MSWiA rozesłało jodek potasu do powiatowych komend straży pożarnej. Ma to związek z wciąż trwającymi walkami w okolicach Zaporoskiej Elektrowni Atomowej na Ukrainie. Resort zapewnia, że to standardowa procedura i nie ma powodów do obaw. Choć samo to, że pojawił się ten komunikat, przypomina nam o wciąż istniejącym zagrożeniu.
MSWiA rozesłało jodek potasu
Przypomnijmy, że do atomowej paniki doszło w Europie już na początku marca tego roku. Wtedy, niedługo po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, doszło do pożaru elektrowni atomowej nieopodal Zaporoża. Obiekt został szybko przejęty przez najeźdźców, którzy do dziś go okupują. Potem przez jakiś czas oczy świata zwróciły się na Czarnobyl i na trwające w tych okolicach walki. Ale ostatecznie Ukraińcy odzyskali to miejsce i dziś jest tam względnie bezpieczne. Czego nie można powiedzieć o elektrowni w Zaporożu, która wciąż jest jednym z punktów zapalnych wojny za naszą wschodnią granicą.
Putin i jego ludzie są nieobliczalni. Być może jeszcze bardziej są tacy właśnie teraz, gdy kompletnie nic im nie idzie na froncie. Dlatego, choć wydaje się to bardzo wątpliwe, trzeba brać pod uwagę scenariusz, w którym w elektrowni w Zaporożu dojdzie chociażby do katastrofalnego w skutkach sabotażu. Polskie prawo przewiduje procedury, które mają zadziałać już wcześniej, w obliczu ewentualnego zagrożenia. Stąd dzisiejszy komunikat Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji mówiący o tym, że „w ramach działań z zakresu zarządzania kryzysowego i ochrony ludności w ubiegłym tygodniu do komend powiatowych Państwowej Straży Pożarnej przekazano tabletki zawierające jodek potasu”.
„Standardowa procedura”
MSWiA wyraźnie podkreśla, że to wszystko to realizacja standardowej procedury i że w obecnej chwili nie występuje ani w Polsce, ani nigdzie indziej, zagrożenie radiacyjne. Jednocześnie resort podkreśla, że odpowiednia dawka tabletek jodku potasu jest zabezpieczona dla każdego obywatela Polski. Stąd też decyzja o tym, by trafiły one do strażaków, którzy byliby w stanie w razie czego najszybciej je rozdysponować. Warto też pamiętać, że tych tabletek nie powinniśmy przyjmować na własną rękę, bo mogą one być niebezpieczne dla zdrowia, podobnie jak znany z lat 80-tych płyn Lugola.
Dzisiejszy komunikat resortu spraw wewnętrznych odczytuję jako ruch wyprzedzający, na wypadek gdyby „wieść gminna” zaczęła się nieść o tajemniczych przesyłkach, jakie otrzymują od rządu strażacy. Lepiej samemu poinformować społeczeństwo o takich środkach zaradczych, niż otaczać je aurą tajemnicy. Niech jednak ten ruch zadziała na nas w pewien sposób otrzeźwiająco. Wielu z nas już niespecjalnie przejmuje się tym, co dzieje się w Ukrainie, tymczasem wciąż istnieje tam spore zagrożenie nie tylko dla narodu naszych sąsiadów, ale też dla całej Europy. Dopóki Rosjanie będą okupować Zaporoską Elektrownię Atomową, będą mogli szantażować nas strachem.