Prognozowany wzrost składek ZUS w 2020 roku wywołał falę paniki wśród przedsiębiorców. Wysokość miesięcznej składki zbliży się do kwoty 1500 zł. Mimo tego, że ten wzrost wynika z ogólnej fali wznoszącej, na jakiej znajduje się nasza gospodarka, ten wzrost niekoniecznie widać w kieszeniach. Rząd nie planuje reformy ZUS, ale pracuje na obniżką PIT do 17%.
Składki ZUS 2020 wzrosną do poziomu niemal 1500 zł miesięcznie. To wzrost o około 10% w porównaniu z bieżącymi obciążeniami przedsiębiorców. Z pewnością w kolejnym, 2021 roku miesięczna składka przekroczy magiczną barierę 1500 zł, a kto wie, czy nie 1600 zł. Oczywiście, wzrost tych składek nie wynika z odgórnego zarządzenia prezydenta, premiera czy jakiegokolwiek innego urzędnika państwowego. Następuje niemal automatycznie, ponieważ jest ściśle powiązany z przyjętymi wskaźnikami ekonomicznymi. Przede wszystkim wynika z prognozowanego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w kolejnym roku. Na 2020 rok ustalono jego wysokość na kwotę 5227 zł. 60% tej kwoty stanowi podstawę obliczenia wysokości składek do ZUS.
1500 zł samego przelewu do ZUS to z pewnością nie jest niska kwota. Nie można winić przedsiębiorców, że z każdym kolejnym rokiem wysokość tego przelewu rośnie i jest znaczącą, jeśli nie największą pozycją w miesięcznym budżecie każdej firmy. Nie zapominajmy również o podatku dochodowym Podwyżką składek, którą komentowały niemal wszystkie media w kraju, zainteresował się Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców. W liście kierowanym do premiera Morawieckiego zwraca uwagę na konieczność przeprowadzenia gruntownej reformy systemu.
Od chwili ogłoszenia podwyżki składki w 2020 roku na wielu mikroprzedsiębiorców padł blady strach. Już teraz ledwo wiążą koniec z końcem. Nie chcą zamykać firm, bo praca na własny rachunek daje im radość i satysfakcję. Pana Rząd dokonał wielu dobrych zmian w funkcjonowaniu sektora małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce. Ogromnym przełomem była Konstytucja dla Biznesu, której wdrożenie w życie poprawi prowadzenie działalności gospodarczej. Jednak bez zmian w ubezpieczeniach społecznych dla przedsiębiorców nie będziemy mogli osiągnąć podobnych warunków, jakie mają przedsiębiorcy w krajach tzw. Starej Unii. Dopóki będzie istniał ryczałtowy ZUS, dopóty będzie on niszczył miejsca pracy i stanowił barierę dla małego biznesu.
Obniżka PIT do 17% jeszcze w tej kadencji
Co ciekawe, list spotkał się z odpowiedzią. Co prawda nie premiera, ale sprawę skomentował rzecznik rządu Piotr Müller. W rozmowie z Rzeczpospolitą przyznał, że rząd w najbliższej przyszłości nie zamierza pracować nad reformą ZUS, która skutkowałaby obniżką składek. Przypomniał, że od stycznia 2019 r. obowiązuje tzw. mały ZUS, co dla najmniejszych przedsiębiorców jest odczuwalną ulgą. Nie oznacza jednak to, że rząd nie pracuje nad zmniejszeniem obciążeń podatkowych. Jeszcze w tej kadencji podatek dochodowy ma być obniżony z 18% do 17%.
Lada moment będzie ustawa dotycząca obniżenia podatku dochodowego PIT z 18 do 17 proc., co da efektywnie kilka procent mniej podatku dla każdego przedsiębiorcy plus podwyższenie kosztów uzyskania przychodu, co będzie ważne dla wszystkich pracowników, ponieważ spowoduje realne obniżenie podatków i to dla wszystkich w Polsce. Ustawa ws. PIT i kosztów uzyskania przychodu na pewno w tym parlamencie, w tej kadencji, będzie przyjęta i od tej kadencji będzie obowiązywać. Chcemy, aby te zmiany jak najszybciej weszły w życie. Podobnie jak zerowy PIT dla młodych do 26 roku życia – on wejdzie w życie, jak parlament przyjmie te rozwiązania, już od 1 sierpnia, mimo że wcześniej zakładaliśmy, że to będzie później.
Czy obniżka PIT będzie odpowiedzią na bolączki przedsiębiorców? Pewnie nie. Nie da się jednak ukryć, że dzięki temu rząd PiS zyska kilka dodatkowych głosów, wprowadzając taką zmianę tuż przed wyborami.