Ministerstwo Edukacji Narodowej w obliczu kontrowersyjnych (według niektórych wprost nieistniejących) obostrzeń dotyczących szkół przypomina, że obowiązek szkolny istnieje. Niezależnie od wirusa. Obowiązek szkolny a koronawirus.
Obowiązek szkolny a koronawirus
„Business Insider” wskazuje, że Ministerstwo Edukacji Narodowej nie uznaje epidemii koronawirusa za okoliczność wyłączającą obowiązek szkolny. Taka informacja pojawiła się w związku z pytaniami ‚Rzeczpospolitej”, która to zwróciła się do MEN z prośbą o wyjaśnienie pewnej kwestii.
Chodziło o
prognozy naukowców z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego Polskiej Akademii Nauk, zalecające daleko idącą ostrożność podczas powrotu dzieci do szkół
„Rz” zapytała się zatem resortu, czy z uwagi na naukowo udowodnione zagrożenie, można legalnie nie puścić dziecka do szkoły, choćby przez dwa pierwsze tygodnie września. Taka swoista kwarantanna jest przecież racjonalna, wszak powroty ze szkolnych wakacji, które przecież formalnie trwają do końca sierpnia, mogą skutkować transferem osób zakażonych – na terenie całego kraju.
Do szkoły trzeba jednak chodzić
Ministerstwo Edukacji Narodowej odpowiedziało, że nieposłanie dziecka do szkoły w kontekście epidemii koronawirusa może mieć miejsce wtedy – i tylko wtedy – kiedy w domu jest osoba objęta kwarantanną, bądź wynika z przewlekłych chorób dziecka. Chorób lub objawów, które mogą wskazywać na COVID-19.
Sytuacja wygląda podobnie, gdy dziecko ma jakieś choroby przewlekłe. Stwierdzenie wspomnianych okoliczności musi mieć jednak umocowanie w odpowiedniej opinii lekarskiej.
Niepuszczenie dziecka z powodu strachu przed koronawirusem – nawet mającym umocowanie w badaniach naukowych – jest (według MEN) działaniem sprzecznym z prawem oświatowym – a precyzyjniej, z obowiązkiem szkolnym. Jak bowiem wskazuje art. 42 ustawy Prawo oświatowe, przez niespełnienie obowiązku szkolnego
należy rozumieć nieusprawiedliwioną nieobecność w okresie jednego miesiąca na co najmniej 50% zajęć
Obowiązek szkolny obowiązuje od 7 do 18 roku życia.
Obowiązek szkolny a koronawirus – nawet sąd rodzinny
Niespełnianie obowiązku szkolnego przez dziecko może skutkować skierowaniem sprawy do sądu rodzinnego. Ten, z uwagi na fakt, że to na rodzicu spoczywa faktyczny obowiązek zadbania o to, czy dziecko do szkoły chodzi, może zająć się sprawą.
Zaniedbywanie dziecka może również skutkować pozbawieniem władzy rodzicielskiej – w najbardziej ekstremalnych wypadkach.
Jak bowiem stanowi art. 111 §1 KRiO
Jeżeli władza rodzicielska nie może być wykonywana z powodu trwałej przeszkody albo jeżeli rodzice nadużywają władzy rodzicielskiej lub w sposób rażący zaniedbują swe obowiązki względem dziecka, sąd opiekuńczy pozbawi rodziców władzy rodzicielskiej. Pozbawienie władzy rodzicielskiej może być orzeczone także w stosunku do jednego z rodziców.
Oczywiście za nieposłanie dziecka do szkoły z uwagi na koronawirusa nikt zapewne nie będzie informować sądu rodzinnego o nieprawidłowościach.
Samo przywrócenie działalności szkół w obliczu epidemii nie wydaje się postępować w sposób racjonalny. Obawy rodziców są zatem jak najbardziej uzasadnione. W wielu domach oprócz opiekunów i dzieci mieszkają także osoby starsze – na przykład dziadkowie – bądź osoby mające choroby przewlekłe.
Odpowiedź MEN, choć zgodna z prawem przy użyciu najprostszej wykładni przepisów, nie rozwiązuje problemu.