Obniżanie przyszłych emerytur z ZUS może okazać się konieczne? Takiego zdania jest członek Rady Nadzorczej ZUS, Robert Gwiazdowski. Mogłoby się to wiązać z manipulacją algorytmem wyliczania emerytur – wszystko po to, by świadczenia w przyszłości były niższe. Czy faktycznie jest się czego bać?
Obniżanie przyszłych emerytur z ZUS. Jedyne rozwiązanie nadciągających problemów?
Z reformy wieku emerytalnego skorzystało wielu Polaków. Tych, którzy zdecydowali się przejść na wcześniejszą emeryturę było wielu, mimo licznych informacji ZUS o tym, że świadczenia mogą być z tego względu znacznie mniejsze, niż po przejściu na emeryturę zaledwie 2-3 lata później. Polacy jednak samodzielnie dokonali wyboru.
Obniżenie wieku emerytalnego i starzejące się społeczeństwo to – jak można się domyślić – niezbyt dobra kombinacja, jeśli chodzi o wysokość przyszłych świadczeń emerytalnych. Można się spodziewać, że część osób, nawet pomimo groźby bardzo niskiego świadczenia, i tak przejdzie na emeryturę tuż po osiągnięciu odpowiedniego wieku. A to może oznaczać poważne problemy dla systemu emerytalnego. Składki, które obecnie płacimy, przeznaczane są bowiem na bieżące świadczenia. Emerytury obecnie pracujących będą wypłacane ze składek osób, które będą wtedy je wpłacać. Czyli – młodszego pokolenia.
Czy w takim razie dobrym rozwiązaniem byłby powrót do wyższego wieku emerytalnego? Zdaniem Roberta Gwiazdowskiego, członka Rady Nadzorczej ZUS, takiej możliwości po prostu już nie ma – przynajmniej na razie. W przyszłości jednak takie rozwiązanie może okazać się niezbędne.
To jednak nie to twierdzenie powinno niepokoić, jeśli chodzi o wypowiedź Gwiazdowskiego. Członek Rady Nadzorczej ZUS twierdzi, że być może konieczne będzie też celowe obniżanie przyszłych emerytur z ZUS poprzez manipulację algorytmem. Co gorsze, nie wyklucza też, że konieczne może być zastosowanie obu rozwiązań jednocześnie.
Emerytury to także problem dla budżetu
Problem jest już zresztą odczuwalny także i w tym momencie. Fundusz Ubezpieczeń Społecznych stale zmaga się z deficytem. Z tego względu z budżetu państwa przeznaczane są co roku dodatkowe środki na wypłatę emerytur. A może być tylko gorzej, jeśli rządzący w którymś momencie nie zdecydują się na poważne reformy całego systemu emerytalnego.
Warto zresztą zaznaczyć, że cała sytuacja wynika z dwóch rzeczy – demografii (która, jak określił Gwiazdowski w wywiadzie dla Business Insider, jest bezlitosna) oraz z rozwiązań systemowych, które przestały pasować do rzeczywistości. Zakład Ubezpieczeń Społecznych odgrywa w tym układzie poniekąd rolę kozła ofiarnego; o tym, na jakich zasadach funkcjonuje system emerytalny, decydują przecież kolejne ekipy rządzące. Jeśli faktycznie dojdzie do jakiejś manipulacji algorytmem (co jednak na razie wydaje się wątpliwym rozwiązaniem), to ostatecznie zdecydowaliby o tym właśnie rządzący.
Teoretycznie pewnym światełkiem w tunelu może być wdrożenie Pracowniczych Planów Kapitałowych (pod warunkiem, że faktycznie będzie się to odbywać na takich zasadach jak zapowiedziano, a środki nie podzielą w pewnym momencie losu OFE). Nie ma jednak wątpliwości, że PPK nie wystarczy, bo emerytury z ZUS będą po prostu coraz niższe. Konieczne są dodatkowe rozwiązania pozwalające Polakom z innych źródeł na wypracowanie niezbędnych oszczędności. Wydaje się również, że należy zintensyfikować działania mające na celu zwiększenie świadomości społecznej. Chodzi o zachętę do podjęcia pracy zarobkowej i aktywizacji zawodowej (zwłaszcza w przypadku kobiet), a także o rozważenie przejścia na emeryturę parę lat później. Konieczne jest też namawianie do gromadzenia własnych oszczędności. Jedno jest pewne – rządzący powinni działać jak najszybciej.