Nocna i świąteczna opieka zdrowotna na SOR-ach – oto nowy pomysł Ministra Zdrowia na rozładowanie kolejek na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych. Czy dzięki temu zmniejszy się liczba osób zgłaszających się z dwudniowym katarem, stanem podgorączkowym, czy bolącą od dziesięciu dni stopą?
80% przychodzących na SOR tak naprawdę nie potrzebuje pilnej pomocy
Przeładowane Szpitalne Oddziały Ratunkowe to jeden z największych problemów polskiej ochrony zdrowia. Wyzwanie tej bolączce rzucali kolejni ministrowie czuwający nad opieką medyczną w naszym kraju, ale jak do tej pory – bez skutku. Tymczasem lekarze od lat alarmują, że na SOR-y trafiają w większości osoby, które nie wymagają natychmiastowej opieki. Szacunkowo dotyczyć to może nawet 80% pacjentów.
Błahe, a wręcz absurdalne dolegliwości są codziennością lekarzy pracujących na oddziałach, których głównym zadaniem ma być przecież ratowanie życia. Wydaje się, że tego typu sytuacje spowodowane są bolączkami systemu opieki zdrowotnej w innych jego obszarach. Niektórzy pacjenci nie chcą czekać wiele miesięcy na poradę u specjalisty, więc udają się na SOR. Tam pomocy mogą oczekiwać od razu.
Nocna i świąteczna opieka zdrowotna na SOR-ach. Czy to antidotum na problemy?
Już od kilku miesięcy Ministerstwo Zdrowia nosiło się z pomysłem, by nocną i świąteczną opiekę zdrowotną przenieść na SOR-y. Jak zapowiedział Adam Niedzielski w Radiu Plus ten scenariusz jest możliwy już od przyszłego roku. Dzięki temu przepływ pacjentów byłby bardzo płynny.
Resort zdrowia dobrze wie, że wypychanie ludzi z SOR-ów nie ma większego sensu. Nasz obecny system opieki na ten moment nie może bowiem zaproponować im szybkiej pomocy w innym miejscu. Stąd pomysł z przeniesieniem nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej wydaje się całkiem rozsądny. Choć na pewno nie rozwiąże to definitywnie problemu przeładowanych oddziałów ratunkowych, to pozwoli z uśmiechem na ustach przesuwać pacjentów z opaskami w kolorach żółtym czy zielonym do budynku obok.
Jednocześnie Minister Zdrowia chce też w przyszłym roku otworzyć 26 nowych oddziałów ratunkowych na terenie całego kraju. Pytanie jednak kto miałby na nich pracować. Jeszcze w ubiegłym roku w Polsce zamykano coraz więcej kolejnych oddziałów szpitalnych. Na to pytanie na razie jasna odpowiedź nie padła. Oby więc ambitne zapowiedzi nie pozostały w naszych głowach tylko jako kolejne obietnice, których politycy nie byli w stanie dotrzymać.