Wygląda na to, że przysłowiowe piekło zamarzło. Główny Urząd Statystyczny zacznie wreszcie publikować wskaźnik, który w jakiś sposób oddaje rzeczywisty stan pensji Polaków. Nie zrozumcie mnie źle: mediana wynagrodzeń nie jest idealna. Jest jednak o wiele lepszym wskaźnikiem od średniej krajowej. Dlatego zapowiadane przez GUS są posunięciem godnym jednoznacznej pochwały.
Nowa formuła badania wynagrodzeń może sprawić, że w końcu dowiemy się, ile Polacy zarabiają naprawdę
Główny Urząd Statystyczny ma dobrą wiadomość dla każdego, kto chciałby poznać prawdziwy stan wynagrodzeń Polaków. Pomoże w tym mediana wynagrodzeń, a więc wskaźnik dużo lepszy od średniej krajowej koloryzującej rzeczywistość gospodarczą, w której żyjemy. Jakby tego było mało, GUS zamierza zastosować udoskonaloną metodologię badań, która sprawi, że nawet publikowane co miesiąc przeciętne wynagrodzenie zacznie lepiej oddawać polskie zarobki.
Na stronie internetowej instytucji możemy się zapoznać ze szczegółami nadchodzącej rewolucji. Przede wszystkim, GUS doskonale zdaje sobie sprawę z niedomagań obecnie stosowanych wskaźników.
Obecnie, podstawowym źródłem informacji o wynagrodzeniach jest realizowane przez statystykę publiczną badanie Wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Umożliwia ono bieżącą ocenę sytuacji na rynku pracy, a jego wyniki stanowią podstawowe źródło informacji o kształtowaniu się przeciętnych miesięcznych wynagrodzeń w gospodarce narodowej w wybranych przekrojach do poziomu powiatów. Główne źródła danych do tego badania stanowią sprawozdania sporządzane przez podmioty gospodarki narodowej.
Na podstawie tych danych nie jest możliwe prezentowanie miar pozycyjnych wynagrodzeń (w tym mediany) i obrazowanie rozkładu wynagrodzeń w agregacjach odnoszących się do cech demograficzno-społecznych zatrudnionych, np. płci i wieku. Nie dają one również możliwości prezentowania miar wynagrodzeń na niskich poziomach agregacji.
Badanie „Wynagrodzenia w gospodarce narodowej”, któremu zawdzięczamy publikowaną co miesiąc średnią krajową, obejmuje raptem ok. 40 proc. zatrudnionych. Dzieje się tak dlatego, że uwzględnia się jedynie firmy niefinansowe zatrudniających ponad 9 pracowników. Odpadają nam więc mikroprzedsiębiorcy i większość administracji publicznej, w tym cała budżetówka, edukacja i opieka zdrowotna. Jak w takim razie średnie wynagrodzenie nieuwzględniające 60 proc. co do zasady gorzej zarabiających pracowników może być wiarygodne? W tym rzecz: nie może.
Zauważalnie lepszym wskaźnikiem jest mediana wynagrodzeń. Trzeba jednak pamiętać, że cierpi ona na te same statystyczne bolączki. Na szczęście zapowiadane przez GUS zmiany powinny je znacząco ograniczyć.
Mediana wynagrodzeń podawana przez GUS to nie tylko uprzejmość względem dziennikarzy
Siłą rzeczy pozyskiwanie danych statystycznych bezpośrednio od na przykład najmniejszych polskich firm byłoby zadaniem bardzo kłopotliwym dla wszystkich zainteresowanych stron. Najprawdopodobniej byłoby praktycznie niewykonalne. Dlatego GUS zamierza wpisać się w obecny trend sprowadzający się do korzystania z danych pozostałych instytucji państwowych do uzupełniania braków.
Mając na uwadze powyższe ograniczenia oraz wsłuchując się w oczekiwania odbiorców informacji statystycznych, wypracowaliśmy nową metodykę szacowania wynagrodzeń na podstawie źródeł administracyjnych. Działanie to jest zgodne z ogólnoświatowym trendem uzupełniania tradycyjnych źródeł danych źródłami administracyjnymi. Dodatkowo potrzeba dostarczenia informacji o medianie wynagrodzeń została ujęta w Dyrektywie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2022/2041 z dnia 19 października 2022 r. w sprawie adekwatnych wynagrodzeń minimalnych w Unii Europejskiej.
Jak widać, mediana wynagrodzeń jest niejako wypadkową dwóch istotnych potrzeb. Z jednej strony mamy coraz powszechniejszą irytację dominacją zawodnej średniej krajowej. Sam wielokrotnie krytykowałem na łamach Bezprawnika jej bezrefleksyjne wykorzystywanie przez ustawodawcę. Do GUS trudno mieć pretensje o wykonywanie swojej pracy zgodnie z obowiązującymi przepisami. Druga potrzeba wynika po prostu z przywołanej wyżej unijnej dyrektywy. Zmiany najwyraźniej były po prostu nieuchronne.
Poprawiona metodologia to pierwszy krok do złamania dominacji średniej krajowej faworyzowanej przez ustawodawcę
Nowe badanie będzie się nazywało „Rozkład wynagrodzeń w gospodarce narodowej”. Podobnie jak w przypadku poprzednika, GUS będzie przeprowadzać je co miesiąc. Jest jednak małe „ale”: wyniki uzyskamy dopiero po 5 miesiącach po zakończeniu badanego miesiąca. Co miesiąc będziemy otrzymywać informacje o przeciętnym wynagrodzeniu oraz medianie wynagrodzeń w gospodarce narodowej w danym miesiącu. Możemy także liczyć na podział uwzględniający płeć, wiek, sekcję PKB, wielkość pracodawcy oraz podział na poszczególne powiaty i gminy.
Co szczególnie ważne: nowe badanie obejmie dane o decylach wynagrodzeń brutto w gospodarce narodowej ogółem oraz według płci. Decyle to po prostu rozkład wyników na 10 równych części. Taki podział ograniczy dotychczas powszechnego zawyżania wyników przez zarobki najlepiej zarabiającego grona prezesów, dyrektorów, managerów i szczególnie wykwalifikowanych specjalistów. Można się spodziewać, że nowa metodologia pozwoli nam spojrzeć w zupełnie inny sposób na zarobki Polaków. Być może nawet politycy wreszcie dostrzegą, że średnia krajowa przekraczająca 8 000 zł to statystyczne kłamstwo.