Część polityków przyszłej koalicji rządzącej może chcieć wprowadzenia testu przedsiębiorcy. Tysiące samozatrudnionych miałoby problem

Firma Dołącz do dyskusji
Część polityków przyszłej koalicji rządzącej może chcieć wprowadzenia testu przedsiębiorcy. Tysiące samozatrudnionych miałoby problem

Pomysł na wprowadzenie testu przedsiębiorcy pojawił się już 2017 r., jednak ostatecznie rządzący zrezygnowali z jego wprowadzenia. Teraz jednak część polityków przyszłej koalicji rządzącej może chcieć uchwalenia zbliżonych przepisów, uniemożliwiających „udawania” jednoosobowych działalności gospodarczych. Mowa o samozatrudnionych, którzy są związani kontraktem B2B tylko z jedną firmą. Czy jednak faktycznie możliwy jest powrót testu przedsiębiorcy?

Możliwy powrót testu przedsiębiorcy? Niektórzy politycy pewnie by tego chcieli

Część samozatrudnionych to osoby działające w modelu B2B – czyli prowadzące własną działalność gospodarczą, ale wykonujące usługi tylko dla jednej firmy, z którą wiążą się kontraktem. Czasem dzieje się tak z woli samych samozatrudnionych, którzy z jednej strony chcą zyskać trochę stabilizacji zbliżonej do tej etatowej, a z drugiej – zachować możliwość poszerzenia swojego obszaru działalności. Zdarza się jednak też, że to pracodawcy wypychają zatrudnionych na B2B – lub gdy szukają nowych osób, to preferują takie, które mają już własną działalność lub są gotowe do jej założenia. Taki model działalności gospodarczej, w ramach którego samozatrudniony właściwie i tak pracuje dla jednej firmy, uważa się za model mający na celu unikanie opodatkowania.

Za przejaw „cwaniactwa” uważał to również prezes PiS Jarosław Kaczyński – i dlatego też partia rządząca zamierzała swojego czasu wprowadzić tzw. test przedsiębiorcy. Miałby on pozwolić na oddzielenie „prawdziwych” przedsiębiorców od samozatrudnionych, którzy opierają się na kontrakcie B2B zawartym z jedną firmą. Jeśli fiskus uznałby, że dana osoba zarejestrowała firmę tylko po to, by unikać wyższego opodatkowania, to de facto przestałby ją uważać za przedsiębiorcę – co wiązałoby się z płaceniem przez nią m.in. podatku dochodowego na takich samych zasadach jak etatowcy.

Pomysł jednak nie doczekał się ostatecznie realizacji – co niewątpliwie ucieszyło 160 tys. samozatrudnionych, świadczących usługi jednemu podmiotowi (dane na 2019 r.). Sęk w tym, że być może część polityków przyszłej koalicji rządzącej chętnie by taki test wprowadziła, o czym świadczy wypowiedź senatorki-elektki Magdaleny Biejat z Razem. Jak stwierdziła w programie „Tłit” w Wirtualnej Polsce,

Ci, którzy pracują na B2B i udają jednoosobowe działalności gospodarcze po to, by unikać podatków, oszukują. To oszustwo, takie osoby powinny być sprawdzane.

Na szczęście trudno podejrzewać, by partia Razem miała jakiekolwiek przebicie w tej kwestii

Zdanie polityczki mogą popierać inni politycy partii Razem; być może podobne zdanie mogliby mieć nawet niektórzy posłowie Nowej Lewicy. Na szczęście (dla samozatrudnionych) mało prawdopodobne jest, by podobne zdanie miał np. PSL czy Polska 2050 Szymona Hołowni (zwłaszcza że popierają oni pewne ulgi dla przedsiębiorców) czy Koalicja Obywatelska (również chcąca wprowadzić w życie szereg uprawnień dla przedsiębiorców). Pozostaje zresztą pytanie, dlaczego działalność dla jednego podmiotu – jeśli nie ma innych znamion umowy o pracę – miałaby zostać zakazana.