogło pójść źle?”.
W miniony weekend sieć sklepów z elektroniką Media Expert zorganizowała promocję „Płacimy za oceny” oferując 5 złotych za każdą piątkę i 6 złotych za każdą szóstkę na świadectwie. Sieć prawdopodobnie, jak to zwykle bywa, nie komunikowała zbyt czytelnie na jakich zasadach się to całe „płacenie za oceny” odbywa, ale doświadczenie życiowe pozwalało mieć pewne przypuszczenia.
Doświadczenie życiowe większości ludzi, niestety pojawiła się cała grupa osób rozczarowanych, że sklep z elektroniką nie chce „tak po prostu” rozdać ich dzieciom pieniędzy. Sama kampania wydawała się strzałem w dziesiątkę, gdy ktoś zdecydował się nagradzać uczniów za dobrą naukę. Rozczarowane dzieci i ich rodzice zrozumieli jednak, że sieć będzie wydawała pieniądze każdemu, kto zgłosi się do sklepu lub przynajmniej wyda równowartość produktów odpowiadającej liczbie uzyskanych piątek i szóstek.
Cóż mogło pójść nie tak?
Na czym polegało słynne płacenie za oceny? Mniej więcej tak, jak od razu ja to sobie wyobraziłam. Wprawdzie jestem prawnikiem, spaczona licznymi historiami, które trafiają do nas na Bezprawniku i widziałam już wiele. Ale wydaje mi się, że jest to generalnie naturalna droga oczekiwań każdego klienta.
Otóż Media Expert faktycznie „płacił za oceny”. Ale żeby wziąć udział w promocji, należało wcześniej zostawić w sklepie przynajmniej 300 złotych. Następnie rabat przeliczony przez obsługę sklepu na bazie świadectwa można było uzyskać przy następnych zakupach – i to dopiero odwiedzając sklep kolejnego dnia lub w przyszłości.
Wierzę, że dzieciaki były rozczarowane. Zresztą, fanpage sklepu obecnie jest okupowany przez opinie rodziców, którzy musieli się zmierzyć z owocami rozczarowania swoich podopiecznych liczących na korzystne zniżki. Dzieci miały prawo poczuć się oszukane nieprecyzyjnym komunikatem w reklamach radiowych.
Media Expert – płacimy za oceny czy nie płacimy?
Jednakże z drugiej strony – reklama radiowa jest ograniczona w czasie i nie oczekuje się od niej, by formułowała precyzyjne warunki promocji. Te z kolei były bardzo precyzyjnie określone w regulaminie. W tym kontekście pretensje pod adresem sklepu, który ostatecznie rabaty przecież przyznaje (po spełnieniu warunków regulaminowych) trudno formułować poważne zarzuty. Niewykluczone jednak, że sprawie przyjrzy się nawet UOKiK.