Nawet 3 doby poczekamy sobie na SOR, zanim ktoś zdecyduje się nas przebadać

Zdrowie Dołącz do dyskusji
Nawet 3 doby poczekamy sobie na SOR, zanim ktoś zdecyduje się nas przebadać

Większość z nas szpitali woli unikać, jednak niestety, czasem znajdujemy się w sytuacji podbramkowej. Najczęściej wtedy udajemy się na Szpitalny Oddział Ratunkowy, gdzie powinniśmy otrzymać szybką i kompleksową pomoc. Słowo „szybką” powinno się szczególnie zaakcentować, ponieważ najczęściej na SOR czeka się długo. Rekordziści czekali na skierowanie na oddział nawet 3 doby….

Oczywiście długi czas oczekiwania na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych nie zawsze jest winą złej organizacji pracy szpitala, czy nieodpowiedniego podejścia lekarzy, pielęgniarek i rejestratorów medycznych do pacjenta. Duże znaczenie ma tutaj ilość ludzi, którzy zgłoszą się z problemem w danym momencie oraz ilość lekarzy w szpitalu (z czym jak wiadomo jest problem, sporo szpitali boryka się z problemami kadrowymi). Nie zmienia to jednak faktu, że czasem możemy odnieść wrażenie, że zanim otrzymamy pomoc na SOR, to nadejdzie nasz definitywny koniec…

Ile czasu możemy spędzić na Szpitalnym oddziale ratunkowym?

Na SOR pomoc powinniśmy otrzymać szybko. Nie każdy przypadek wymaga jednak natychmiastowej reakcji (choć dla pacjenta zapewne byłoby miło), a kolejka oczekujących pacjentów może być naprawdę długa. Pacjenci mają spory problem, ponieważ prawo w żaden sposób nie określa maksymalnego czasu oczekiwania na SOR.

Rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie szpitalnego oddziału ratunkowego wprawdzie mówi o oznaczeniu pilności przypadków podczas wstępnej segregacji medycznej. W zależności od pilności problemu zdrowotnego, kontakt z lekarzem w niektórych przypadkach powinien nastąpić niezwłocznie, w innych zaś można czekać nawet 240 minut. Warto jednak zauważyć, że czasem również na wstępną segregację medyczną można poczekać, a w praktyce często nie ma możliwości kontaktu z lekarzem w wyznaczonym terminie.

Co więcej, w rozporządzeniu ministra mowa o „pierwszym kontakcie z lekarzem”, nie zaś o udzieleniu pomocy w tym czasie, skierowaniu na oddział, czy wykonaniu badań. Często po takim kontakcie ze specjalistą pacjent, którego życie i zdrowie nie jest zagrożone, może jeszcze poczekać na kolejne działania i na otrzymanie faktycznej pomocy.

Pilne przypadki poza kolejką

Czas oczekiwania na pomoc dla pacjentów, w przypadku gdy nie ma zagrożenia życia lub zdrowia, może dodatkowo się wydłużyć, ponieważ w przypadku przyjęcia pacjenta, którego życie jest zagrożone, automatycznie ma on pierwszeństwo. Problemem w tym przypadku są braki finansowe i kadrowe w szpitalach – SOR w przypadku dużej ilości pacjentów (w sytuacji utopijnej) powinien ściągać dodatkowych lekarzy. Na to jednak nie ma funduszy, a szpitale często mają problem nawet z uzbieraniem niezbędnego minimum kadrowego do otwarcia danego oddziału, o lekarzach przyjeżdżających „na telefon” nawet nie wspominając.

Zmiany w przepisach pomogą?

Niewydolności oddziałów SOR często są winni również sami pacjenci oraz lekarze rodzinni. Z informacji, jakie udało nam się uzyskać w kilku szpitalach, częstą praktyką jest pomijanie lekarza rodzinnego przez pacjenta i natychmiastowe kierowanie się na SOR, nawet w błahych sprawach, ponieważ pomoc jest tam udzielana „od ręki” (przynajmniej w teorii) i nie trzeba czekać tygodnia na umówioną wizytę. Często również sami lekarze rodzinni kierują swoich pacjentów na SOR, ponieważ dzięki temu „pozbywają się problemu”. Takie rozwiązania niestety przyczyniają się do zwiększenia kolejek.

Obecnie trwają prace nad wprowadzeniem nowego rozwiązania, dzięki któremu już od 2024 roku na Szpitalnych Oddziałach ratunkowych kolejki się zmniejszą. Zgodnie z zamysłem, pacjenci w stanie stabilnym, przybywający na SOR nie będą musieli czekać na lekarza dyżurnego, od razu będzie można kierować ich do odpowiednich poradni POZ lub NiŚOZ.