Mamy jeden z najgorszych systemów podatkowych w Europie. Być może nowy rząd wreszcie to zmieni. Jest nadzieja, bo podatki w umowie koalicyjnej zajmują ważne miejsce. Do tego możemy liczyć na dwie kluczowe zmiany. Pakt Senacki deklaruje chęć zwalczenia opresyjnego charakteru systemu. Zamierza również sprawić, by zmiany w przepisach stały się w końcu przewidywalne.
Jeżeli nowy rząd zrobi porządek z podejściem państwa do podatnika, to osiągnie historyczny wręcz sukces
Nowy rząd będzie kolejnym, który zmierzy się z niezwykle odpowiedzialnym zadaniem posprzątania istnej stajni Augiasza. Nie mam na myśli ani edukacji, ani opieki zdrowotnej w Polsce. Chodzi mi o jeden z najgorszych systemów podatkowych w Europie, który cierpi na kilka ważnych dolegliwości. Nominalnie podatki w Polsce są niskie, choć i tak całkowite obciążenie podatkowe może sięgać nawet 60 proc. naszych dochodów.
Co gorsza, sam system jest niebywale wręcz opresyjny. Organy podatkowe traktują podatników niczym stereotypowi myśliwi zwierzynę łowną. Kolejnym poważnym problemem jest brak pewności co do obowiązującego prawa. Przepisy podatkowe zmieniają się w zatrważającym tempie. Nie bez powodu „legislacyjna biegunka” stanowi w Polsce pojęcie, z którym zaznajamiają się nawet początkujący studenci prawa. Prawdę mówiąc, nie zawsze odbywa się to w tej ugrzecznionej wersji.
Czy partie Paktu Senackiego zamierzają coś z tym wszystkim zrobić? Okazuje się, że podatki w umowie koalicyjnej zajmują ważne miejsce. Poświęcono im dwa osobne punkty: dziesiąty oraz dwunasty. Jeżeli przyszły rząd wypełni te konkretne obietnice, to rzeczywiście możemy odnotować zauważalną poprawę w relacjach pomiędzy państwem a podatnikiem. Zacznijmy od kwestii przewidywalności systemu podatkowego, na którą mocno naciskają autorzy dokumentu. Jak to jednak bywa w takich przypadkach, są fragmenty budzące pewne wątpliwości.
Koalicja zamierza jak najszybciej doprowadzić do powrotu przewidywalności w systemie podatkowym, poprzez ustabilizowanie prawa i przywrócenie dialogu z organizacjami reprezentującymi pracodawców i związkami zawodowymi.
Mowa zapewne o Radzie Dialogu Społecznego, w skład której wchodzą właśnie przedstawiciele pracodawców oraz związków zawodowych. Czemu niby jej udział miałby być potrzebny do ustabilizowania prawa podatkowego? Zapewne chodzi o tempo wzrostu płacy minimalnej, które przez ostatnie osiem lat mocno forsował PiS wsparty teraz przez inflację. Ważniejszy wydaje się postulat ustabilizowania prawa.
Podatki w umowie koalicyjnej Paktu Senackiego to także trochę ogólników o dobrych chęciach
Jak osiągnąć to, czego nie udało się zrobić w Polsce od co najmniej 1989 roku? Przywołany już punkt dziesiąty umowy w następnych zdaniach wskazuje na kierunek prac.
Strony Koalicji zgodnie przyznają, że stabilny, przyjazny i sprawiedliwy system podatkowy to warunek niezbędny dla zwiększenia stopy inwestycji w gospodarce. W tym celu strony Koalicji wprowadzą w szczególności zasadę minimum sześciomiesięcznego vacatio legis dla zmian w prawie podatkowym.
O całkowitym obciążeniu podatkowym wspomniałem wcześniej nie bez powodu. Pakt Senacki deklaruje bowiem zmniejszenie obciążeń podatkowych nakładanych na pracujących, w celu pobudzenia aktywności zawodowej i wsparcia rodzin. Co z obciążeniem po stronie przedsiębiorców? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w punkcie dwunastym. Podatki w umowie koalicyjnej to w końcu także problem składki zdrowotnej w formie narzuconej przez Polski Ład.
Odejdziemy od opresyjnego systemu podatkowo – składkowego m.in. poprzez wprowadzenie korzystnych i czytelnych zasad naliczania składki zdrowotnej.
To nie koniec dobrych i zdroworozsądkowych propozycji. Pakt Senacki zamierza także zmienić przepisy w taki sposób, by zasiłek chorobowy było wypłacane przez ZUS już od pierwszego dnia nieobecności pracownika. Kolejną nowością ma być kasowa metoda rozliczania PIT przez przedsiębiorców. Wyróżnia się tym, że obowiązek podatkowy powstaje w niej w momencie ponoszenia kosztu. Ujmuje się je w dacie ich poniesienia niezależnie od okresu, którego dotyczą.
Do umowy koalicyjnej wpisano także możliwość czasowego zwolnienia ze składek na ubezpieczenia społeczne przez przedsiębiorców odpowiadających składki zdrowotne za siebie. Prawdę mówiąc, reszta punktu dwunastego to bardziej ogólniki wskazujące na ogólne wartości, którymi będzie się kierować przyszły rząd. Sprowadzić je można do woli odbudowy relacji pomiędzy państwem a przedsiębiorcami. Pożyjemy, zobaczymy. Mogliby zacząć choćby od likwidacji wymogu odprowadzani podwójnej składki zdrowotnej dla przedsiębiorców będących równocześnie na etacie.