Saturn zostaje wchłonięty przez MediaMarkt, co z prawnego punktu widzenia jest wydarzeniem o wiele mniejszej rangi, niż niedawne przejęcie Netii przez Cyfrowy Polsat.
Wszystko dlatego, że oba markety z technologiami od zawsze mają tego samego właściciela, przez co zbędna była procedura badania połączenia np. przez UOKiK. MediaMarkt i Saturn należą do niemieckiego kolosa hipermarketowego, aktywnie działającego w całej Eurazji – firmy Metro AG. Fani zakupów mogą kojarzyć ich również z sieci Makro albo Real.
Fakt, iż MediaMarkt i Saturn to tak naprawdę ta sama firma, był – określę to nieco na wyrost – tajemnicą poliszynela na polskim rynku marketów. Przez lata snuto domysły skąd taki pomysł na rozdzielenie identyfikacji i marek dwóch niemal identycznych sklepów. Pojawiały się nawet marketingowe teorie, że każdy klient potrzebuje przynajmniej dwóch sklepów z danej branży – tego, do którego lubi chodzić i tego, który lubi omijać szerokim łukiem. Metro AG pluralizując swoje marki mogło wypełniać te potrzeby.
MediaMarkt wchłania Saturna
Jak – mimo wszystko – niedorzeczna jest ta teoria, świadczy dzisiejszy komunikat firmy, która ogłosiła, że do końca tego roku połączy wszystkie swoje sklepy z technologiami, a konkretnie na zasadzie takiej, że wszystkie Saturny przefarbują się na czerwone barwy MediaMarkt. Czemu w tę stronę?
Ta decyzja wydaje się na wskroś logiczna. Po pierwsze – MediaMarkt jest marką lepiej rozpoznawalną przez miłośników zakupów i technologii. Dzieje się tak między innymi za sprawą tego, że sklep obecny jest w Polsce ponad 20 lat, a Saturn pojawił się nad Wisłą zdecydowanie później. Po drugie – MediaMarkt jest marką dominującą w tej grupie biznesowej i ma aż 63 placówki stacjonarne (dla porównania Saturn ma ich zaledwie 22). Również internetowy sklep MediaMarkt jest blisko dwukrotnie większy od Saturna.
MediaMarkt i Saturn nareszcie razem
Wydaje się, że klienci mogą zyskać na takim rozwiązaniu ze względu na połączenie rozmaitych promocji, programów lojalnościowych, opcji dowozu czy sieci dystrybucji. Z racji jednego podmiotu właścicielskiego trudno bowiem mówić, że do tej pory pomiędzy markami trwała jakaś agresywna rywalizacja cenowa.