„Wysokie Obcasy” zmieniają redaktorkę naczelną na taką, która nie uważa, że aborcja jest OK. Ze sprawą nie zgadza się „Codziennik Feministyczny”, ale to odosobniony głos, bo w zasadzie nikt inny nie zwrócił na tę roszadę uwagi.
Słynna okładka „Wysokich Obcasów” z trzema kobietami ubranymi w różowe koszulki „Aborcja jest OK” wywołała niemałe poruszenie w kraju. Wydanie poświęcone było aborcji farmakologicznej, a ta – jak zawsze – wywołuje ogromne kontrowersje. Nawet do „Gazety Wyborczej” spływały emocjonalne listy, których autorzy sprzeciwiali się takiej narracji w kwestii przerywania ciąży. Pojawiła się też przeróbka: kobiety, które znajdowały się na okładce, zostały przedstawione jako kościotrupy.
Najwyraźniej ktoś w Agorze doszedł do wniosku, że tak być nie może i Ewa Wieczorek, redaktorka naczelna, pożegnała się ze stanowiskiem. Na jej miejsce weszła Aleksandra Klich, która jest zwolenniczką panującego kompromisu. Jej okładka się nie podobała, a na „Wysokie Obcasy” ciskała gromy. Autorka sztandardowego tekstu tamtego wydania, Karolina Domagalska, sama zrezygnowała z pracy, twierdząc, że „WO” niedostatecznie wspiera sprawę kobiet.
Na takie dictum nie godzi się „Codziennik Feministyczny”.
Nowa redaktorka naczelna „Wysokich Obcasów”
To właśnie „Codziennik…” publikuje facebookowy wpis Karoliny Domagalskiej. Kobieta uważa, że dziennikarstwo jest również walką o pewne wartości, a jeśli dana redakcja mówi o prawach kobiet, a potem wprowadza radykalne zmiany sugerujące konieczność milczenia przy trudnym temacie, znaczy to, że nie chce być ona takiej redakcji częścią.
„Codziennik Feministyczny” przywołuje opinie Patrycji Dołowy i Ziemowita Szczerka, którzy z entuzjazmem przyjmowali pojawienie się rzeczonej okładki. Nie zgadzali się oni na narrację, jakoby aborcja miała być złem, które odciska trwałe piętno na duszy kobiety, nie chcieli zawłaszczania języka przez konkretne środowiska. Zdaje się jednak, że ich głos ostatecznie zaginął w fali krytyki, jaka spłynęła na samo wydanie „Wysokich Obcasów”. Stwierdzeniu, że „aborcja jest ok” sprzeciwiali się Dominika Wielowieyska, Hanna Lis, Agnieszka Gozdyra czy Paweł Wroński. Trudno nazywać ich miłośnikami partii obecnie rządzącej czy gorliwymi, konserwatywnymi katolikami. Ba, należały one do tej części społeczeństwa, która uważała, że zakaz aborcji już wkrótce może na stałe zagościć w naszym systemie prawnym.
Kość niezgody
Zmiana redaktora naczelnego „Wysokich Obcasów” oznacza, że czasopismo to delikatnie, rakiem, wycofuje się ze swoich poprzednich stwierdzeń. Feministkom się jednak takie postawienie sprawy nie podoba – podobnie, jak sama okładka nie podobała się ich głównemu wrogowi, środowiskom konserwatywnym. W kwestii aborcji musimy się chyba przyzwyczaić do przeciągania liny nad kompromisem, przynajmniej do czasu, w którym jakaś posiadająca wyjątkowo wyraziste poglądy partia obejmie władzę.
Dziwi tylko, że „Wysokie Obcasy” nie chcą odważnie podpisywać się pod tezami, które raz już rzuciły. Przeciwników aborcji jako takiej nie przekonają do swojej agendy (jakakolwiek by obecnie nie była), zwolenników przekonywać nie muszą. Nawet, jeśli ci drudzy przez chwilę pokrzywili się na okładkę, z prenumeraty rezygnować raczej nie będą.
Co ciekawe, poruszenie trwa wyłącznie w środowiskach feministycznych związanych z lewicą – sprawę zupełnie zignorowały pozostałe media, w tym te konserwatywne (dla których normalnie byłaby to woda na młyn). To oznacza, że kolejny front tej wojny został poddany bez walki.