Takie wnioski płyną z raportu Plusa „Ratownictwo – bezpieczeństwo w górach i nad wodą”. I od razu widać, że polska turystyka ma swoją ciemniejszą stronę. Nad wodą wypadków jest zdecydowanie więcej niż w górach – 35% badanych było świadkami interwencji ratowników nad jeziorem lub morzem, podczas gdy w górach taką sytuację obserwowało 16%. Co piąty respondent przyznał, że sam albo ktoś z jego bliskich musiał korzystać z pomocy ratowników nad wodą. W górach takie doświadczenie ma „tylko” 8% ankietowanych.
Numer alarmowy – nasz wakacyjny niezbędnik
Polacy deklarują, że w razie zagrożenia potrafią zadzwonić po pomoc. Ale teoria często rozjeżdża się z praktyką. Owszem, dwie trzecie badanych twierdzi, że zna właściwy numer alarmowy, jednak znajomość dedykowanych numerów ratunkowych kuleje. Najczęściej kojarzymy 112 – wie o nim 70% turystów nad wodą i 54% w górach. Specjalistyczne numery ratunkowe to już większa egzotyka: 601 100 100 (woda) zna 36% badanych, a 601 100 300 (góry) – 44%.
To nie jest tylko statystyka. W sytuacji kryzysowej kilka sekund wahania, szukania w telefonie czy na tablicy informacyjnej może zadecydować o czyimś życiu. Dlatego znajomość właściwego numeru aż 68% Polaków uznało za kluczowy czynnik poprawiający bezpieczeństwo podczas urlopu.
Edukacja w internecie i zdrowy rozsądek
Raport pokazuje, że internet jest dla nas głównym źródłem wiedzy o bezpieczeństwie. Jedna trzecia osób szuka informacji bezpośrednio na stronach GOPR, TOPR, WOPR czy MOPR, a 22% polega na zwykłej wyszukiwarce. To dobrze, że szukamy wiedzy, ale jeszcze lepiej byłoby ją stosować w praktyce.
Polacy przyznają, że poczucie bezpieczeństwa zwiększa nie tylko znajomość numerów ratunkowych, lecz także proste nawyki: sprawdzanie pogody (67%), odpowiednie wyposażenie (66%) i umiejętność udzielania pierwszej pomocy (63%). Te trzy filary – obok zdrowego rozsądku – są w istocie najskuteczniejszą polisą turystyczną.
Ratownicy zrobią swoje, ale…
Od ponad dwóch dekad Plus wspiera GOPR, TOPR i WOPR, zapewniając wsparcie technologiczne i promując edukację w zakresie bezpieczeństwa. Ratownicy wykonują gigantyczną pracę, ale nie są w stanie być wszędzie. Czasem o życiu decyduje pierwsze pięć minut – i to my jesteśmy wtedy „pierwszymi ratownikami”.
Dlatego zanim wyruszymy w góry czy wskoczymy do jeziora, warto zadać sobie kilka prostych pytań: czy wiem, jaki jest numer alarmowy? Czy mam plan działania w razie wypadku? Czy potrafię pomóc, zanim przyjadą profesjonaliści?
Bo wakacyjny luz jest przyjemny, ale odpowiedzialność – niezbędna. A różnica między beztroską a tragedią to często jedno połączenie telefoniczne.