Nie każda podwyżka przed zajściem w ciążę to wyłudzenie. Z ZUS da się wygrać – wystarczy nie kombinować

Finanse Firma Dołącz do dyskusji (97)
Nie każda podwyżka przed zajściem w ciążę to wyłudzenie. Z ZUS da się wygrać – wystarczy nie kombinować

Wiele razy opisywaliśmy na Bezprawniku historię osób, którym ZUS obniżył podstawę zasiłku. Wszystkie te historie są do siebie bardzo podobne i wskazują, że kombinowanie jest bez sensu – i tak oszustwo wyjdzie na jaw. Tym razem jednak ZUS nie miał racji.

Ta historia jest w gruncie bardzo podobna do pozostałych, które opisywałem. Różni się od nich jedynie kilkoma szczegółami, które w tym wypadku robią różnicę

Młoda magister farmacji rozpoczęła pracę w aptece na pół etatu z minimalnym wynagrodzeniem. Po okresie próbnym jej wynagrodzenie nieznacznie wzrosło, chociaż było wyższe od minimalnego o zaledwie kilka złotych. Po dwóch latach pracodawca jednak uznał, że kobieta dużo się nauczyła, a co najważniejsze, sprawdziła się w pracy. Właśnie dlatego zaproponował jej awans. Kobieta została kierownikiem do spraw marketingu, dostała pełen etat i podwyżkę do 2900 zł.

W tym momencie pojawia się nieodzowny element takich historii, a mianowicie ciąża. Kobieta w momencie podpisywania aneksu do umowy była w ciąży, o czym pracodawca najprawdopodobniej również wiedział. Po dwóch miesiącach pracy na nowym stanowisku kobieta musiała iść na zwolnienie lekarskie. Tu do akcji wkracza ZUS, niestety wcale nie na biało. Jak można się domyślać, ZUS uznał, że nagły awans i podwyżka tuż przed zwolnieniem ma na celu jedynie wyłudzenie świadczenia. Wobec tego, za podstawę zasiłku uznał wcześniejsze wynagrodzenie, czyli nieco ponad 900 zł.

Farmaceutka nie dała za wygraną i sprawa trafiła do sądu

O ile ZUS może myśleć, co mu się podoba, to musi liczyć się z tym, że pokrzywdzony świadczeniobiorca może w sądzie wygrać. Tak też było w tym przypadku, a sędzia nie miał wątpliwości, żeby w tym sporze stanąć po stronie kobiety. Przede wszystkim zwrócił uwagę, że pracownica i jej szef udowodnili, że awans wynikał z tego, z czego powinien – kobieta po prostu była dobrą pracownicą. Podwyżka wynikała z tego, że kobieta rozpoczęła pracę na zupełnie nowym stanowisku, a to wiązało się z większym zakresem obowiązków i odpowiedzialności.

Kobieta również uczestniczyła w licznych szkoleniach branżowych, gdzie poznawała zasady, jakie mają ja obowiązywać na nowym stanowisku. Również zakres jej obowiązków, jakie faktycznie wykonywała, w pełni pokrywał się z nowym etatem. Na koniec sąd zauważył, że wynagrodzenie w wysokości 2900 zł wcale nie jest tak wygórowane, jak się zusowi wydaje.

To wszystko pokazuje, że z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych da się wygrać. Być może ich decyzje w tym zakresie są w jakiś sposób automatyczne, ale nie można zapominać, że na 10 takich sytuacji 9 może być wyłudzeniem, a 1 zasadny. Parafrazując klasyków – wystarczy nie kraść.